REKLAMA

Polacy zakochali się w katastroficznym serialu Netfliksa. Wcale się nie dziwię

Produkcje o klęskach żywiołowych mają się dobrze, szczególnie w serwisie Netflix. Niedawno na platformie wylądował norweski serial "La Palma", którym subskrybenci bardzo mocno się zainteresowali. Czy ma on do zaoferowania coś więcej niż inne tego typu tytuły?

la palma netflix serial recenzja
REKLAMA

Od 1949 roku kanaryjska wyspa La Palma jest tykającą bombą zegarową. Podczas erupcji wulkanu, która miała miejsce w tamtym czasie, doszło do bardzo silnych trzęsień ziemi, skutek czego wzdłuż szczytu wulkanu na całym zboczu góry pojawiła się strefa uskokowa. Jest niemal pewnym, że w przyszłości część gigantycznej góry spadnie do oceanu, co wywoła potężne tsunami. Álvaro (Jorge de Juan), dyrektor Instytutu Geologicznego postanawia jednak obawy zachować dla siebie. Tymczasem, gdy nieustępliwa młoda geolożka Marie Ekdal (Thea Sofie Loch Naess) odkrywa, że narzędzia wewnątrz góry przestały przesyłać dane, postanawia działać, by uchronić turystów i mieszkańców przed potencjalną katastrofą.

REKLAMA

Mimo wiedzy na temat destrukcyjnej siły, miliony Skandynawów co roku odwiedzają bowiem słoneczne Wyspy Kanaryjskie, a szczytem sezonu jest Boże Narodzenie, kiedy północ skuta jest lodem, a temperatury i noc polarna w niektórych częściach Skandynawii są dla wielu mieszkańców nie do zniesienia. Od przeszywającego chłodu postanawia uciec pewna norweska rodzina. Fredrik (Anders Baasmo) melduje się w hotelu wraz z żoną Jennifer (Ingrid Bolsø Berdal), która wpada w oko młodemu konsjerżowi. Wakacje z ojczymem i matką spędza również siedemnastoletnia Sara (Alma Günther) oraz jej młodszy brat w spektrum - Tobias (Bernard Storm Lager).

La Palma: recenzja serialu Netfliksa

Czteroodcinkowy serial "La Palma" to opowieść o katastrofie, która pojawiła się w streamingu i telewizji tysiące razy. I choć trudno było spodziewać się po tej produkcji czegoś nowego, co odróżniłoby ją od innych bliźniaczo podobnych, to w tym wypadku twórcom w pewien sposób się to udało. W "La Palmie" skupiono się na kilku wątkach, które pozwalają opowiedzenie tej historii z kilku perspektyw, co jednocześnie nadaje jej dynamiki.

Pierwszy główny wątek, który skupia się na norweskiej rodzinie, rozgałęzia się na kolejne. Serial koncentruje się na skomplikowanej relacji Fredrika i Jennifer, co ostatecznie mocno wpływa na Sarę, pasierbicę mężczyzny. Bohaterka grana przez Almę Günther postrzegana jest również przez relację romantyczną z nowo poznaną Charlie (Jenny Evensen) i jest to jeden z ciekawszych wątków w serialu, dlatego że nie został on upchnięty dla zasady - relacja dziewczyn ma swoje konsekwencje w dalszych, kluczowych momentach serialu, co ciekawie się obserwuje.

La Palma

Obok rodzinnych perypetii równolegle rozgrywa się również akcja związana z geolożką Marie Ekdal, która musi radzić sobie nie tylko z przerażającą informacją na temat katastrofalnej erupcji, ale również ze problemami swojego brata. Twórcy skupili się także na postaci Álvaro, dyrektora Instytutu Geologicznego, który stara się umotywować swoją decyzję o bardzo ostrożnym informowaniu mieszkańców i turystów o potencjalnej klęsce żywiołowej. Wszystko to pozwala na bardziej uważne przyjrzenie się poszczególnym bohaterom, a to z kolei sprawia, że przestają być oni anonimowymi uczestnikami tragicznych wydarzeń.

I to jest właściwie główna zaleta "La Palmy" - dzięki melodramatycznemu aspektowi, serial będzie dużo bardziej przyjazny dla osób, które niekoniecznie lubią pełnokrwiste obrazy o klęskach żywiołowych. Jest tu element napięcia związany z erupcją, ale jednocześnie widzowie śledzą również prywatne życie głównych bohaterów, które przeplata się z zagrożeniem w związku z wybuchem. Pojawia się zatem pytanie nie tylko o to, czy dojdzie do katastrofy i czy uda im się przeżyć, ale również o to, jak sytuacja wpłynie na ich życie rodzinne i relacje romantyczne.

"La Palma" rozgrywa się w bożonarodzeniowym okresie, więc nic dziwnego, że serial akurat teraz pojawił się na Netfliksie. I choć z świąteczne produkcje królują już na platformie, to najnowszy tytuł katastroficzny może być niezłą alternatywą dla tych, którzy mają dość komedii romantycznych. Mimo że "La Palma" nie wnosi do gatunku niczego nowego, to warto rzucić na nią okiem ze względu na ciekawe przedstawienie bohaterów i niemal hollywoodzkie kadry związane z klęską żywiołową - ten czteroodcinkowy pykniecie w jeden wieczór.

REKLAMA

O produkcjach Netfliksa czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA