REKLAMA

On uderzył ją, ona jego. Od słuchania o dramach Amber Heard i Johnny'ego Deppa robi mi się niedobrze

Proces Johnny Depp vs. Amber Heard toczy się już od jakiegoś czasu. Na początku można jeszcze było śledzić go z wypiekami na twarzy. Kiedy jednak jego uczestnicy postanowili, że zadławią nas wszystkich bagnem, w którym brodzą, przestało to być ekscytujące. W tym momencie eksmałżonkowie przerzucają się już oskarżeniami niczym dzieci w przedszkolu.

johnny depp proces amber heard
REKLAMA

Telenowela dla niepoznaki nazywana procesem o zniesławienie, jaki Johnny Depp wytoczył Amber Heard, rumieńców nabrała już na samym początku. Można jednak było się spodziewać, że z czasem stanie się coraz bardziej żenująca i monotonna. Obie strony przerzucają się oskarżeniami o niewłaściwe zachowania. On podobno zgwałcił ją butelką, ona wypróżniła się na ich wspólne łóżko. On ją bił, ona kłamała m.in. na temat swoich siniaków.

Johnny Depp wysłuchiwał ataków prawników byłej żony o tym, jak nadużywał narkotyków, a Amber Heard musiała zaprzeczać oskarżeniom, że sama go wielokrotnie uderzyła. I tak to się toczy od kilku tygodni. Większa część opinii publicznej zdaje się w tym momencie stać za Deppem i szuka wszelkich dowodów na zakłamanie Amber Heard. Podziwiam ich cierpliwość, bo sam już jej nie mam. W moich oczach ta rozprawa najpierw przemieniła się w farsę, a teraz działa na zasadach chleba i igrzysk. Stało się to wręcz ohydne, bo ileż można słuchać wzajemnego wywlekania brudów i oskarżeń nawet o rzekomą próbę zabójstwa.

REKLAMA

Johnny Depp bił Heard, Amber Heard biła Deppa.

Niedawno na sali sądowej przesłuchana została Whitney Henriquez - siostra pozwanej. Miała ona potwierdzić zeznania Amber Heard na temat pobicia przez Johnny'ego Deppa. Świadkowa stwierdziła, że aktor wielokrotnie uderzył swoją byłą partnerkę podczas kłótni w 2015 roku:

Podczas sprzeczki oberwało się również Henriquez. Kobieta była świadkiem jak Johnny Depp i Amber Heard obrzucali się wyzwiskami, a potem aktor wbiegł po schodach na półpiętro i uderzył siostrę ekspartnerki w plecy. Heard miała nie pozostać mu dłużna i stanąć w obronie swojej krewnej. Sama zaatakowała fizycznie agresora.

Podczas przesłuchania Amber Heard zdążyła już przyznać się, że nieraz zdarzyło jej się uderzyć Johnny'ego Deppa, ale zawsze było to w samoobronie. Chciała dzięki temu uchronić się przed pięścią byłego męża, albo złamanym nosem. "Nigdy nie zaatakowałam nikogo, z kim byłabym w romantycznym związku" - podkreśliła w swoich zeznaniach.

Proces Depp vs. Heard staje się monotonny.

Obie strony przerzucają się oskarżeniami i robią z siebie ofiary. Szybko wyciągnęli ciężkie działa i coraz bardziej lgną z nimi w to całe bagno. Prawnicy Johnny'ego Deppa chcą udowodnić winę Amber Heard, obrońcy Amber Heard chcą udowodnić winę Johnny'ego Deppa. O ile jeszcze jakiś czas temu mogło być to ekscytujące, tak teraz wydaje się tylko obrzydliwe. Ileż można słuchać wzajemnego wyciągania brudów? Co jest takiego przyjemnego w wysłuchiwaniu o patrze, która bezwstydnie się nawzajem okłada?

Johnny Depp i Amber Heard byli małżeństwem zaledwie 15 miesięcy. Słuchając dzisiaj ich zeznań, wydaje się, jakby cały ten czas spędzili na kłótniach i wzajemnej agresji fizycznej. Wygląda to jak związek, o którym moglibyśmy usłyszeć w programie Jerry'ego Springera. Miłość napędzana siniakami i wyzwiskami. Uwierzyć w to wszystko jest równie trudno, co sobie w ogóle wyobrazić. A jednak internauci nie odpuszczają.

Kiedy tylko któraś strona kontratakuje, obserwatorzy zaraz zmieniają się w bezmyślny tłum. Johnny Depp zeznaje? Jego fani krzyczą: "Dajesz Johnny, jedziesz z nią". Amber Heard mówi, przez co przeszła? Mniej liczna grupa jej miłośników wrzeszczy: "Dajesz Amber, jedziesz z nim". A przecież proces od początku toczy się zgodnie z przewidywaniami. W skrócie sprowadza się do kłótni przedszkolaków. Każde skarży się do pani (czyli w tym wypadku sędziny i ławy przysięgłych): "On uderzył mnie pierwszy!", "Nieprawda! To ty biłaś mnie".

REKLAMA

Proces, jaki Johnny Depp wytoczył Amber Heard, jest przewidywalną telenowelą. Monotonia i brak zaskakujących zwrotów akcji, nie jest jednak w tym wszystkim najgorszy. O wiele większe zniesmaczenie budzi poziom tej toczonej na oczach widzów dyskusji. Była przemoc, było wypróżnianie się na łóżko, były kłamstwa, były gwałty - większej patologii można ze świecą szukać. Nie ma to jak hollywoodzki sen... Co będzie dalej? Nie spodziewajcie się rewelacji. Karuzela żenady tak bardzo się rozpędziła, że nikt jej już nie zatrzyma.


REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA