REKLAMA

"Samarytanin" miałby szansę się przebić tylko na kasetach VHS. Nawet Stallone nie robi już wrażenia

Sylvester Stallone gra w "Samarytaninie" superbohatera. Jeśli jednak po filmie Amazon Prime Video spodziewacie się czegoś na kształt "The Boys" lub "Niezwyciężonego", srogo się zawiedziecie. Nie ma tu nic z tego, do czego przyzwyczaiła nas platforma. To bowiem produkcja spóźniona o kilka dekad.

samarytanin opinie prime video amazon
REKLAMA

"Samarytanin" jest rozwinięciem trendu dekonstrukcji superbohaterskiego mitu, który już od dłuższego czasu trwa na Prime Video. Do tej pory platforma bawiła się konwencją superhero głównie za pomocą przemocy ("The Boys"), lub przemocy ("Niezwyciężony"). Tym razem jest już zupełnie inaczej. Film serwisu Amazona otrzymał bowiem kategorię wiekową PG-13. Jego twórcy szukają własnego sposobu na igranie z naszymi oczekiwaniami.

REKLAMA

Fabuła filmu skupia się wokół nastoletniego Sama, który pomaga matce w zdobyciu pieniędzy na czynsz, łapiąc nielegalne fuchy u demonicznego Cyrusa. W wolnych chwilach poszukuje tytułowego superbohatera. Samarytanin jest w jego mieście (Granite City wydaje się aż nadto inspirowane Gotham) legendą, ale od kilkudziesięciu lat nikt go nie widział. Wszyscy uważają go za zmarłego. Kiedy drogi protagonisty skrzyżują się z Joe Smithem, będzie przekonany, że się mylą.

Samarytanin - jak Sylvester Stallone wypada w roli superbohatera?

Obiecane w zapowiedziach "Samarytanina" "mroczniejsze" i "bardziej dojrzałe spojrzenie na superbohaterów" polega na tym, że Joe Smith jest styranym życiem extrykociarzem. Kiedyś latał po swoim mieście w metalowej masce, tocząc boje z własnym bratem. Teraz jednak, jak mówi, jest troglodytą, który lubi zamknąć się w swojej jaskini. W maleńkim mieszkaniu naprawia stare urządzenia elektroniczne, bo "niszczenie jest łatwe, a naprawianie wymaga spokoju i skupienia". Głębokie. Czego się jednak spodziewać, skoro wciela się w niego Sylvester Stallone?

Aktor nieraz grywał już superbohaterów. Co prawda nie takich wyjętych z kart komiksów Marvela, tylko po prostu kierowanych poczuciem sprawiedliwości oldschoolowych twardzieli, którzy nie potrafią latać, ale spuszczą złolom łomot, unikając przy tym gradu kul z broni maszynowej. W "Samarytaninie" ma już nadprzyrodzone zdolności, ale nie robi nic, do czego nie przyzwyczaiłby nas dotychczasowymi rolami. On tu jest połączeniem Rocky'ego z Rambo. Tylko z ostatnich części serii z ich udziałem. Dlatego zamiast kopać tyłki woli rzucać quasi-filozoficznymi tekstami.

Samarytanin - Amazon Prime Video

Reżyser Julius Avery na siłę próbuje nadać swojemu filmowi głębi, wciskając do niego ambiwalencję. Podczas gdy tytułowego Samarytanina uważano w świecie przedstawionym za obrońcę sprawiedliwości, jego brat bliźniak Nemesis robił za wroga publicznego numer jeden. Dla Cyrusa było jednak na odwrót - pierwszy stawał po stronie bogaczy, a drugi walczył w imieniu ubogich. Chcąc pójść w ślady swojego idola i kradnąc z policyjnego magazynu jego maskę, rozpala ogień rewolucji niczym grany przez Joaquina Phoenixa Joker.

Samarytanin - superbohater z VHS-ów

REKLAMA

"Samarytanin" utyka gdzieś pomiędzy konwencją filmu superbohaterskiego i antysuperbohaterskiego, a Avery pożycza sobie z nich, co mu się żywnie podoba. Nie potrafi jednak ułożyć tego w oryginalny sposób. Produkcja wywodzi się z linii filmów, które kilkanaście lat temu były odpowiedzią na raczkujące jeszcze MCU. Trąci jednak myszką tak bardzo, że nawet stawiając ją obok "Defendora", "Hancocka", czy "Super" wypada niesamowicie blado. W efekcie bliżej jej do najntisowych opowieści o trykociarzach. Na półce w wypożyczalni VHS mogłaby się znaleźć, gdzieś między "Stalowym rycerzem" a "Fantomem".

Wyświechtane klisze i nieznośna powtarzalność, to jedyne co "Samarytanin" ma nam do zaoferowania. Jego fabuły śledzić nie trzeba, bo finałowy twist można przewidzieć, znając jedynie materiały promocyjne filmu. Na scenach akcji też nie ma co się skupiać, gdyż braki budżetowe nie pozwalają reżyserowi rozwinąć skrzydeł. Popada on z tego powodu w niezamierzoną śmieszność (szarża śmieciarką? Serio?). Z tych powodów produkcja sprawdzi się co najwyżej, przy weekendowych posiadówach z kumplami. Co jakiś czas można się bowiem ponabijać z nieudolności twórców, ale nic więcej.

"Samarytanina" obejrzycie na Amazon Prime Video.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA