Najbardziej kontrowersyjny serial Star Wars jest hitem. "Akolita" to największa serialowa premiera Disney+ tego roku
Nic tak nie nakręca popularności serialu jak kontrowersje. Disney przekonał się o tym przy okazji premiery najnowszego tytułu z uniwersum Star Wars. "Gwiezdne wojny: Akolita" okazały się prawdziwym streamingowym hitem.
Podobna sytuacja miała miejsce z "Władcą Pierścieni: Pierścienie Władzy", którego fani zaczęli hejtować jeszcze przed premierą. Pomimo negatywnych komentarzy i zapowiedzi bojkotu produkcja do dzisiaj jest najpopularniejszym serialem w historii Amazon Prime Video. Debiut "Gwiezdnych wojen: Akolity" zmiótł natomiast całą tegoroczną konkurencję na Disney+. Użytkownicy rzucili się, żeby oglądać pierwsze odcinki nowego tytułu z uniwersum Star Wars.
Dzieląc liczbę obejrzanych godzin przez czas trwania udostępnionych odcinków, Disney obliczył, że "Gwiezdne wojny: Akolitę" wyświetlono 4,8 mln razy w ciągu zaledwie 24 godzin od premiery. Dla porównania: firma nie podała dokładnych wyników poprzedniego serialu z uniwersum Star Wars, "Ahsoki", ale podawała, że w ciągu pierwszych pięciu dni odtworzoną ją 14 mln razy, co daje niecałe 3 mln dziennie.
Gwiezdne wojny: Akolita hitem na Disney+
Jak podaje Variety, żadna inna serialowa premiera tego roku na Disney+ nie cieszyła się takim zainteresowaniem. Warto też dodać, że wysokie wyniki oglądalności idą w parze z wysokimi ocenami od krytyków. Na Rotten Tomatoes "Gwiezdne wojny: Akolita" cieszy się 92 proc. pozytywnych recenzji. Średnia ocen widzów wynosi natomiast 28 proc. Rozstrzał jest ogromny i śmierdzi review bombingiem.
Kontrowersje zaczęły się od przepychanek słownych między showrunnerką serialu Leslye Headland a częścią fandomu Star Wars. Komentarze "fanów" ociekały oczywiście seksizmem i rasizmem. W przypadku Disneyowskich "Gwiezdnych wojen" to już zresztą standard. Dość wspomnieć o wpisach w mediach społecznościowych na temat Daisy Ridley i Johna Boyegi z trylogii sequeli, czy nękaniu Kelly Marie Tran za jej rolę w "Łotrze 1".
Dyskusja na temat całego woke "Gwiezdnych wojen: Akolity" wciąż jeszcze przetacza się przez media społecznościowe. Spora część internautów broni jednak serialu, zachwalając w szczególności Lee Jung-Jae, który na potrzeby roli Mistrza Sol nauczył się angielskiego. "Uwielbiam go i jego bohatera", "jest wszystkim, czym Mistrz Jedi być powinien" - czytamy na portalu X (dawnym Twitterze). Inni są "całkowicie zmieceni" przez serial i doceniają w nim dosłownie wszystko, nazywając "szczytem Star Wars" oraz "szczytem telewizji".
Wśród komentarzy o premierowych odcinkach "Gwiezdnych wojen: Akolity" zdarzają się jednak również wypowiedzi krytyczne, bardziej konstruktywne niż wylewanie hejtu na kolor skóry czy płeć obsady i twórców. Widzowie piszą o niekonsekwentnym scenariuszu i flashbackach ze "Skywalker. Odrodzenie", bo pojawia się motyw w stylu "Palpatine w jakiś sposób powrócił".
Więcej o "Gwiezdnych wojnach" poczytasz na Spider's Web:
"Gwiezdne wojny: Akolitę" obejrzysz na Disney+.