Serialowa oferta HBO GO nie ma sobie równych. W tym roku na platformie pojawiło się wiele seriali, które mocno przykuły moją uwagę. Wybieram najlepsze z nich.

Poniższa lista to nie wszystko. Wszak w mijającym roku na HBO GO pojawił się także przytłaczający „Des”, intrygujący i przepięknie zrobiony „Dzień trzeci” czy ekranizacja „Spisku przeciwko Ameryce”. Jednak to wymienione niżej tytuły zapamiętam na bardzo długo.
Najlepsze seriale HBO GO 2020:
Serial w reżyserii Luci Guadagnino można polubić choćby za samą muzykę – stworzoną przez Devonte Hynesa. To jednak jeden z wielu zachwycających elementów tego serialu. Innym są zdjęcia, oniryczne, czasem jakby zamglone. No ale najważniejsi są bohaterowie. Choć historia opowiadana jest nieśpiesznie, obserwacja przemian, które się w nich dzieją naprawdę wciąga.
Opowieść o dziewczynie, która przetrwała gwałt i próbuje dalej normalnie żyć z każdym odcinkiem jest coraz bardziej poruszająca. Arabellę poznajemy tuż po tym, gdy zdaje sobie sprawę, że niewiele zależy od niej, że jednak nie jest panią swojego losu, a zbudowany przez nią świat nie daje jej żadnego oparcia. To serial, który bezkompromisowo i szczerze niszczy oraz daje nadzieję jednocześnie – napisała o nim Asia Tracewicz, a ja mogę się z tym tylko zgodzić.
Rozważania na temat determinizmu i przyszłości człowieka w świecie ciągłego technologicznego rozwoju to tematy nośne. Tu przedstawione są z dwóch perspektyw – dziewczyny wmieszanej w niebezpieczną intrygę i mężczyzny, szefa techowego giganta, który nosi w sobie wielki ból po stracie bliskich. I wielką, ukrytą głęboko w lesie tajemnicę, która może mieć wpływ na przyszłość wszystkich ludzi.
Serial, po którym nie spodziewałam się wiele, a przyniósł mi tak dużo frajdy. Ale i refleksji. Akcja dzieje się w Ameryce lat 50. XX wieku, gdzie podziały rasowe i dyskryminacja nadal są żywe. Przygody bohaterów ocierają się często o fantasy, ale to opowieść o bardzo realnych zagrożeniach i złu, które tkwi głęboko w ludziach.
Ten serial nie byłby tak dobry, gdyby nie świetne role w wykonaniu Cynthii Erivo i Bena Mendelsohna. Zwłaszcza tego drugiego, grającego tu detektywa Ralpha Andersona z Cherokee. Aktor doskonale portretuje człowieka, który pod maską sceptycyzmu i chłodu kryje zranioną po stracie bliskiej osoby duszę.
Są tak normalni, że aż irytujący. Między nimi jest wiele niedomówień. Słowa, które powinny wybrzmieć głośno, często tkwią w zawieszeniu między nimi, powodując rezygnację. „Normalni ludzie” to doskonała odtrutka na wszystkie wymyślne, przeładowane zwrotami akcji fabuły na temat związków i miłości.
Nie przegap nowych tekstów. Obserwuj serwis Rozrywka.Blog w Google News.