Indiana Jones 5: zdjęcia pokazują, że praca na planie wre. Film później, niż myśleliśmy
Harrison Ford wrócił już na plan "Indiany Jonesa 5". Na nowych zdjęciach jest cały w skowronkach. Zadowoleni nie będą jednak miłośnicy przygód archeologa, bo Disney zdecydował się przesunąć premierę filmu o 11 miesięcy.
Nie mamy dobrych wiadomości dla fanów "Indiany Jonesa". Premiera piątej części jego przygód archeologa została przesunięta. Za to nowe zdjęcia z planu pokazują, że praca na planie wre. Ostatnim większym newsem dotyczącym filmu był ten o urazie Harrisona Forda. Aktor na szczęście wydobrzał i mógł wrócić przed kamerę. Produkcja idzie więc pełną parą.
To kojące móc zobaczyć na opublikowanych zdjęciach uśmiechniętego od ucha do ucha Forda, stojącego w towarzystwie Phoebe Waller-Bridge wcielającą się w pomocniczkę Indiany Jonesa. Ale zaraz. Do kogo należy ta lokata czupryna? Wymienieni aktorzy stoją obok Antonio Banderasa, który, jak wyszło na jaw już jakiś czas temu, również gra w tym filmie:
Indiana Jones 5 - premiera opóźniona
Spoglądając na te zdjęcia teoretycznie powinniśmy odetchnąć z ulgą i z niecierpliwością czekać na premierę. Jak już jednak wspomniałem, należy się z tym jeszcze wstrzymać. "Indiana Jones 5" miał już kilka przerw w produkcji. Ford po przywołanej wyżej kontuzji i kilku miesiącach wolnego, dopiero we wrześniu wrócił na plan. A to nie był jedyny powód opóźnieniach w terminach produkcji.
Kiedy ekipa realizowała sceny w jednej z londyńskich rezydencji, sąsiedzi się na nią skarżyli. Do tego w zeszłym miesiącu nie zabrakło też plagi koronawirusa i norowirusów, wśród 50 pracowników w Pinewood Studios. Disney postanowił więc zacząć działać, żeby nie przesuwać wielokrotnie daty premiery, jak to się działo w przypadku dużych tytułów od początku pandemii.
"Indiana Jones 5" miał trafić na wielkie ekrany 29 lipca 2022 roku. Tak się jednak nie stanie, bo Disney wprowadził zmiany do swojego kalendarza premier. Nową odsłonę przygód słynnego archeologa zobaczymy więc najwcześniej 30 czerwca 2023 roku, czyli jakieś 11 miesięcy później niż planowano.
Niekoniecznie musi to jednak być zła wiadomość. Dodatkowe miesiące ekipa będzie mogła wykorzystać, aby dopracować film. A jest to ważne, bo na reżyserze przejmującym schedę po Stevenie Spielbergu ciąży ogromna odpowiedzialność. James Mangold jest świadomy hype'u wokół "Indiany Jonesa 5", więc z pewnością nie zmarnuje ofiarowanego mu czasu.