Duffy apeluje do Netfliksa o usunięcie z serwisu „365 dni”. Mówi, że polski film gloryfikuje gwałt
„365 dni” pozytywnie przedstawia brutalną rzeczywistość handlu ludźmi, porwań i gwałtów. Taki temat nie powinien być ukazywany i rozpowszechniany w kategoriach rozrywki — apeluje Duffy w liście otwartym do władz Netflika. Piosenkarka domaga się usunięcia polskiego filmu z serwisu.
Na początku tego roku Duffy podzieliła się ze światem swoją dramatyczną historią, która sprawiła, że na kilka lat piosenkarka zawiesiła swoją karierę i wycofała się z życia publicznego. Okazało się, że walijska wokalistka padła ofiarą porwania i gwałtu:
Zostałam zgwałcona, odurzona i więziona przez kilka dni (…) Zastanawiacie się, dlaczego nie zdecydowałam się użyć głosu, by wyrazić swój ból? Nie chciałam pokazywać światu smutku w moich oczach.
— mogliśmy przeczytać w jej oświadczeniu z końca lutego.
Być może właśnie te traumatyczne doświadczenia skłoniły piosenkarkę, aby publicznie zaprotestować przeciwko robiącemu furorę na Netfliksie filmu „365 dni”.
Nie taki diabeł straszny jak go malują?
W swoim liście otwartym Duffy przekonuje, że film Barbary Białowąs pokazuje gwałt jako coś niegroźnego:
Martwi mnie fakt, że na Netfliksie znalazło się miejsce dla takiego „kina”, które trywializuje przemoc seksualną, pokazując ją jako coś „seksownego”. Nie mogę sobie wyobrazić, jak Netflix mógł zignorować tak niebezpieczne i szkodliwe przesłanie tego filmu. Doszło nawet do tego, że część młodych kobiet zaczęła ochoczo prosić Michele'a Morrone'a, głównego aktora filmu, by je porwał.
— przekonuje Duffy w liście otwartym do szefa Netfliksa, Reeda Hastingsa.
Wszyscy wiemy, że na Netfliksie nie byłoby miejsca dla materiałów gloryfikujących pedofilię, homofobię, rasizm, ludobójstwo czy jakąkolwiek inną zbrodnię przeciw ludzkości. Niestety, ofiary handlu żywym towarem i porwań często są „niewidoczne”, a w „365 dniach” ich cierpienie jest ukazywane jako „dramat erotyczny”, jak opisuje film Netflix.
— pisze wokalistka.
W takim razie jestem zmuszona przemówić w ich imieniu i poprosić o naprawienie tej krzywdy: o to, by platforma i jej utalentowani twórcy pokazywali surową i brutalną prawdę o tym, co w „365 dniach” zostało obrócone w lekką rozrywkę.
— apeluje gwiazda.
„Swój apel kieruję również do widzów”
Duffy podkreśliła również, że swój apel kieruje również do widzów, którym spodobała się adaptacja książki Blanki Lipińskiej:
Do każdego, kto powie, że „przecież to tylko film”: nie, to nie jest „tylko” film, kiedy ma tak ogromny wpływ na zafałszowanie prawdy o dramacie, o którym opowiada
— podkreśla gwiazda.
Ponieważ film „365 dni” stał się niezwykle popularny, kieruję ten list również bezpośrednio do widzów. Pragnę zachęcić te miliony osób, którym podobał się ten film, do refleksji nad tym, czym w istocie jest porwanie, przemoc i seksualne wykorzystywanie — zapewniam, że te doświadczenia skrajnie odbiegają od fantazji pokazanej w „365 dniach”.
— dodaje.
Czy „365 dni” zniknie z Netfliksa?
Na razie nie doczekaliśmy się oficjalnej odpowiedzi szefa Netfliksa na apel Duffy. Nie jest to jednak pierwszy głos krytykujący pojawienie się „365 dni” w bibliotece serwisu. Mimo ogromnej popularności filmu Białowąs (fani już domagają się jego drugiej części), część środowisk prokobiecych podnosiła już kwestię, o której wspomina piosenkarka, czyli o przedstawieniu gwałtu jako czegoś podniecającego, a więc — w pewnym sensie pozytywnego. Jaką decyzję podejmie zarząd Netfliksa? Trudno powiedzieć, bo z jednej strony argumenty podnoszone przez Duffy są w stu procentach słuszne, ale z drugiej — międzynarodowy sukces polskiej produkcji wiąże się również z komercyjnymi zyskami serwisu. A jak mówią — business is business.