Polacy obdarzyli HBO Max olbrzymim zaufaniem. Co serwis musi zrobić, żeby go nie stracić?
HBO Max tydzień temu wylądowało oficjalnie w Polsce i z miejsca wywołało sporo dyskusji wśród klientów HBO. Nie powinno to dziwić. Wielu użytkowników wiązało olbrzymie nadzieje związane z tym konkretnym serwisem VOD. I choć nie do końca udało się ich spełnić, to kredyt zaufania dany HBO Max jest naprawdę duży. Z czego wynika taka reakcja i w jaki sposób firma musi poprawić swoja usługę w przyszłości?
Najczęściej powtarzana emocja związana ze startem HBO Max w Polsce to nadzieja. W którąkolwiek stronę spojrzymy, tam znajdziemy komentarze pełne wiary w powstanie z czasem serwisu VOD, na który wszyscy czekamy od wielu lat. Pełnego mocnej klasyki, otwartego na fabularne innowacje, trzymającego równy poziom swoich oryginalnych produkcji, uzbrojonego w kinowe hity, działającego bez zarzutu na wszystkich współczesnych urządzeniach. A przy okazji jeszcze nie jakoś szczególnie drogiego. Netflix spełnia część z tych oczekiwań, ale od lat częściej się na niego narzeka niż wychwala.
Najpopularniejsza platforma streamingowa w jakimś stopniu gnuśnienie od środka i coraz bardziej przypomina zarządzaną przez algorytm linię produkcyjną pełną identycznie kiczowatych produktów. Wiele osób od dawna liczy więc, że pojawienie się na horyzoncie realnych konkurentów dla dotychczasowego giganta przyniesie nieco zdrowej rywalizacji. Tym samym przysługując się wszystkim zainteresowanym i samym widzom. HBO Max i Disney+ stały się niejako obietnicą nowego otwarcia dla całej branży. Udźwignięcie takiego ciężaru oczekiwań przez nowy serwis nie było jednak tak naprawdę możliwe.
HBO Max jest trochę jak Netflix w 2016 roku. Wciąż bada grunt, ale ma zdecydowanie trudniej.
Prawda jest taka, że od 2016 oczekiwania Polaków niesamowicie wzrosły. Oferta VOD na takim poziomie już nikogo nie zadowala. Mało kto jest gotów wysłuchiwać wymówek na temat tego, dlaczego najwyższa możliwa jakość streamingu jest ograniczona do garstki produkcji lub czemu w bibliotece brak wypatrywanych klasyków. W większości przypadków raz odrzucony w ten sposób klient rzadko wraca. HBO Max wbrew pozorom nie spotkało się jednak z równie negatywnymi i zacietrzewionymi reakcjami. Zamiast tego zarządzający polska wersją platformy mogli usłyszeć liczne głosy wsparcia i zrozumienia. Polacy są przekonani, że HBO Max będzie jeszcze lepsze.
Skąd tak duże zaufanie do nowej platformy? WarnerMedia przecież nas nie rozpieszczało, bo musieliśmy czekać na debiut nowej platformy dużo dłużej niż zachodnia Europa. W teorii oczekiwania powinny być więc jeszcze większe a cierpliwość konsumentów już na wyczerpaniu. W pierwszych reakcjach Polaków na start HBO Max dostrzegam jednak olbrzymią siłę marki HBO. Ta stacja naprawdę kojarzy się nam z wysoką jakością i szacunkiem do widza. Tak, wszyscy narzekaliśmy na awaryjność HBO GO i dostępną tam ograniczoną jakość przesyłu. Mimo to każdy wracał jednak w objęcia tej firmy, bo wiedział, czego można się spodziewać po jej produkcjach.
Nawet porażka finałowego sezonu "Gry o tron" nie zachwiała popularnością HBO, ponieważ lwia część frustracji fanów wylała się na osoby showrunnerów, zresztą nie bez powodu. Trzymanie wysokiego poziomu przez całą ostatnią dekadę dziś spłaca się w zauważalnych dywidendach przy premierze HBO Max. Dlatego WarnerMedia wybaczono bardzo ostrożne wejście do Polski i (mówiąc bez ogródek) trochę jałową bibliotekę produkcji. Trudno się dziwić użytkownikom, że na narzekają na brak tytułów dostępnych na HBO GO. Gdyby nowości było więcej, to oczywiście łatwiej wybaczono by podobne niedobory. Natomiast przynajmniej na razie dodatki wyglądają dosyć blado w zestawieniu z ofertą HBO Max na Zachodzie.
Każda krytyka HBO Max w Polsce spotyka się jednak z głośną odpowiedzią: "Zaraz będzie lepiej. Trochę cierpliwości".
To w jakimś sensie niesamowite, że wiara Polaków w skuteczność HBO i jakość szykowanych przez firmę produkcji jest tak niezachwiana. Podobną relację da się zbudować tylko na przestrzeni wielu lat rzetelnej działalności. Polscy odbiorcy mają zaufanie, że HBO Max z czasem będzie wyglądać tak, jak jego zachodnie odpowiedniki, choć zajmie to trochę czasu. Są to w stanie nawet zaakceptować, o ile tylko platforma nie zawiedzie ich oczekiwań.
Nie brak rzeczy, które udały się na start HBO Max. Inne elementy trzeba jednak poprawić i w tym właśnie leży pies pogrzebany. WarnerMedia musi pokazać swoim użytkownikom, że serwis miesiąc po miesiącu będzie notować realny progres. Zawsze znajdą się osoby narzekające, że ten czy inny tytuł nie wyświetla się w jakości 4K. W ogólnym rozrachunku więcej osób interesuje się liczbą i artystycznym poziomem dostępnych produkcji niż stroną techniczną ich zaprezentowania widzom. W pierwszej kolejności należy więc zadbać o rozbudowywania biblioteki swoich klasycznych tytułów (na obecną chwilę bardzo ich na HBO Max brakuje), wypuszczanie kolejnych mocnych nowości, a także uporządkowanie biblioteki w logiczny i czytelny dla widza sposób.
Na pewno dobrze dla rozwoju HBO Max w naszym kraju byłoby, gdyby firma stosunkowo szybko doczekała się pierwszego dużego hitu. Wielki potencjał widzę tutaj w serialu "Odwilż", czyli pierwszej polskiej produkcji z serii Max Originals. Jeżeli serwisowi uda się przebić z produkcją w podobny sposób, jak wcześniej z "Watahą" i "Ślepnąc od świateł", to wyśle wyraźny sygnał do wszystkich Polaków: "Warto nas mieć przy sobie". Wtedy też zdecydowanie więcej osób będzie w stanie wykazać się cierpliwością w oczekiwaniu na "Ród Smoka" i inne spin-offy "Gry o tron". Wszystko to są jednak tylko dywagacje, o których prawdziwości przekonamy się w kolejnych tygodniach i miesiącach. Na własnej skórze.