REKLAMA

Polska influencerka sprzedaje wodę z kąpieli. Queen of the Black to królowa inb

Od kilku dni w sieci krąży zdjęcie polskiej influencerki, która sprzedaje wodę z wanny za 50 zł. Okazuje się, że mem nie jest memem, ale prawdziwym screenem. Mało tego - jego bohaterką jest Queen of the black, która podpadła internautom zbiórką na niby chorego psa.

queen of the black influencerka zbiorka pies woda wanna
REKLAMA

Osoby siedzące głębiej w internecie na pewno kojarzą instagramerkę-sex workerkę Belle Dephine, która zarabia na OnlyFans miliony dolców. Wcześniej zasłynęła sprzedawaniem wody z wanny, w której się kąpała. Słoiczki po 30 dol. rozeszły się na pniu. Oburzeni internauci zwiastowali koniec ludzkości, a ona zacierała tylko ręce, bo dorobiła się na śliniących się do niej przegrywów.

Dlatego kiedy zobaczyłem screena z polską influencerką, nie zdziwiłem się, ale byłem zaskoczony, bo nie kojarzyłem osoby na zdjęciu. Pomyślałem sobie, że to może słabej jakości bait, ale wystarczyło kilka sekund na Google i już odkryłem, że w pewnych kręgach jest znana - to "Queen of the black". Ma na koncie scam, o którym mówił też człowiek specjalizujący się w temacie oszustw influenerek - Sylwester Wardęga.

REKLAMA

Queen of the Black zorganizowała zrzutkę na umierającego psa. Okazało się, że zwierzę było zdrowe.

Julia Pelc jeszcze nie skończyła 18 lat, ale już jest rozpoznawalna w internecie - jednak raczej w negatywnym kontekście. Jako Queen of the black miała tysiące obserwatorów na Instagramie, ale usunęła konta, gdy wylało się na nią szambo m.in. za zbiórkę z psem. Nie pierwsza zresztą była to afera, ponieważ całą swoją sławę opiera kontrowersji.

Walczyła w tym roku na freak fightowej gali Elite Fighters (przegrała z Julitą Juchnowicz), była ofiarą wycieku półnagich fotek, czyli tzw. softów, wstawiała się za nią też Maja Staśko, gdy zwierzała się ze swojej toksycznej relacji, była też oskarżana o scamy - np. zachęcała widzów do kupna luksusowych butów, które okazały się breloczkami. Przez hejt chciała sobie odebrać życie. "Wczoraj przedawkowałam leki, ponieważ było mi źle. Nie mogę znieść hejtu" - mówiła w kwietniu w filmie.

Jednak parę miesięcy później stała się antybohaterką nie tylko filmów commentary na YouTube, ale i portali z newsami. Założyła zbiórkę na portalu pomagam.pl zatytułowaną "Na operację psa Atosa pilne". W opisie mogliśmy przeczytać, jej psiak został postrzelony lub na coś się nadział, bo wrócił od babci z dziurą w brzuchu "i prawie mu flaki widać" oraz "zaczyna mu się robić stan zapalny". Dosłownie błagała, by wpłacać pieniądze, "bo każda złotówka się liczy", a pies umiera. Bardzo szybko uzbierała 4 tys. zł, a nawet więcej.

Screeny z Revo / Youtube, www.instagram.com/sawardega

Po zakończeniu zbiórki odezwał się weterynarz, który stwierdził, że wszystko to kłamstwo, bo zajmuje się Atosem. "To oszustwo, pies jest leczony u nas, ale nigdy nie było mowy o operacji, pies czuje się świetnie" - czytamy w wiadomości. Jej autor zapowiedział, że zgłosi nadużycie na platformie pomagam.pl.

YouTuber Revo postanowił przyjrzeć się sprawie i zweryfikował to u drugiego weterynarza, że Atos nie potrzebuje żadnej operacji. Psiak rzeczywiście się zranił, ale nie na tyle poważnie. Wystarczyły mu tylko antybiotyki i środki przeciwbólowe.

I tutaj wchodzimy w mroczniejsze rejony afery. Kilka dni po zakończeniu zbiórki infleuncerka poinformowała, że leci do Grecji, by świętować tam swoje 18-ste urodziny. Przypadek? Możliwe. Najgorsze mogło wydarzyć się później - poinformowała na InstaStories, że Atos spadł ze schodów. Dodatkowo na badaniu wyszło, że ma problemy z sercem. Tak jakby chciała mieć podkładkę na pieniądze na operację z pomagam.pl.

