Dręczył partnerki, chciał się zabić - Bóg uratował mu życie. Shia LaBeouf przeszedł transformację
Po serii skandali Shia Labeouf wycofał się z branży i mediów na niemal dwa lata; jego kariera zawisła na włosku. Planował się zabić. Teraz powraca na ekrany w roli ojca Pio, przekonując zarazem, że przygotowując się do tego występu nawrócił się i odnalazł Boga - katolicyzm miał ocalić mu życie.
Lista skandali z udziałem Shii Labeoufa jest niepokojąco długa. Jasne, do rekordzisty Ezry Millera sporo mu brakuje, ale zebrało się tego całkiem sporo. Aktor ma na koncie kilka samochodowych wypadków pod wpływem, sądowe skierowanie na odwyk, rozmaite alkoholowe ekscesy (pijany zakłócił "Kabaret" z Emmą Stonr na Broadwayu) i poważne oskarżenia o przemoc.
Jego była partnerka, FKA Twigs, opowiedziała o przypadkach psychicznej i fizycznej przemocy, której dopuścił się gwiazdor - ostatecznie złożyła pozew o znęcanie się; proces rozpocznie się w kwietniu. Piosenkarka oskarżyła LaBeoufa o pobicie na tle seksualnym, duszenie, napaść, psychiczne znęcanie się oraz świadome zakażenie jej chorobą przenoszoną drogą płciową. Jak sama stwierdziła, ledwo uszła z życiem. Po jej wyznaniu głos zabrały poprzednie partnerki aktora, które również doświadczyły przemocy z jego strony.
LaBeouf publicznie przeprosił za swoje zachowanie, przyznał się do alkoholizmu i problemów z agresją - wyznał też, że bardzo się tego wszystkiego wstydzi. Siłą rzeczy jego kariera zawisła na włosku - w jednym z wywiadów opowiedział, że od tamtej pory nikt nie chciał z nim rozmawiać, włącznie z jego matką. "Mój manager nie dzwoni, mój agent nie dzwoni, nie jestem już częścią tego biznesu" - stwierdził. Zniknął z branży i mediów na blisko dwa lata. Doszło do tego, że zaczął rozważać samobójstwo,
Miałem broń na stole. Leżała tam. Nie chciałem dłużej żyć, kiedy to wszystko się działo. Wstyd, jaki wówczas odczuwałem, nie mógł się równać z niczym, czego wcześniej doświadczyłem - było mi tak wstyd, że zapominałem, jak oddychać
- powiedział w rozmowie z katolicką organizacją Word on Fire.
Shia LaBeouf: katolicyzm uratował mi życie
Teraz w rozmowie z biskupem Robertem Barronem wyznał, że z dna podniósł go katolicyzm - podobno nawrócił się podczas przygotowań do roli św. ojca Pio w najnowszym filmie Abla Ferrary. Przygotowując się do roli spędził sporo czasu w klasztorze kapucynów - walcząc z myślami samobójczymi, szukał wsparcia w duchowości.
Aktor przez lata próbował odnaleźć się w religii. W 2004 roku napisał rozdział do książki Judea Perla pt. "Jestem Żydem", gdzie opisał swoją relację z Bogiem w świetle judaizmu. W październiku 2014 wyznał, że podczas kręcenia "Furii" stał się chrześcijaninem, w czym pokierował go Brad Pitt. Ostatecznie podjął decyzję o konwersji na katolicyzm.
Miejmy nadzieję, że całe to duchowe zaangażowanie w sferę religijną pomoże LaBeoufowi wziąć się w garść i zwalczyć swoje przemocowe tendencje. W tym kontekście kluczowa jest, rzecz jasna, terapia - oby tylko nie zrezygnował z niej pod wpływem oszołomienia swoim boskim objawieniem. Jak sam podkreśla, czuje się teraz "silnie zanurzony w wierze, a jednocześnie wie, że jest w niej nowicjuszem". Podobno jest "czysty" od ponad 600 dni.
Mimo udziału w filmie Ferrary nie wieszczę mu rychłego powrotu do hollywoodzkich łask - zwłaszcza, że nadchodzący proces może wywlec na światło dzienne znacznie więcej brudów.
Światowa premiera filmu "Ojciec Pio" odbędzie się 2 września.