REKLAMA

Nowy film Netfliksa z Lindsay Lohan to efekt kręcenia kołem fortuny. Trudne się wylosowało

Biblioteka świątecznych filmów Netfliksa z każdym dniem powiększa się coraz bardziej. Czy za ilością idzie jednak jakość? "Nasz mały sekret" to odpowiedź na to, że Netflix nie może się zdecydować - swoją najnowszą produkcję z Lindsay Lohan napakował wszystkim i niczym.

nasz maly sekret recenzja netflix
REKLAMA

"Nasz mały sekret" to kolejna produkcja w bibliotece streamingowego giganta z Lindsay Lohan w roli głównej. Tym razem aktorka wciela się tu w Avery, najlepszą przyjaciółkę Logana (w tej roli Ian Harding). Bohaterowie byli nierozłączni już od dzieciństwa, a z czasem relacja przyjacielska przerodziła się romans. Ich związek nie przetrwał jednak próby czasu - kiedy Avery zdecydowała się przyjąć ofertę pracy w Londynie, Logan próbował ją powstrzymać. Ostatecznie para rozstała się w burzliwej atmosferze i każdy poszedł w swoją stronę.

REKLAMA

Dziesięć lat później Avery spotyka się z biznesmenem Camem (Jon Rudnitsky), synem zamożnego małżeństwa (Kristin Chenoweth i Dan Bucatinsky). Loganowi również udało się uporządkować życie uczuciowe - partnerką mężczyzny jest nieco infantylna studentka Cassie (Katie Baker). W związku ze zbliżającymi się świętami Bożego Narodzenia Avery i Logan zostają zaproszeni na Wigilię do domu swoich drugich połówek. Niespodziewanie okazuje się, że oboje spotykają się... w tym samym miejscu - Cam i Cassie to bowiem rodzeństwo. Avery i Logan decydują utrzymać swoją romantyczną w sekrecie, co nie będzie takie proste - w domu swoich partnerów będą musieli zostać na całe święta.

Nasz mały sekret - recenzja świątecznego filmu Netfliksa

Punkt wyjścia jest zabiegiem dobrze znanym: bohaterowie uciekają się do podstępu, który z biegiem czasu zacznie przeradzać się w uczucie i uzmysłowi im, że są z nieodpowiednimi osobami. Produkcja jest generalnie mocno schematyczna, ale nie można odmówić jej jednego: jest całkiem zabawna. Tutaj pojawia się jednak pewien problem - żartom brakuje naturalności i polotu. Zabawne momenty nie do końca są konsekwencją jakiegoś wydarzenia i wyglądają, jakby były generowane przez koło fortuny. Dla przykładu: w produkcji pojawia się scena, w której Avery nieświadomie wsuwa żelki z THC, a następnie udaje się do kościoła, gdzie musi wygłosić mowę. Faza uderza ją w tym samym momencie. Ten żart wywołał przekomiczne następstwa, ale powstał właściwie zupełnie losowo.

Widzowie mają zatem okazję parsknąć śmiechem w niektórych momentach, ale co z tego, skoro widać, że aktorzy nie mają funu z grania w tej komedii romantycznej? Potencjał był ogromny, a to wszystko przez znane nazwiska: oprócz Lindsay Lohan i Iana Hardinga na ekranie pojawili się także Jon Rudnitsky, Tim Meadows, Chris Parnell czy Henry Czerny. Wniosek, który się nasuwa, niestety podpowiada, że ich potencjał nie został w pełni wykorzystany. W ich zachowaniu brakowało iskierki, dynamiki i autentyczności.

Nasz mały sekret

Z prawdziwości zostało również odarte zakończenie tego filmu. Wszystko poszło zbyt szybko i zbyt łatwo, jakby to "drobne" oszustwo nie miało żadnego znaczenia i zostało przysłonięte tym, co dzieje się w tle głównego wątku. Bohaterowie mieli rozwiązania dosłownie na talerzu, co więcej - widz już wiedział od pierwszych minut, jaki będzie finał. Powód jest prosty: Avery i Logan wybierali nie między dobrym a lepszym, tylko między złym i najlepszym, co nasuwało już, na co się zdecydują. Przewidywalni i stereotypowi byli również drugoplanowi bohaterowie - infantylna partnerka, chłopak-kobieciarz, wścibski młodszy brat czy "plastikowa" i nieprzyjemna teściowa to tylko kilka przykładów.

Od "Naszego małego sekretu" nie ma co oczekiwać zbyt wiele. Jest to kolejny film Netfliksa o niskiej jakości, który swoje mankamenty próbował przykryć głośnymi nazwiskami, nie potrafiąc nawet do końca wykorzystać potencjału gwiazdorskiej obsady. Trzeba przyznać, że twórcom udało się wpleść kilka naprawdę zabawnych momentów, ale poza tym zabrakło wyrazistości i autentyczności, szczególnie jeśli chodzi o bohaterów. "Nasz miały sekret" miał potencjał, który został koncertowo zmarnowany, ale mimo to warto zaryzykować.

Oglądaj Nasz mały sekret na Netfliksie
Netflix
Nasz mały sekret
Netflix
REKLAMA

O filmach świątecznych czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA