Influencerki przestraszyły się sprytnego Wardęgi i zaczęły masowo przepraszać za scamy
Sylwester Wardęga zapowiedział, że wraz ze swoimi fanami będzie sabotował influencerów reklamujących scam. Ostrzeżenie najwyraźniej poskutkowało, bo już kilka instagramerek reklamujących proszek niszczący zęby, przeprosiło i przyznało się do błędu. Wśród nich jest Wersow z Ekipy i Natsu z Team X.
W swoim ostatnim nagraniu Sylwester Wardęga przypomniał wstydliwe produkty, które promowało wielu influencerów, Wciskali widzom pseudorabaty na słuchawki z Chin, które dodatkowo nie docierały do klientów, czy pastę wybielającą zęby, która tak naprawdę niszczy szkliwo. A to tylko wierzchołek scammerskiej góry lodowej na Instagramie.
Wardęga postanowił coś z tym w końcu zrobić. Do tego celu chciał wykorzystać siłę zgromadzonej wokół siebie społeczności – „Watahy” (od nagrania filmiku z 60 tys. członków rozrosła się do 91 tys. użytkowników). Jeżeli jakiś influencer reklamuje szkodliwy lub scammerski produkt i wytknięto mu to, ale nic sobie z tego nie zrobił, to wtedy do akcji miała wkraczać „Wataha” i np. zalewać sponsorowane posty na jego profilu negatywnymi komentarzami.
W ten sposób Wersow już straciła jedną współpracę – z jej profilu na Instagramie zniknął post sponsorowany z czipsami. Członkini Ekipy podpadła tym, że ściągnęła grafikę sowy z neta i używała jej jako swojego logo. Kiedy zrobiła się z tego afera, przeprosiła, ale nie uregulowała spraw z artystą.
Po ostatnim filmiku Wardęgi wyjaśniła, że przeciąga się to ze względu na... wakacje, ale ponoć jest z nim w stałym kontakcie. Na dowód pokazała screeny wiadomości, a do powstrzymywania się z komentarzem namawiali ją prawnicy.
Pierwsza akcja „Watahy” Wardęgi zakończyła się sukcesem, więc influencerzy przestali chować głowę w piasek.
Kilka influencerek przeprosiło za reklamę proszku do rzekomego wybielania zębów. Było to im wypominane od miesięcy nie tylko przez Wardęgę, ale i Konopskyy'ego, który nagrał o tym filmik w kwietniu. Jednak dopiero teraz, wiedząc, że będą „kąsane”, posypały głowę popiołem. Oby tylko nie skończyło się to na jednorazowych deklaracjach, lecz diametralnej zmianie podejścia do promowania produktów - nie można robić wszystkiego dla pieniędzy.
Julia Kostera przyznała się, że reklamowała szkodliwy produkt nieświadomie. Chciała się do tego odnieść już wcześniej, po pierwszym filmiku na jednym z kanałów commentery, ale zabroniła jej tego jej agencja. — Naciskała, żeby przemilczeć całą sprawę. Zapewniano mnie, że temat zostanie rozwiązany. Jednak nie został — dodała.
Ola Nowak na InstaStory próbowała się usprawiedliwić tym, że już w gimnazjum używała proszku z węglem aktywnym, ale nie wiedziała, że w ten sposób niszczy się szkliwo. Również Wersow wyznała, że używała tego specyfiku, ale też nie zauważyła negatywnych skutków. Biła się w pierś w krótkim oświadczeniu na Insta. „Z powodu zaistniałej sytuacji jest mi bardzo przykro i za to z tego miejsca chciałaby was przeprosić. Nigdy nie było moim zamiarem, aby ktokolwiek na tej współpracy ucierpiał” — napisała Wersow.
Głos w tej sprawie zabrała też Natsu z Team X. Nie tylko przeprosiła za reklamowanie scamu, ale i zaprosiła poszkodowanych do wysyłania maili. Chciałaby im w jakiś sposób zrekompensować szkody.
Chciałabym przeprosić osoby, które w wyniku współprac, których się podjęłam, zostały w jakimś stopniu pokrzywdzone lub oszukane. Chciałabym, żeby te osoby, jeżeli takie są, by się do mnie odezwały. Ja postaram się załatwić tę sprawę tak, żebyście czuli się w porządku i to zrekompensować. Na szczęście te współprace, które nie były do końca w porządku miały miejsce już kilka miesięcy temu.
— przyznała Wersow
Wardęga w ostrych słowach skrytykował polskie agencje zawiadujące influencerami i sieci partnerskie
Youtuber ma w planach nakręcenie długiego filmu na ten temat. Stanął w pewien sposób w obronie niektórych instagramerek, ale podkreślił, że wina leży po obu stronach.
Część twórców, szczególnie tych młodych twórców, oddaje naprawdę lwią część, kawał pieniądza, agencji. W zamian oczekują ci twórcy, że współprace, które agencja im da, będą sprawdzone, bo za coś tej agencji płacą. A agencje właśnie k*rwa mają wyj*bane. Ja wiem, jak wyglądają maile z tych firm scammerskich: tylko j*bany idiota, by nie wykluczył, że coś tu nie gra. Agencje wiedzą, że to jest scam, a mimo wszystko oddają te współprace influencerom.
— powiedział Wardęga
Wardęga zaznaczył, że influencer też musi sprawdzać, co reklamuje. — Nie ma też tak, że wina jest tylko po stronie agencji — powiedział. Pokazał też maile od firm, które oferowały współpracę.
Pierwsze co się rzuca w oczy to łamana polszczyzna – wiadomości są tłumaczone na pałę w translatorze. Już wtedy powinna się zapalić agencjom lub twórcom żółta lampka, bo nie podchodzi się do nich w sposób profesjonalny.
* zdjęcie główne: screeny z www.instagram.com/stories/sawardega_wataha