- Zawsze na Queen of the Black patrzyłem z przymrużeniem oka, bo miała 17 lat, więc jakoś jej bardziej wybaczałem niektóre rzeczy, ale niedługo kończy 18. Coś mi się wydaje, że ona będzie chyba moją większą ulubienicą niż Wersow - skomentował Sylwester Wardęga odnosząc się do słynnej dramy z influencerką z Ekipy.

Pretekstem do nagrania InstaStory, było 5 pozwów do prokuratury, które miała złożyć Julia na autorów krytycznych filmów commentary. Nie wiadomo tylko, na kogo złożyła zawiadomienia.

Julia Pelc nie uważa, że oszukała ludzi. Twierdzi, że popełniła tylko błąd w tytule zbiórki. Internauci są innego zdania.

- Największym błędem było to, że nazwała zbiórkę "Pilna operacja na Atosa". Mniej więcej tak brzmiała - stwierdziła Queen of the Black. Później tylko dalej się pogrąża.

Sama jak to zobaczyłam, to byłam pewna, że będzie potrzebna operacja. I w sumie dalej nie wiadomo podczas tego leczenia, czy ona nie będzie potrzeba, ponieważ on będzie mieć dalej leczenie. Myślałam, że to będzie chwila operacja i będzie wszystko z pieskiem dobrze, a tu się nagle okazuje, że piesek ma z sercem, jeszcze ma problemy z plecami. A wy mi zarzucacie, że ja z moją mamą bylibyśmy w stanie zepchnąć go ze schodów?

- mówiła Queen of the Black.

Przeprosiła tradycyjnie tylko tych, którzy "poczuli się urażeni" i nie widzi w sobie żadnej winy. Uważa, że tylko źle nazwała zbiórkę i już. Choć w opisie też pisała o operacji i flakach. Internauci zarzucają jej, że na Instagramie też prowadziła narrację o umierającym psu. Tłumaczą też, że nawet jeśli pies jest teraz bardzo chory, to po prostu razem ze swoją rodziną go zaniedbały, bo choroby serca i kręgosłupa nie pojawiają się z dnia na dzień, ale można je w porę dostrzec na badaniach kontrolnych.

Screeny z YouTube

Polska influencerka sprzedawała wodę z wanny na Vinted. Teraz tłumaczy, że to żart.

Dobra, co w takim razie z tym memem? Queen of the Black wystawiła na Vinted nie tylko wodę z kąpieli, ale i swoje używane skarpetki i bieliznę. Potwierdziła to na niedawnym filmiku na YouTube. Jako, że takie ma rzeczy mają wzięcie wśród fetyszystów i już wcześniej próbowała w różny sposób zarobić w sieci, nie do końca przekonuje mnie jej tłumaczenie, że zrobiła to dla beki.

Sama przyznaje, że przez inby żadna firma nie chce z nią współpracować. Chciała nim nawiązać do wspomnianej na początku akcji z Belle Delphine i z tego, że była jej wielką fanką. Po jakimś czasie jej to zdjęli i "nikt tego nie kupił".

Ja stwierdziłam, ze zrobię sobie żarcik mały, eksperymencik, by zobaczyć jak ludzie zareagują. I wstawię na Vinted, czy ludzie to kupią, są na to gotowi i jak na to zareagują. I ludzie zareagowali na to bardzo dziwnie. Były różne oskarżenia, że "Julia sprzedaje wodę, bo chce zarobić". Tak, chce zarobić, ale w uczciwy sposób, czyli np. na współpracach nie mogę zarobić, bo odebraliście mi tę opcję nasyłając na mnie hejt

- przyznała influencerka na YouTube.
REKLAMA

Influencerka wielokrotnie w filmikach powtarza, że jest w "złym stanie psychicznym". Powinna na jakiś czas zrobić sobie od przerwę od social mediów - dla własnego zdrowia, ale również dlatego, że daje zły przykład fankom, szkodzi wizerunkowi osób z zaburzeniami, a także jest atakowana z każdej strony.

Nie potrafi sobie radzić z hejtem i już wcześniej trafiła przez niego do szpitala psychiatrycznego. A takie inby będą się powtarzać, bo duża część krytykujących ma jednak rację. Queen of the Black już kilka razy pokazała, że jest scamerką jak jej niektóre starsze koleżanki i nawet kiedy zostaje przyłapana na gorącym uczynku, twierdzi, że to ludzie są źli, a ona jest ofiarą. Gdzieś już to słyszeliśmy.

* Zdjęcie główne: screen z Vinted, Queen of the Black / YouTube

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA