To najpiękniejszy (i najciekawszy) film tego roku. Obejrzycie go na VOD

"Civil War" to najdroższy jak na razie film A24. Prestiżowa wytwórnia wyrobiła swoją markę za sprawą niezbyt kosztownych, ale niezwykle ambitnych filmów. Bez pieniędzy na szeroko zakrojone kampanie promocyjne, stawia zazwyczaj na pomysłowy marketing internetowy i szeptany. Dzięki temu jej tytuły nie funkcjonują w festiwalowej niszy, tylko stają się zazwyczaj viralami i prawdziwymi fenomenami. Dzisiaj logo firmy już bezprzecznie kojarzy się z kinem jakościowym, rozrywką premium, docierającą do całkiem szerokiego grona odbiorców.

Budżety filmów A24 zazwyczaj mieszczą się między 2 a 10 mln dol. Z większymi pieniędzmi wytwórnia potrafi zdziałać cuda, czego najlepiej dowodzi "Wszystko wszędzie naraz". Produkcja kosztowała 25 mln, a zarobiła ponad 143 mln i zgarnęła siedem Oscarów. "Civil War" było jeszcze droższe. Za 50 mln dostaliśmy jedną z najlepszych, a na pewno najpiękniejszą produkcję tego roku.

Łatwo sprowadzić "Civil War" do bełkotu. To przecież opowieść, w której niedookreślony prezydent USA sprawił, że kraj pogrążył się w chaosie. Dlaczego? Tego też nie wiadomo. Nie jest to jednak istotne, bo Alexowi Garlandowi nie chodzi o konkret, tylko pokazanie wyniszczającej mocy konfliktu, wojny wschodu z zachodem. Jej powód nie jest ważny. Liczą się jej konsekwencje. Dlatego pytanie jednego z żołnierzy, którymi Amerykanami są główni bohaterowie, uderza widzów z tak wielką mocą.

W "Civil War" obserwujemy losy fotografki wojennej, która wraz z reporterem i młodą dziennikarką, przemierzają pogrążone w krwawej wojnie domowej Stany Zjednoczone, aby przeprowadzić wywiad z prezydentem. Po drodze Alex Garland coraz bardziej uwydatnia absurd drążącego kraj konfliktu. Czemu jedni zabijają drugich? Żeby ci drudzy ich nie zabili. To samonakręcająca się spirala przemocy.

Choć Alexa Garlanda interesuje głównie mitologia Stanów Zjednoczonych, rozpad ich wartości, "Civil War" okazuje się filmem całkowicie uniwersalnym. Opowiada o bezsensie wojny i konfliktów na tle politycznym jako takich. To historia o ludzkim pędzie ku samozagładzie, którą reżyser estetyzuje wręcz do przesady. Mamy przez to do czynienia z produkcją wysmakowaną wizualnie. Uwodzącą swym wyglądem, pięknie skompowanymi kadrami. Przeraża i zachwyca jednocześnie, bo autodestrukcja jeszcze nigdy nie prezentowała się na ekranie tak wspaniale.

"Civil War" to produkcja wręcz wycieńczająca. Wymaga ciągłej i intensywnej pracy szarych komórek, ale w zamian oferuje niezapomniane doświadczenia. Tym właśnie jest ten film: doświadczeniem. Nie da się go oglądać z boku i bierze się w nim aktywny udział.

Więcej o nowościach VOD poczytasz na Spider's Web: