Netflix skasował już tyle dobrych seriali, że fani Daredevila żyją w strachu. I zapowiadają walkę
Netflix w ostatnich kilku miesiącach skasował kilka swoich sztandarowych produkcji. Nadal niepewne są losy Daredevila, choć fani serialu rozpoczęli petycję w sprawie jego przywrócenia. Tymczasem trudno oprzeć się wrażeniu, że Netflix często zamyka nie te produkcje, co potrzeba.
Trzeci sezon Daredevila na Netfliksie był zdaniem wielu fanów i krytyków powrotem do formy. Produkcja zebrała pochwały nie tylko za świetny sezon, ale też przywrócenie superbohaterskich opowieści do łask. Seriale Marvela na Netfliksie na początku swojej obecności w serwisie otrzymywały doskonałe oceny od krytyków i były powszechnie oglądane na całym świecie. Drugie sezony Luke'a Cage'a i Iron Fista, The Defenders, a nawet kontynuacja Jessiki Jones - wszystkie te dzieła spotkały się z mniej lub bardziej rozpowszechnioną krytyką.
Dla części z nich słabsze wyniki wiązały się z dosyć brutalnym końcem.
Seriale Luke Cage i Iron Fist zostały oficjalnie skasowane, a The Defenders właściwie nie ma szans na powrót. Niepewne są losy także kolejnych produkcji spod znaku Marvela, tym bardziej że Disneya i Netfliksa od dawna nie łączy wielka przyjaźń. Właściciel praw do postaci z uniwersum Marvela ma własne plany, co do seriali superbohaterskich i wiążą się one z nową platformą VoD - Disney Plus.
Dlatego właśnie fani Daredevila czują się chyba lekko poddenerwowani w związku z brakiem zapowiedzi czwartego sezonu produkcji. Zazwyczaj tego typu deklaracje padają wkrótce po premierze nowego sezonu. Co prawda, poprzednim razem Netflix również długo czekał zanim publicznie przyznał, że powstanie trzeci sezon Daredevila. I także wtedy fani mieli obawy, ale wówczas wydawało się, że produkcje Marvela na Nefliksie są nie do ruszenia. A teraz to się zmieniło.
Wszystko to sprawiło, że wielbiciele serialu zaczęli internetową kampanię pod hashtagiem #RenewDaredevil.
Od 30 listopada w każdy piątek zainteresowane osoby są wzywane do tweetowania, blogowania i szerokiej aktywności w mediach społecznościowych, żeby wyrazić swoje poparcie dla wznowienia produkcji. Nie wiadomo, czy tego typu akcja przyniesie jakiekolwiek rezultaty, ale jest na to szansa. Głównym powodem, dla którego platforma zrezygnowała z dalszego nadawania Luke'a Cage'a i Iron Fista były podobno niskie wyniki oglądalności. Spadki dotknęły także Daredevila, ale aktywna baza fanów może wpłynąć na decyzję Netfliksa.
Serial o Mattu Murdocku to jednak niejedyna produkcja oryginalna serwisu godna przywrócenia do łask. Netflix nie zawsze kieruje się zdaniem krytyków, ani nawet najsilniejszego fandomu. Liczy się liczba wyświetleń, a firma nie podaje takich statystyk do publicznej wiadomości. Wiele niezbyt udanych seriali współtworzonych przez platformę wciąż na niej jest, ponieważ wystarczająco dużo ludzi je ogląda.
Czytaj także: Te seriale powinny zostać skasowane z Netfliksa.
W tym samym czasie z serwisu znika wiele naprawdę dobrych produkcji, a inne wciąż czekają na decyzję w sprawie kolejnych sezonów. Czasem można odnieść wrażenie, że Netflix usuwa z platformy przede wszystkim seriale, które są inne od standardowej produkcji dostępnej w serwisie. Nawet Luke Cage, choć zdecydowanie nie był idealny, miał w sobie sporo niepowtarzalnego czaru. Jego twórcy próbowali pokazać inną stronę działalności superbohatera niż ta zwykle oglądana w filmach i serialach.
Podobne pochwały można skierować pod adresem mockumentu American Vandal. Zarówno pierwszy, jak i drugi sezon serialu stanowił doskonałą parodię panujących obecnie w serialach dokumentalnych trendów. A przy tym autorzy American Vandal nie uciekali od poważnych tematów. Przyniosło to duży sukces, ale Netflix i tak skasował serial, rzekomo dlatego, że chce ograniczyć liczbę produkcji tworzonych przez zewnętrzne firmy.
Nietypowa forma w połączeniu ze zwariowaną fabułą rozsławiła także serial Unbreakable Kimmy Schmidt. Serial doczekał się aż czterech sezonów, ale fanom wcale nie było dość. Decyzję o zamknięciu opowieści podjął tym razem nie Netflix, a sam showrunner produkcji. To niestety wcale nierzadki przypadek, gdy twórcy czują, że wyczerpali swój pomysł na fabułę, choć zdecydowanie nie widać tego po ich dziele. W takich wypadkach można było zawiesić tworzenie dzieła na pewien czas i powrócić do niego, gdy wszyscy zainteresowani będą czuli się na siłach. A nostalgia fanów zagwarantowałaby oglądalność na odpowiednim poziomie. Netflix zdecydowanie woli się jednak otworzyć na nowe, oryginalne produkcje.
Jakie jeszcze produkcje Netfliksa zasłużyły na powrót do serwisu?
Wciąż uważam, że pomysł na serial Marco Polo przybył do Netfliksa trochę za wcześnie. Firmie zależało wtedy bardzo na ambitnej i drogiej produkcji, ale zabrakło doświadczenia w tworzeniu seriali historycznych. Przy odrobinie mniejszym budżecie i większym skupieniu się na kształtowaniu relacji między bohaterami Marco Polo nie byłby skazany na porażkę. Zdecydowanie przedwcześnie z serwisu zniknął też Lilyhammer. Ten serial z kolei nigdy nie miał być wielkim hitem oglądanym przez miliony, ale zdobył grupę wiernych fanów. O jego skasowaniu zadecydował konflikt między twórcami - Netfliksem i norweską telewizją NRK. Dalsze dzielenie się zyskami i władzą nad decyzjami kreatywnymi stało się dla amerykańskiej firmy nieopłacalne.
Czy nam się to podoba, czy nie, Netflix nie ma zamiaru dłużej dzielić się władzą z zewnętrznymi firmami produkcyjnymi oraz wydawać pieniędzy na serie o dużym potencjale, ale niskiej oglądalności. Zamiast tego woli stworzyć kolejną animację, nawet jeśli nie jest ona w żadnej mierze lepsza od już obecnych na rynku. To co się opłaca, nie zawsze równa się temu, co być powinno.