REKLAMA
  1. Rozrywka
  2. Filmy

Horror "Mów do mnie" miał być objawieniem. Obejrzałem go i mówię, jak jest naprawdę

Jordan Peele, Steven Spielberg, Ari Aster i nawet Stephen King zdążyli już namaścić braci Philippou na nowych wizjonerów kina grozy. Zachwalali ich debiutanckie "Mów do mnie", które amerykańscy krytycy i widzowie regularnie określają mianem "najstraszniejszego horroru tego roku". Sprawdziłem, czy wszyscy przypadkiem nie przesadzają.

09.08.2023
16:17
mów do mnie recenzja horror premiera
REKLAMA

"Mów do mnie" rzeczywiście nie wygląda na film zrobiony przez YouTuberów, którzy na codzień wygłupiają się w swoich filmikach. Prowadzący kanał RackaRacka Danny Philippou i Michael Philippou wchodzą jednak na tereny wielokrotnie już przemierzane przez kino grozy. Ich debiutancki horror opowiada bowiem o grupie nastolatków, igrających z niebezpiecznymi mocami. Wywoływanie duchów traktują bowiem jako atrakcję podczas suto zakrapianych imprez. Jedyna innowacja polega na tym, że tam, gdzie bohaterowie podobnych opowieści posługują się planszą ouija, oni korzystają z tajemniczej zabalsamowanej ręki.

Wystarczy dłoń uścisnąć i wypowiedzieć tytułowe zdanie, aby przed daną osobą pojawiła się dusza prosto z czyśćca. Gdy ktoś doda "pozwalam ci wejść" zjawa bez problemu przejmuje kontrolę nad takim delikwentem. Dla bezpieczeństwa opętanie nie może jednak trwać dłużej niż 90 sekund i - co oczywiste - trzeba uważać, aby w tym czasie nie zginąć, bo duch już na zawsze przejmie władzę nad martwym ciałem. Proste? W teorii tak, ale jak to już w horrorach bywa, bohaterowie mają problem z przestrzeganiem zasad. Szczególnie że istoty z zaświatów okazują się nadzwyczaj przebiegłe.

Czytaj także:

REKLAMA

Mów do mnie - recenzja nowego horroru

Fabularnie nie ma tu nic odkrywczego, bo "Mów do mnie" to na dobrą sprawę standardowe ostrzeżenie przed zabawą w wywoływanie duchów. Okazuje się bowiem, że nie są one tymi, za kogo się podają. Wbrew ostrzeżeniom, Mia zapomina o wszelkich zasadach bezpieczeństwa, kiedy brat jej przyjaciółki przemawia do niej głosem zmarłej matki. Tak, to kolejny horror o przepracowywaniu straty bliskiej osoby. I chociaż główna bohaterka przywodzi momentami na myśl Dani z "Midsommar. W biały dzień" próżno tu szukać oryginalności, czy nawet gęstego klimatu filmu Ariego Astera.

Mów do mnie - horror - premiera

Nie oszukujmy się. "Mów do mnie" jest na pewno lepsze od generycznych nisko- lub średniobudżetowych straszaków, które w multipleksowych repertuarach wypełniają miejsce między kolejnymi blockbusterami. Czuć w nim serce twórców do opowiadanej historii. Problem w tym, że najgłośniej bije ono w scenach rodem z amerykańskich komedii dla nastolatków. Gdy bohaterowie piją, palą jointy, bawią się beztrosko i przedrzeźniają się, widać jakąś pomysłowość, coś się na ekranie dzieje. Przez resztę czasu bracia Philippou regularnie gubią narzucony rytm i tempo, przez co o jakimkolwiek napięciu nie może być mowy.

Nie brakuje tu ciekawych rozwiązań tak fabularnych, jak i formalnych. Chociażby czyściec z udręczonymi duszami prezentuje się znakomicie, dlatego szkoda, że spędzimy w nim dosłownie parę sekund. To mógłby być "Naznaczony" ery TikToka, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że twórcy co chwile ignorują najciekawsze horrorowe rejony swojej opowieści. "Mów do mnie" prezentowałoby się o wiele lepiej, gdyby główną oś narracji wyznaczały wydarzenia z ostatniego aktu. I chociaż wcześniej dostajemy tylko przedsmak czekającej nas grozy, film wciąż nie sprawdza się jako jeden z tych slowburnerów w stylu "Dziedzictwo. Hereditary", gdzie spychane na sam koniec atrakcje, wynagradzają nam wcześniejszą nudę.

Dwie mocne sceny - to wszystko, co film ma fanom kina grozy do zaoferowania.

Twórcy nie tylko uciekają od jumpscare'ów, ale też nie potrafią przeskoczyć budżetowych ograniczeń. Podążają przez to tropem elevated horrors - tych ambitnych horrorów, w których ważniejsze od gatunkowych atrakcji jest uwydatnienie metaforycznych aspektów opowieści. Dlatego kiedy akurat "Mów do mnie" nie wydaje się nieślubnym dzieckiem "Prawdy czy wyzwanie" i "Uśmiechnij się", to razi widzów swoją pretensją.

REKLAMA

"Mów do mnie" to film sprawnie zrealizowany, z ładnymi zdjęciami, przejmującą muzyką i paroma "momentami" - to wszystkie jego zalety, jakie można wymienić. Chociaż niewiele oddziela go od dna przeciętności, do kubełka popcornu w rękach niedzielnych widzów horrorów na pewno się nada.

Premiera "Mów do mnie" 18 sierpnia w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA