Wystawcy narzekają na Książula po jego wizycie na jarmarku. Tłumaczą, dlaczego dania były niesmaczne
Choć materiał Książula z jarmarku świątecznego w Opolu został opublikowany kilka tygodni temu, to dopiero teraz zrobiło się o nim głośniej za sprawą artykułu na stronie Nowej Trybuny Opolskiej. Pojawił się w nim termin "efekt Książula", który, według wystawców, zepsuł opinię całego jarmarku.
W tym roku Książulo zdecydował się kontynuować uwielbianą przez widzów serię testowania jedzenia na jarmarkach bożonarodzeniowych. Na pierwszy ogień poszedł jarmark w Opolu, a film z tego wydarzenia został zatytułowany "Jarmarkowy paździerz". Jak nietrudno się domyśleć, Książula, Wojka i Mualana na miejscu nie spotkały żadne kulinarne uniesienia.
Oscypek z żurawiną okazał się być zleżałym serkiem, który nie był wystarczająco podgrzany. Podobny zarzut dotyczył krokieta - Książulo stwierdził, że jest stary, przeleżały i nieapetyczny. Jeśli chodzi o pierogi, to skrytykowana została nie tylko cena (6 sztuk za 26 zł), ale również ich struktura - na wierzchu były twarde i suche. Z aprobatą spotkał się jedynie klasyczny langosz. Zapiekanka została okrzyknięta "podłym gotowcem", doznania smakowe kiełbasy z grilla zepsuł stary chleb, a bigos smakował "jak ból brzucha".
Wystawcy na jarmarku w Opolu narzekają na "efekt Książula"
Mateusz Majnusz, dziennikarz serwisu Nowa Trybuna Opolska, postanowił posłuchać drugiej strony i zdecydował się porozmawiać z wystawcami na jarmarku (cały artykuł pod tym linkiem). Pracownicy twierdzili, że odwiedzający, zamiast kupować, robią zdjęcia stoiskom, cytują Książula i odchodzą.
Niektórzy mówią wprost, że po tym, co zobaczyli u Książula, wolą pójść gdzieś indziej. Film zniechęcił przede wszystkim mieszkańców Opola, którzy zwykle byli naszą główną grupą klientów
- stwierdził jeden z wystawców.
Sprzedawcy chcieli ponadto wyjaśnić, z jakiego powodu przekąski, których próbował Książulo, mogły mu nie smakować. Wspominali o tym, że youtuber odwiedził stoiska pod koniec dnia, chwilę przed zamknięciem:
Książulo przyszedł do nas dosłownie na koniec dnia. Był środek tygodnia, na kwadrans przed zamknięciem, gdy większość produktów była już pochowana. Przyznaję, że dostał coś, co nie było pierwszej świeżości. To był niefortunny moment, ale wystarczył, żeby zepsuć opinię na cały jarmark. Teraz ludzie podchodzą, robią zdjęcia i mówią: "To tutaj są te gumowate oscypki". Nawet jeśli kupują, to pytają, czy na pewno są świeże. To dla nas upokarzające
- mówi jeden ze sprzedawców.
Tłumaczył się również sprzedawca krokietów, które według Książula były twarde i zleżało. Okazało się, że jedna z osób, która przyrządzała danie, zestresowała się obecnością youtubera i przypaliła je. Dodał, że krokiety, które są sprzedawane na jego stoisku, są smaczne, jednak w tym wypadku po prostu mieli pecha.
Popularnością cieszy się natomiast jedno stoisko, które na ruch nie może narzekać - chodzi tu o budkę langoszami, które Książulo ocenił pozytywnie. Sprzedawca przyznał, że do stoiska ustawiają się spore kolejki, a jedna rodzina przejechała 200 km tylko po to, by spróbować polecanych przez youtubera langoszy. "Niektórzy na to narzekają, ale większość chce sprawdzić, czy naprawdę są tak dobre, jak mówił Książulo" - wyjaśnił wystawca.
O Książulu czytaj w Spider's Web:
- Książulo zgasił Friza jak szluga. Twórca Ekipy pochwalił się zaproszeniem na premierę programu MrBeasta
- Wizerunek tajnego agenta Książula lata po sieci. Widzowie, zatrzymajcie to
- Książulo zbiera potężne baty za swój film. Widzowie mówią o nierzetelnym teście
- Książulo ratuje jedzeniową perełkę. Wzruszająca historia pani Grażyny przyciągnęła masę klientów
- Pytanie dnia: jak wiele kebabów zjadł Książulo? Wynik jest szalony