Czy dzieci znanych aktorów mają łatwiej? Córka Johnny'ego Deppa żali się, że jest odwrotnie
Nepotyzm w środowisku aktorskim to dość powszechne zjawisko, budzące zawsze gorącą dyskusję. Tym razem ten temat powrócił za sprawą Lily-Rose Deep, która udzieliła wywiadu jednemu z kobiecym czasopism. Córka Johnny'ego Deppa żaliła się, że bycie dzieckiem znanych rodziców wcale nie pomaga jej aż tak w karierze. Wręcz przeciwnie, ma nawet pod górkę. Jej słowa wciąż są komentowane przez kolejne gwiazdy. Ostatnio do tematu nepotyzmu odniosła się też aktorka Lily Collins, córka Phila Collinsa. Temat jest nośny i ma dwie bardzo ważne strony.
Zarówno w środowisku aktorskim, jak i polskim nepotyzm, co tu dużo pisać, występuje. Niedawno ten temat został ponownie podjęty za sprawą 23-letniej aktorki i modelki Lily-Rose Depp, która prywatnie jest córką gwiazdorskiej pary: Johnny'ego Deppa i Vanessy Paradis. Lily udzieliła wywiadu magazynowi Elle, w którym odniosła się właśnie do tego tematu. Żaliła się, że ludzie postrzegają ją jako gwiazdę, która ma znanych rodziców i przez to może wszędzie więcej ugrać.
Lily-Rose Depp o nepotyzmie. "Może otwiera to pewne drzwi, ale nie sprawia, że przekraczasz próg".
Ludzie mają z góry przyjęte wyobrażenie o tobie, o tym, jak zdobyłeś swoją pozycję. Z całą pewnością mogę powiedzieć, że nic nie zapewni ci angażu za wyjątkiem bycia odpowiednią osobą do tej konkretnej roli. Sieć zwraca uwagę na to, kim jest twoja rodzina, a ludzie odpowiedzialni za casting nie patrzą na to. Może otwiera to pewne drzwi, ale nie sprawia, że przekraczasz próg. Przed tobą jest dużo pracy. Dziwi mnie sprowadzenie kogoś do myśli, że jest w danym miejscu tylko ze względu na sprawy pokoleniowe. To nie ma sensu. Jeśli czyjaś mama lub tata jest lekarzem, a potem dziecko zostaje lekarzem, nie będziesz mówić: »Cóż, jesteś lekarzem tylko dlatego, że twój rodzic nim jest«. Tak nie jest, ta osoba musiała iść na studia medyczne i dużo się uczyć.
powiedziała córka Deppa na łamach Elle US.
Jej słowa szybko podchwyciła modelka Vittoria Ceretti, która zwróciła uwagę na jedną ważną rzecz. Na instagramowym stories napisała: Rozumiem to całe 'dostałam się i pracuję ciężko', ale chciałabym zobaczyć jak dajesz sobie radę, przez pierwsze lata mojej kariery... Nie chodzi tylko o o odrzucenie, bo wiem, że też tego doświadczyłaś i możesz mi opowiedzieć smutną historię z tym związaną (nawet jeśli na koniec pojechałaś do taty, żeby wypłakać się na jego sofie w willi w Malibu). Ale co z tym, że nie możesz zapłacić za bilet lotniczy do domu, żeby spotkać się z rodziną? (...) Nie masz pojęcia, ile trzeba walczyć o szacunek ludzi. To trwa latami. Ty miałaś to za darmo, od pierwszego dnia - skomentowała.
Dyskusja o tzw. nepo babies wciąż trwa. Niedawno do tego tematu odniosła się też Lily Collins, którą możemy oglądać chociażby w hicie Netfliksa "Emily w Paryżu". 33-latka w rozmowie z magazynem Vogue podkreśliła, że choć jest dumna ze swojego ojca Phila Collinsa, to jednak sama musiała czekać na "przebicie się". Podobnie jak wiele zwykłych dziewczyn, pragnących zostać aktorkami, musiała przejść mnóstwo nieudanych castingów. Wyznała też, że choć mogłaby zająć się muzyką, jak znany ojciec, nie zrobiła tego właśnie po to, aby uniknąć porównań. Lily uwielbia śpiewać, lecz jak stwierdziła w najnowszym wywiadzie, chciała pójść własną drogą, z dala od "ojcowskiego geniuszu", dlatego nie wybrała muzyki.
Nepotyzm w środowisku aktorskim był, jest i będzie
Zresztą przykładów, w których dzieci-artyści znanych rodziców bronią swojej pracy, jest znacznie więcej. Kiedyś Gwyneth Paltrow stwierdziła, że dzieci znanych rodziców muszą pracować na swoje nazwisko dużo bardziej, niż randomowe osoby. Na polskim podwórku podobnych sytuacji również jest sporo. Są przecież takie osoby jak Maciej Stuhr, Mateusz Damięcki czy Olga Frycz, pochodzące z aktorskich rodzin. Dziś to dojrzali artyści, którzy mają na swoim koncie wiele ról, jednak przecież w przeszłości ciągle musieli zmierzać się z posądzeniami o nepotyzm. Zresztą nastoletnie pociechy Borysa Szyca i Tomasza Kota też zaczynają kariery w aktorskim świecie. 18-letnia córka Szyca - Sonia zagrała z tatą w filmie "Ryfka". Z kolei 15-letnia latorośl Tomasza Kota - Blanka zaprezentowała się w serialu Netliksa - "Wielka woda". Obie na razie zaczynają stawiać pierwsze kroki w aktorskim świecie, więc trudno jeszcze cokolwiek napisać o ich talencie.
Wydaje mi się, że nepotyzm w artystycznym świecie był, jest i będzie. Bo choć oczywiście z jednej strony, nie można odmówić niektórym znanym dzieciom talentu, determinacji i tego, że ciężką pracą zdobyły sławę i uwielbienie widzów, to jednak z pewnością znany rodzic ułatwia drogę do wymarzonych ról. To przecież cała siatka kontaktów, powiązań i układów towarzyszących w aktorskim świecie. Niewykluczone jednak, że na znanych dzieciach ciąży również większa presja i większe oczekiwania, ale też porównywanie do znanego rodzica. ile przecież jest takich sytuacji, gdzie ludzie mówią "jej matka to dopiero była aktorka, a ona to taka marna". Trudno jednak nie zgodzić się ze słowami modelki Victorii Ceretti, która podkreśliła, że walka o marzenia, pozycję, pieniądze i popularność trwa dużo dłużej w przypadku zwykłej osoby, niż dziecka mającego znanego rodzica. Takie osoby już na starcie mają przecież łatwiej, bo nie muszą martwić się chociażby o pieniądze. Co by nie pisać o nepotyzmie, to i tak w późniejszym etapie o tym, czy młody aktor czy aktorka mają talent, zweryfikuje życie i widzowie, oglądając ich na ekranie czy na żywo w teatrze.