W najnowszym odcinku programu Kuby Wojewódzkiego gościli Robert Makłowicz i Aleksandra Adamska. Uwaga: obyło się bez żenady!
Choć znaczną część nowego odcinka programu Kuby Wojewódzkiego obejrzałem z zainteresowaniem (umiarkowanym, ale jednak), które wzbudzał przede wszystkim miotający arcyciekawymi anegdotami i gastronomicznymi porównaniami Robert Makłowicz (mówcie, co chcecie, ale osobiście uwielbiam go słuchać; sam jego głos działa na mnie odprężająco), po zakończeniu emisji pomyślałem sobie: nuda. Szybko się jednak zreflektowałem.
Wojewódzki przyzwyczaił widzów do rozmów, które – podparte „kontrowersyjnymi” z założenia pytaniami – prędzej czy później sprowadza na tory żenady. Gdy zatem obyło się bez krępujących momentów, chamstwa (wyjąwszy może aluzję do niskiego wzrostu gościa) i przesadnej błazenady (której pierwiastek jest przecież wpisany w rdzeń tego formatu), odniosłem dość niesprawiedliwe wrażenie, że spotkanie było wyjątkowo nieciekawe. W istocie było jednak całkiem przyjemne i naprawdę dobrze się go słuchało.
Wojewódzki nazwał Roberta Makłowicza najpopularniejszym Polakiem i polskim Hannibalem Lecterem, czyli osobą, która zje wszystko i ugotuje w każdych okolicznościach. Jedyny nieco bardziej kontrowersyjny punkt rozmowy pojawił się już na samym jej początku, gdy panowie poruszyli temat sportu. Makłowicz wyszedł od żartobliwej tezy, według której sport może być przyczyną wielu groźnych chorób; wspomniał też, że Grecy, gdy go uprawiali, przestawali uprawiać sztuki walki, przestali prowadzić wojny.
Wkrótce dostało się pseudokibicom. Kulinarny ekspert stwierdził, że fanatycy sportowi nie mają nic wspólnego ze sportowymi ideami; wspominając Wielką Brytanię, gość Wojewódzkiego stwierdził, że kibole to osoby, które najprawdopodobniej prześladowałyby innych w brytyjskich koloniach. Przywołał też pogląd wybitnego niemieckiego pisarza i dramaturga, Thomasa Bernharda, który nienawidził sportu i nie krył się z tym poglądem. Pisał on: „We wszystkich epokach wszystkie rządy zawsze przypisywały sportowi największe znaczenie, i słusznie, bawi on bowiem, ogłupia i odurza masy, a dyktatury wiedzą najlepiej, dlaczego zawsze i w każdym wypadku opowiadają się za sportem. Kto jest za sportem, ma masy po swojej stronie, kto jest za kulturą, ma je przeciw sobie”. W końcu padły słowa, które wielu widzów może mieć Makłowiczowi za złe:
Oczywiście kontekst wypowiedzi dotyczył przede wszystkim agresywnych pseudokibiców. Kolejnym tematem, który Wojewódzki musiał poruszyć, była anegdota o tym, że Makłowicz jako dziecko siedział na kolanach u Karola Wojtyły. Gość potwierdził prawdziwość historii, ale podkreślił, że spotkał się z duchownym w czasach, gdy ten był jeszcze kardynałem – a więc zanim stał się papieżem Polakiem, Janem Pawłem II. Kardynał przychodził na premiery przedstawień dziecięcego teatru w prowadzonym przez zakonnice przedszkolu w Krakowie. Wojtyła miał pochwalić rolę Makłowicza.
Nieco później Wojewódzki postanowił poprosić swojego gościa o gastronomiczne porównanie, wychodząc z tematu kultury i obycia, z jakiego słynie Makłowicz (w tym komentowania wielu tematów z klasą, bez zbędnej polaryzacji odbiorców, bez epatowania nienawiścią) i zapytał go, jakim daniem jego zdaniem jest Jarosław Kaczyński. Odpowiedź brzmiała:
Kolejnym gościem Kuby we wczorajszym odcinku była Aleksandra Adamska, którą możemy teraz oglądać w serialu „Skazana”. Produkcja opowiada o losach Alicji Mazur (w tej roli Agata Kulesza), sędzi, która trafia za kratki, niesłusznie oskarżona o morderstwo. Adamska wciela się w jedną z współwięźniarek głównej bohaterki, Pati. Aktorka porozmawiała z prowadzącym o odczuciach względem swojego zawodu (przyznała, że jest „szczęśliwą aktorką”) i opowiedziała o pracy przy serialu i współpracy z Kuleszą. Pojawił się również temat sytuacji w polskich aresztach – Adamska w trakcie zdjęć podobno poznała więzienne środowisko. Jedna z jej ciekawszych wypowiedzi brzmiała: