Jestem zszokowany, jak wysokie oceny zbiera prequel Gry o tron - Ród Smoka. Ten serial to nic więcej niż zbiór kilkuminutowych teledysków, w których rozgrywają się wielomiesięczne historie. Bez głębi, bez budowania postaci, bez oddechu. Serial ogląda się jak nieskończony strumień kolejnych Tik Toków.
Tak, wiem - pewnie właśnie o to chodziło. Wygląda na to, że Ród Smoka to pierwszy mainstreamowy serial zrobiony pod odbiorców Tik Toka.
Tik Tok nie tylko zamachnął się bowiem na hegemonię YouTube'a na pozycji lidera społecznościowych serwisów wideo. Chiński serwis ma realny wpływ na to, co jest popularne w pop kulturze młodych ludzi. Tego oczywiście przemysł rozrywki telewizyjnej nie mógł nie zauważyć i zaczyna serwować dzieła skrojone pod jego odbiorców.
Ród Smoka wydaje się być serialem nakręconym właśnie pod tiktokowe szerowanie scen z serialu. Sceny trwają do półtorej minuty, w którym dzieją się na przykład następujące wydarzenia:
- doradca zaleca władczyni pozbycie się niewygodnych osób, doradca rozmawia z potencjalnymi wykonawcami zlecenia, organizuje przy okazji proces obcięcia im języków, by nigdy nie mogli wyjawić sekretu zlecenia, wykonawcy jadą wykonać rozkaz, palą miasto, zabijają tych, na które mieli zlecenie.
Albo:
- małżonkowie planują spisek, informują o nim osoby, które potrzebne będą do jego realizacji, zorganizowana jest udawana walka, w której na niby umiera jeden z bohaterów, tylko po to, by móc uciec z pałacu. Scena kończy się ucieczką bohatera drogą morską.
To wszystko dzieje się w niewiele więcej niż w minutę na ekranie telewizora. Minutę! Coś, co w oryginalnej Grze o tron zajęłoby co najmniej pół sezonu, tu rozgrywa się w teledyskowym czasie półtorej minuty.
Domyślacie się po co to wszystko, prawda? By cała taka scena dała się łatwo wyszerować na Tik Toka, jednocześnie utrzymując przez cały czas uwagę widza. Albo można wręcz odwrócić strategiczne myślenie twórców - Ród Smoka nagramy tak, by wyjść na przeciw oczekiwaniom odbiorców Tik Toka, którzy bombardowani wydarzeniami muszą być z prędkością karabinu maszynowego.
Ja jestem odbiorcą starej daty
Mnie taki styl prowadzenia fabuły odrzuca. Nie ma tu bowiem chwili na wytchnienie, na poznanie emocji głównych bohaterów, na zrozumienie ich intencji. Wszystko zlewa się w pompatyczną papkę, bo przecież wydarzenia w jednominutowych sekwencjach są kolosalnie ważne, a bohaterowie muszą wygłaszać zawsze ostateczne kwestie.
Trochę to przypomina obrazy Matejki, gdzie uchwyceni bohaterowie zawsze są w jakichś kolosalnie ważnych momentach - jeden rozdziera szaty w ostatecznym proteście, drugi władczym gestem nakazuje wykonanie ostatecznego polecenia, trzeci ze spuszczonym wzrokiem przeżywa ostateczną rozpacz. Cały Ród Smoka, od pierwszego odcinka wygląda właśnie w ten sposób.
Albo ciągła rotacja aktorami głównych bohaterów
Nie wiem, może chodziło o to, by nie zrobić z aktorskich no-name'ów gwiazd na miarę Kita Haringtona, czy Emilii Clarke i nie musieć płacić im potem rosnących w milionach gaż za zaangażowanie w kolejnych sezonach serialu.
Trochę żartuję, ale tylko trochę, bo wymiana aktorów w Rodzie smoka zakrawa o jakąś farsę. Nie dość, że główne bohaterki zdążyły się już wymienić po razie, to ich dzieci grane są już przez… trzeci zaciąg aktorów. Ani nie idzie się w tym łatwo połapać (kto jest kim), ani nie da się przywiązać w ten sposób do postaci. Jeden wielki chaos.
A jednak się podoba
Według danych Nielsena między 12 a 18 września br. w samych Stanach Zjednoczonych Ród smoka oglądano przez 960 mln minut w ujęciu linearnym. Serial można jednak także oglądać w serwisie streamingowym HBO Max. Łącząc wyniki obu mediów, prequel Gry o tron może pochwalić się wynikiem na poziomie 1,17 mld minut. 68 proc. odbiorców serialu to osoby w wieku 18 - 49 lat. W serwisie Rotten Tomatoes seria ma 86 proc. pozytywnych recenzji. Na agregatorze recenzji z kolei Ród smoka posiada aż 84 proc. pozytywnych opinii. Poza tym Ród Smoka jest też bardzo popularny w sieci. W miniony piątek na TikToku - jakże by inaczej - #HouseoftheDragon miał 5,1 mld wyświetleń.
Czyli działa
Co mnie tym bardziej dziwi, bo sama historia jest przecież znakomita. Materiał źródłowy George'a R.R. Martina jest przy najmniej na poziomie oryginalnej Gry o tron i można z tego było zrobić opowieść na przynajmniej 8 sezonów, jak w przypadku oryginalnego serialu, który do ostatniego sezonu był przecież arcydziełem sztuki telewizyjnej.
Niestety Ród Smoka kontynuuje właśnie pomysł na prowadzenie fabuły, montaż i produkcję z niesławnego 8. sezonu Gry o tron, gdzie również akcja rozgrywana była w ekspresowym tempie, bez głębi, w stanie stałego emocjonalnego rozedrgania i pompatyczności, która w gruncie rzeczy prowadzi do miałkości i śmieszności.
Ale zapewne bardziej jest tak, że to ja jestem już za stary i produkcja HBO nie jest adresowana do takich kolesi jak ja.
Czytaj też:
Finał "Rodu Smoka" wyciekł do sieci przed premierą na HBO Max. Uważajcie na spoilery
Aemond Targaryen sporo namiesza w "Rodzie smoka". Co dokładnie o nim wiemy?
"Ród smoka" kontra "Władca Pierścieni". Widzowie zdecydowali, który serial jest lepszy