Przyznam, że premiery „Rebel Ridge” Netfliksa wyglądałem z żywym zainteresowaniem. Wiem, że platforma potrafi zaserwować subskrybentom mocne mieszanki dreszczowca z akcją, a i zapowiedzi sugerowały obraz z potencjałem. Nie sądziłem jednak, że będzie to jedna z najlepszych premier platformy roku. A może i dwóch.
OCENA
Jeremy Saulnier osobiście napisał, wyreżyserował i zmontował „Rebel Ridge” - i przeszedł samego siebie. Widzieliśmy już przecież, że facet potrafi robić przepyszne mieszanki thrillera z kryminałem, a i akcji się nie boi - ci z was, którzy widzieli „Blue Ruin” czy „Green Rooom”, z pewnością potwierdzą. Najnowsze dzieło okazuje się jednak prawdopodobnie najmocniejszym obrazem w portfolio czterdziestoośmioletniego twórcy.
Na początku filmu widzimy, jak Tery Richmond, były żołnierz piechoty morskiej, pędzi na rowerze do Shelby Springs, by tam wpłacić kaucję za swojego kuzyna, Mike’a, oraz kupić ciężarówkę - niezbędną do rozpoczęcia uczciwej pracy. Mike wpadł za posiadanie odrobiny trawy, rzecz w tym, że lata wcześniej wsypał kilku niebezpiecznych ludzi, przez co teraz więzienie stanowe oznacza dla chłopaka wyrok śmierci.
Terry zostaje jednak potrącony przez... radiowóz. Policjanci przeszukują bohatera i konfiskują jego 36 tys. dolarów, mimo że pieniądze są legalne. Richmond prosi o pomoc urzędników stanowych, jednak nie otrzymuje oczekiwanego wsparcia. Ostatecznie próbuje zgłosić kradzież na policji, a tam staje twarzą w warz z komendantem Sandym Burnne’em (Don Johnson), który ewidentnie nie zamierza oddawać gotówki. W końcu ex-marine proponuje układ - chce odzyskać wyłącznie 10 tys. na kaucję, a resztę zostawi policjantom i już więcej nie będzie zawracał im głowy. Wydaje się, że rozmówcy przyjęli propozycję - jest to jednak dopiero początek konfliktu między Terrym a ekipą policjantów z Shelby Springs. Gdy dochodzi do tragedii, protagonista wpada na trop wielkiego przekrętu - i postanawia wziąć sprawy w swoje ręce. Tym razem żadne układy nie wchodzą w grę.
Rebel Ridge - opinia o filmie Netfliksa
Saulnier - jak to ma w zwyczaju - nie traci czasu. Już pierwsze pełne napięcia minuty to wejście w samo sedno tej intrygi. Jednocześnie, choć nie podpiera filmu wątkami pobocznymi, twórca znajduje czas, by powiedzieć nam coś więcej o swoich bohaterach, a przy okazji dotknąć kilku problemów współczesnej Ameryki. Motywem przewodnim jest tu bowiem komentarz na temat tego, jak walka policji z korupcją wcale jej nie wykorzeniła, a raczej zmusiła do ewolucji. Do naginania systemu i działania w taki sposób, by nikt nie chciał się jej sprzeciwiać, bo wynikające z niej korzyści są naprawdę dalekosiężne.
Jego „Rebel Ridge” to kolejna pełna napięcia opowieść o bezkompromisowej walce dobra ze złem. Nie bez powodu można w niej dostrzec powidoki dawnych westernów - Terry, samotny jeździec, wjechał do niewłaściwego miasta i przez przypadek ściągnął na siebie kłopoty. Rzecz w tym, że ci, którzy postanowili zesłać je na przybysza, nie mają pojęcia, z kim zadarli. A gdy to wreszcie zrozumieją, będzie za późno.
Tym z was, którzy Saulniera nie znają, a którym powyższa zajawka kojarzy się z klasycznym akcyjniakiem o mordobiciu w imieniu zemsty, wyjaśniam: nic z tych rzeczy. Terry nie będzie w pojedynkę wyrzynał pół miasteczka w ramach osobistej wendety. Przeciwnie, postara się zrobić wszystko, by działać zgodnie z prawem, a w razie czego nikogo poważnie nie skrzywdzić. Co będzie trudne, biorąc pod uwagę, że jego wrogowie to policjanci. Reżyser stopniowo podnosi stawkę, zagęszcza atmosferę i przygotowuje grunt pod ostateczne starcie - musicie jednak wiedzieć, że większość filmu wolna jest od scen przemocy (no, przynajmniej tej fizycznej). Terry stara się, jak może, by uniknąć eskalacji, a my śledzimy te poczynania z gulą w gardle, wiedząc, że bohater stąpa po krawędzi, że spiskujące przeciw niemu siły są zbyt potężne, że ci, którzy postanowili mu pomóc, mogą skończyć tragicznie. Gdy zatem wreszcie dochodzi do większej potyczki, już od dawna siedzimy na krawędzi fotela.
Sceny akcji należą do tych surowszych, bardziej wiarygodnych, bazujących na prawdopodobnych umiejętnościach, opierających się na wykorzystaniu przewag - m.in. terenowych. I odrobiny szczęścia. Bohater działa z niebywałą precyzją - przygotowuje kilka planów i robi wszystko, by je zrealizować. Ale błędy się zdarzają. A emocje widzów rosną.
Saulnier nadaje filmowi rytm techniką działań Terry’ego oraz czarnym humorem, którym przyprawia bodaj wszystkie swoje dzieła. Dzięki temu całość, choć może odrobinę za długa, nigdy nie nuży, nie rozrzedza klimatu i nie traci uwagi odbiorcy. Dodajmy do tego targanego mieszanką desperacji i determinacji Aarona Pierre’a w głównej roli - wielką, chodzącą mieszankę żalu, zimnego gniewu i poczciwości - a otrzymamy kino, od którego trudno się oderwać. Z przyjemnością obejrzałbym jeszcze jeden film o Terrym Richmondzie - może by tak franczyza?
- Tytuł filmu: Rebel RIdge
- Rok produkcji: 2024
- Czas trwania: 2 godz. 11 min
- Reżyser: Jeremy Saulnier
- Aktorzy: Aaron Pierre, Don Johnson, Emory Cohen
- Nasza ocena: 8
- Ocena IMDB: 7,0
Czytaj więcej o hitach Netfliksa:
- Netflix nie rzuca ręcznika w walce o waszą uwagę. Ten polski film będzie hitem
- Obejrzałem na Netfliksie stary film z Joaquinem Phoenixem. Zwariowałem na jego punkcie
- Para idealna: obsada nie chciała nagrać najlepszej sceny w serialu Netfliksa
- Netflix na weekend: top 5 najlepszych nowości od serwisu
- "Bez tchu": obejrzałem serial medyczny Netfliksa i jestem w szoku. To naprawdę nakręcił twórca „Szkoły dla elity”?