REKLAMA

Krzysztof Gonciarz nareszcie odpowiedział. Wypunktował kłamstwa i manipulacje

Krzysztof Gonciarz, jeden z youtuberów, na którego przy okazji Pandora Gate wywleczono sporo brudów, nareszcie odpowiedział na zarzuty. Na jego kanale na YouTube pojawił się właśnie ponad dziesięciominutowy materiał pt. "Ja też nie mam na to zgody".

krzysztof gonciarz film odpowiedź youtube pandora gate instagram afera drama
REKLAMA

Pandora Gate obnażyła wiele problematycznych (by nie powiedzieć: najzwyczajniej w świecie złych) zachowań youtube'owej śmietanki. Jednym z youtuberów, który miał krzywdzić swoje partnerki i przyjaciółki, okazał się Krzysztof Gonciarz. 28 września Daria Dąbrowska opublikowała materiał, w którym zebrała dość poważne zarzuty - kilka młodych kobiet zdecydowało się opowiedzieć o krzywdzących zachowaniach ze strony twórcy.

Gdy cała afera eskalowała, Gonciarz skomentował ją krótkim kaflem na swoim instastory - od tamtej pory milczał. Teraz, dwadzieścia dni później, gdy echa influencerskiej dramy nieco ucichły, a świat kieruje swoje spojrzenia w stronę izraelsko-palestyńskiego konfliktu, Krzysztof opublikował dłuższą odpowiedź w formie wideo. W filmie udowadnia, że spora część zarzutów wynika z poważnych nadużyć, a nawet kłamstw ze strony oskarżających. Pokazuje między innymi szerszy kontekst wysłanych przez niego wiadomości, które - celowo wycięte z rozmowy i zestawione ze sobą - brzmiały naprawdę paskudnie.

Czytaj więcej o Pandora Gate:

REKLAMA

Krzysztof Gonciarz odpowiada na oskarżenia. Pandora Gate

Końcówka tej rozmowy została wklejona na screena opublikowanego przez Hanię w ten sposób, żeby wydawało się, że mówię o czymś innym, niż mówię, w celu skompromitowania mnie jako osoby cynicznie nastawionej do swojej reputacji. A jak widać - nawet określenie „top polak” pierwsza użyła w żartach Hania. Ten screen to fotomontaż, a przykład, który podałem, nie jest jedyny

- mówi Gonciarz w filmie.
REKLAMA
Krzysztof Gonciarz - Ja też nie mam na to zgody

Gonciarz wskazuje różne manipulacje również na innych przykładach. Wygląda na to, że przynajmniej jedna z osób, które mają twórcy coś do zarzucenia, nagięła prawdę i dopuściła się niesprawiedliwego, nieuczciwego ataku. Co zaś tyczy się reszty - do nich youtuber się nie odniósł.

Osoby, które publikują prywatne rozmowy i decydują się na tak poważne zarzuty, jednocześnie kłamiąc, robią tu najwięcej złego - nie tyko krzywdząc kogoś, kto na to nie zasłużył. W ten sposób wpływają bowiem na wiarygodność innych kobiet, prawdziwych ofiar, które i tak zdecydowanie zbyt często muszą mierzyć się z bagatelizowaniem czy niedowierzaniem.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA