Ameryka po apokalipsie niczym Dziki Zachód – oceniamy otwarcie 6. serii „Fear the Walking Dead”
„Fear the Walking Dead”, czyli pierwszy spin-off „Żywych trupów”, wraca właśnie z 6. sezonem, który rozpoczyna się tam, gdzie pożegnaliśmy bohaterów poprzednim razem. Twórcy wyszli najwyraźniej z założenia, że najlepsze są te piosenki, które już dobrze znamy.
OCENA
Uniwersum wykreowane przez Roberta Kirkmana na potrzeby komiksów wydawnictwa Image Comics dało podwaliny pod jeden z najdłużej emitowanych seriali w historii telewizji. „The Walking Dead”, bo o tej produkcji mowa, kończy już dekadę i niedługo zejdzie z anteny. Nie oznacza to jednak końca tego uniwersum, gdyż seria kilka lat temu doczekała się spin-offa, który stale szuka na siebie pomysłu i co krokczęstuje nas udanymi soft-rebootami.
„Fear the Walking Dead”, czyli pierwszy spin-off „The Walking Dead”, w 6. sezonie jest jeszcze bardziej kameralny niż zwykle.
Drugi z seriali zgodnie z obietnicą złożoną przez jego twórców pokazał nam na start chwile upadku cywilizacji, czego w „Żywych trupach” zabrakło. Czas płynie jednak nieubłaganie nawet w tych fikcyjnych rzeczywistościach i z biegiem lat „Fear the Walking Dead” dogoniło fabularnie serial-matkę, a Leslie James dzięki temu płynnie przeszedł z jednego planu zdjęciowego na drugi.
Okazało się też, że wbrew temu, czego można się było spodziewać, ta nagła zamiana miejsc dała nam więcej niż typowe cameo. Scenarzyści postanowili zmienić drugoplanowego bohatera z „The Walking Dead” w pierwszoplanową postać w spin-offie. Na tym etapie już nawet nie dziwi, że pozostałe zeszły na drugi plan i to właśnie Morgan jest gwiazdą otwarcia 6. serii.
Nie sposób przy tym nie odnieść wrażenia, że Ameryka w „Fear the Walking Dead” zaczyna przypominać Dziki Zachód.
Podczas gdy „Żywe trupy” z opowieści o tułających się ocalałych wyewoluowały w serial opowiadający o odbudowie cywilizacji w ramach kilku społeczności, tak spin-off skupia się na żyjących na obrzeżach stawającej powoli na nogi cywilizacji jednostkach. Ostatnim razem pojawił się archetypiczny rewolwerowiec, a teraz na horyzoncie majaczy się złowrogi łowca nagród.
O tej postaci nie wiemy tak naprawdę nic ponad to, że kursuje po okolicy i kolekcjonuje zlecenia na zabójstwa, by po ich wykonaniu umieścić kolejne głowy swoich ofiar w pudłach, by oddać je — najpewniej — swoim kontrahentom. Nie trudno zgadnąć, że umierający Morgan pojawił się na jego radarze, a niedoszła zabójczyni naszego bohatera chce, by łowca dokończył dzieła.
Oprócz tego łowcy Morgan, który dosłownie pachnie śmiercią, spotyka na swojej drodze człowieka, który potrzebuje pomocy.
Cały czas zastanawiam się jednak, co dzieje się z pozostałymi postaciami, bo zdjęcia promujące kolejne odcinki pokazują, że powrócą w zasadzie wszyscy starzy znajomi — poczynając od Alicji, Daniela i Luciany, przez Standa i Altheę na Johnie, June, Dwighcie i Charlie kończąc. Ja zaś ze zdumieniem odkryłem, że… zacząłem nad tą bandą wykolejeńców nieco tęsknić.
Mimo to na starcie to Morgan jest w centrum, a dla osób, które zaczęły oglądać spin-off dopiero niedawno właśnie dla tej postaci, to oczywiście świetna wiadomość. Domyślam się jednak, że wieloletni fani „Fear the Walking Dead”, do których sam się zaliczam, mogą być takim obrotem spraw słusznie rozczarowani, bo sam naprawdę mocno tęsknię za Madison i Nickiem.
Mimo to podziwiam twórców „Fear the Walking Dead” za to, że przy tylu ponownych rozdaniach udało im się wzbudzić we mnie emocje względem wykreowanych przez nich postaci. Czy uda się je utrzymać — albo wręcz podkręcić? Tego nie wiem, ale po cichu na to właśnie liczę, bo jest spora szansa na to, że to faktycznie się uda. Konflikt z Virginią ma naprawdę spory potencjał.
Pierwszy odcinek 6. sezonu „Fear of the Walking Dead” będzie można obejrzeć na antenie AMC Polska równo z amerykańską premierą w nocy z 11 na 12 października o 3:00 oraz raz jeszcze 12 października o 22:00.