Martin Scorsese nie obejrzał „Jokera” i nie ma takiego zamiaru. Za to Margot Robbie film się podobał
Ostatnie dni 2019 roku przyniosły mnóstwo podsumowań minionych dwunastu miesięcy w kinie, telewizji i literaturze. W pierwszej z tych kategorii często na czołowych miejscach znajdował się film „Joker”. Produkcja Todda Phillipsa, zawdzięczająca dużo kinu Martina Scorsese, nie znalazła jednak wielbiciela w słynnym twórcy.
Martin Scoresese pod koniec zeszłego roku wystąpił z medialną krucjatą skierowaną przeciwko dominującym od dekady na rynku produkcjom superbohaterskim. Twórca takich filmów jak „Irlandczyk” czy „Wściekły byk” krytykował ich poziom i presję wywieraną na kinowych dystrybutorach, którzy nie mają miejsca na bardziej ambitne produkcje. W swojej kampanii szybko znalazł wielu sprzymierzeńców, w postaci takich twórców jak Francis Ford Coppola i Ken Loach. Mniej lub głośniej zaprotestowali z kolei aktorzy i twórcy dzieł związanych z Marvel Cinematic Universe, w tym bracia Joe i Anthony Russo.
Rozgorzały spór podzielił też widzów. Jedni uważali, że w słowach Scorsese jest zawarte wiele prawdy. Inni krytykowali go z kolei za arogancję i ignorancję, bo krytykował dzieła, do nieobejrzenia których sam się przyznawał. A ponieważ reżyser pozwolił sobie też na niewybredną opinię o zatrudnianiu kobiet w rolach głównych, dla części krytykujących Martin Scorsese stał się symbolem starego, zmurszałego Hollywoodu. W całej tej sytuacji można było zresztą znaleźć jeszcze jeden ciekawy wątek. Bo przecież przez krótki czas autor „Awiatora” miał pełnić rolę producenta przy opowiadającym o postaciach komiksowych „Jokerze”. Wielu widzów zadawało sobie więc pytanie, czy nastawienie Scorsese do tego filmu jest identyczne. Poznaliśmy na nie odpowiedź.
Martin Scorsese wciąż nie widział filmu „Joker” i raczej nie ma takiego zamiaru.
W długiej rozmowie z portalem The New York Times 77-letni twórca został ponownie zapytany o swoje nastawienie do wspomnianych powyżej tematów. Scorsese przyznał, że zdaje sobie sprawę z poruszenia, jakie wywołały słowa o kobietach w jego filmach, ale nie wywołało ono u niego zmiany nastawienia. Wciąż równie lekceważąco traktuje też produkcje superbohaterskie. Nawet czerpiący wiele elementów z jego kina „Joker” nie doczekał się pełnej uwagi słynnego reżysera:
Widziałem klipy z filmu. Znam go. Więc właściwie dlaczego muszę go obejrzeć? Rozumiem o co chodzi. W porządku - wyznał Martin Scorsese.
Trudno z całą pewnością stwierdzić, o jakie fragmenty produkcji Todda Phillipsa może chodzić, ale chyba nawet najwięksi obrońcy Scorsese przyznają, że nie sposób tego uznać za „obejrzenie filmu”. Czy reżyser ma taki obowiązek? Oczywiście, że nie. Ale skoro nie ma najmniejszego zamiaru oglądać ani komercyjnego kina o superbohaterach spod znaku Marvel Studios, ani bardziej ambitnych i artystycznych produkcji związanych z tym gatunkiem, to co właściwie upoważnia go do wypowiadania się na jego temat?
Fakt, że np. Margot Robbie stoi po przeciwnej stronie barykady raczej nie dziwi. Ale jej podejście i tak jest odświeżające.
Robbie udzieliła wywiadu portalowi Variety i została podczas rozmowy zapytana również o „Jokera”. Według aktorki Joaquin Phoenix wykonał fenomenalną pracę na planie filmu, choć jednocześnie od razu zaznaczyła, że tamta produkcja miała zupełnie inny styl niż nadchodzące „Ptaki Nocy (i fantastyczna emancypacja pewnej Harley Quinn)”. Zamiast realistycznej opowieści z wiarygodnym bohaterem, możemy się tam spodziewać raczej szalonej i podkręconej rozrywki.
Margot Robbie gra w produkcjach Warner Bros. i DC, więc trudno, żeby atakowała kolegę po fachu występującego w filmie tej samej wytwórni (zresztą nie ma za co). Ale też z drugiej strony nikt nie wymaga przecież od niej pochwał na temat „Jokera”. Ona również nie miała obowiązku go oglądać czy nawet odpowiadać wprost na pytanie. Nie widziała jednak sensu ani w podszywaniu się pod sukces cudzego dzieła, ani udawaniu, że chce powtórzyć jego styl i poziom. Odrobina podobnej pokory przydałaby się nawet tak wielkiemu twórcy jak Scorsese.