Niezaszczepionych należy odizolować od reszty. Żulczyk uderza w antyszczepionkowców
„W pełni zaszczepionych w Polsce jest mniej niż 40 procent populacji. Prawdopodobieństwo kolejnej fali zgonów i gospodarczej hekatomby na jesieni robi się coraz bardziej prawdopodobne. Jednak mimo to wielu ludzi widzi szczepienie jako zamach na swoją elementarną wolność” — napisał na Facebooku Jakub Żulczyk. Podał też kontrowersyjne rozwiązanie, jak temu przeciwdziałać.
Żulczyk oprócz pisania postów o swoich książkach (niedawno wydał „Informację zwrotną”), często zabiera głos w sprawach społeczno-politycznych. Pisał o wykorzystywaniu disco polo do „brudnej, politycznej polaryzacji”, komentował aresztowanie Margot, a w ostatnim czasie było o nim też głośno za sprawą nazwania prezydenta „debilem”.
Powodem napisania nowego posta są statystyki – w pełni zaszczepionych jest zaledwie 40 procent populacji, a chętnych jest coraz mniej. Tymczasem eksperci biją na alarm, że zbiorowość stadną osiągniemy przy przynajmniej 70 procentach. — W przypadku odry czy różyczki, zaszczepionych musi być 90 proc. osób, aby nie było nowych zakażeń. Potrzebujemy dążyć do tego, żeby 80-90 proc. osób miało przeciwciała – albo w wyniku przechorowania, albo poprzez szczepienie — mówił prof. Miłosz Parczewski, specjalista chorób zakaźnych.
Żulczyk proponuje, by osoby niezaszczepione nie mogły uczestniczyć w sytuacjach zbiorowych.
Pisarz wyjaśnił w apelu czym się różni wolność od samowolki. „Mnóstwo moich rodaków uważa, że wolność jest wolnością do robienia tego, co mi się tylko podoba, bez jakiegokolwiek oglądania się na moich sąsiadów, bliskich, współobywateli. Mogę dymać setkę w terenie zabudowanym, bo tak. Przywiązać psa do drzewa w lesie i go tam zostawić, bo k*rwa tak, i jeszcze na dodatek wyrzucę tam starą pralkę. Mogę rzucić flarą w okno prywatnego mieszkania, bo jestem na Marszu Niepodległości i Warszawa jest teraz moja” — napisał. Następnie wytłumaczył, skąd to się może brać.
Ten brak odpowiedzialności za coś więcej niż portki na własnej dupie wynika z tego, że jesteśmy narodem kompletnie pozbawionym poczucia wspólnotowości i wiary w instytucje publiczne. To trochę nie nasza wina – to wina naszej historii i sposobu jej uczenia. Skoro od kilkuset lat każda próba zbudowania tutaj jakiegoś organizmu państwowego kończy się wpierd*lem ze strony państw ościennych, a jedyne co nam zostaje, to mickiewiczowskie brednie o Chrystusie narodów i nacjonalistyczne majaczenia, po co brać się za jakąkolwiek pracę u podstaw, budować relacje z ludźmi, uczestniczyć w zbiorowości, skoro zaraz trzeba będzie brać pierścionki i uciekać? Mamy to w podświadomości, uczą nas tego w szkole. Albo oni, albo my.
— skomentował Jakub Żulczyk.
Potem podał rozwiązanie, które chce m.in. stosować Francja i Grecja (bary i kina tylko dla zaszczepionych). Skoro nie można zmusić nikogo do szczepień, to są na to inne sposoby. „Można jednak, jeśli ktoś zachowuje się jak dziecko, potraktować go jak dziecko, czyli zderzyć go z konsekwencjami swoich działań. Nie szczepisz się? Jasne, to twój wybór. Ale, przynajmniej na razie, nie będzie możliwe twoje uczestnictwo w sytuacjach zbiorowych. Stwarzasz niebezpieczeństwo. Możesz się obrażać, dąsać, snuć dalej spiskowe teorie. Ale tu chodzi o nas wszystkich” — podkreślił.
Słuchajcie, nie chcecie, to się nie szczepcie. Nikt was do tego nie zmusi. Ale pamiętajcie - czwarty, piąty lockdown, umierający ludzie, spirala inflacyjna, upadłe przedsiębiorstwa, ludzka frustracja sięgająca zenitu, to będzie efekt waszych decyzji. Rozumiem, że się boicie. Wszyscy się boimy. Ale kolejna zamknięta jesień jest straszniejsza, niż jakikolwiek zastrzyk.
— zakończył pisarz.
W komentarz pod postem pisarza nastąpił „incydent kałowy”.
Swoim wpisem wywołał rzecz jasna burzliwą dyskusję – w dzisiejszych czasach chyba nie da się nic napisać o szczepionkach, by to nie przeszło bez echa. Część komentujących poparła pisarza – „jak zawsze w punkt” oraz przyznała, że ma podobne zdanie, tylko Żulczyk potrafi to lepiej wyrazić słowami: „Czyta w myślach”. Jednak, cytując jednego z internautów, nastąpił też „incydent kałowy”. W sekcji komentarzy zleciało się też wielu antyszczepionkowców. Poniżej kilka z nich (pisownia oryginalna):
Moze warto by bylo zapytac o zdanie rodzicow zaszczepionych dzieci ktore zmarly!zobacz gosciu na strone ministerstwa zdrowia!dokladnie sobie obejrzyj!
Pierdzielisz kocopały jak by Ci płacili za nie
Wyjesz jak kojot do księżyca chłopie. Póki co mamy "Konstytucję " to hasło ze sztandarów prominentów nie schodzi. A więc idąc tym tokiem rozumowania - od.....ol się od wolności wyboru niezaszczepionych, wali nas to, czy nie zjesz w tej dobie ośmiorniczek, krewetek itp. lub nie otworzą twojego " kasyna " - postawa"ofiary" zawsze dawala, nawet głupcom, immunitet na krytykę, w dużej mierze płytko uzasadnioną
A ja sądziłem że "czwarty, piąty lockdown, umierający ludzie, spirala inflacyjna, upadłe przedsiębiorstwa, ludzka frustracja sięgająca zenitu", to efekt Chińskiego wirusa, którego zaprojektowano w Chińskim laboratorium a nie tego że ktoś się nie zaszczepił
To skłoniło autora „Ślepnąc od świateł” do kolejnego wpisu, w którym wrzucił mema z karykaturą osób piszących takie komentarze.
Dodajmy, że, według statystyk Ministerstwa Zdrowia, od początku pandemii w Polsce koronawirusem zakaziło się ponad 2,8 mln osób, a ponad 75 tys. zmarło, a 2,6 mln ozdrowiało. W pełni zaszczepionych jest 16 mln Polaków (1 dawka szczepionki J&J lub 2 pozostałych). Na niemal 33 mln podanych szczepionek, nastąpiło nieco ponad 13 tys. niepożądanych odczynów, czyli ok. 0,04 %.