Afera o Supermana jest idiotyczna. Ultrasi Snydera atakują Gunna bez powodu, reżyser odpowiada
W sieci wrze dyskusja dotycząca najnowszego teasera filmu „Superman” w reżyserii Jamesa Gunna, w którym David Corenswet wciela się w rolę tytułowego herosa. Krytyka (a raczej: szyderstwa) skupiły się na scenie lotu Człowieka ze Stali; niektórzy fani, zwłaszcza zwolennicy wcześniejszych interpretacji postaci w filmach Zacka Snydera, pastwią się nad, uwaga, wyglądem twarzy aktora podczas „lotu”, sugerując nadmierne użycie CGI.
Trudno jest mi wyjść z podziwu nad poziomem absurdu tego zataczające coraz szersze kręgi konfliktu. A jeśli wydaje wam się, że to tylko wyimaginowany spór, rozdmuchany przez media na bazie trzech losowych komentarzy, no to - niestety! - tylko wam się wydaje. Wystarczyło mi przyjrzeć się chwilę jednej dyskusji na którejś z fanowskich grup, by teraz algorytmy podsuwały mi posty z wielu fanpage’ów , gdzie kolejne tysiące internautów komentują i reagują na teaser. Teaser, który oglądam raz po raz, skupiając się na tym „problematycznym” fragmencie i wciąż nie mogę pojąć, że coś tak względnego i zależnego od indywidualnego odbioru może być tematem sieciowej wojenki.
Superman: afera o scenę lotu. James Gunn odbija oskarżenia o nadmiar CGI
Nigdy nie ukrywałem, że, pisząc delikatnie, nie należę do fanów Zacka Snydera. Jasne, udało mu się stworzyć kilka względnie przyzwoitych filmów, jest jednak w istocie fatalnym reżyserem. Większość jego dzieł to rozwleczone przez gimnazjalną estetykę (edgy-mrok, nadmiar niekończącego się slow-mo), pozbawione pełnokrwistych, wiarygodnych postaci (i wykazujące się kompletnym ich niezrozumieniem, również w przypadku Clarka Kenta), naszpikowane nienaturalnymi dialogami i nudne jak flaki z olejem koszmarki.
Z kolei James Gunn, choć zdarzyło mu się kilka potknięć, jest - co do tego nie ma wątpliwości - twórcą znacznie zdolniejszym. Nie dość, że grupę mniej popularnych bohaterów Marvela przekształcił w powszechnie rozpoznawalną markę (kręcąc przy okazji jedne z najlepszych obrazów w MCU), to zdążył już zapewnić DCU seriale plasujące się w czołówce najlepszych seriali, jeśli chodzi o dwie największe stajnie komiksowe: „Peacemaker” czy „Creature Commando” biją przecież odcinkowe produkcje konkurencji na głowę. Dlatego też - choć pewności mieć jeszcze nie mogę - zakładam, iż jego „Superman” będzie nie tylko filmem lepszym niż dowolny obraz Snydera, lecz także zdecydowanie lepiej odda naturę Człowieka ze Stali. To, co go wyróżniało; to, za co na przestrzeni dekad pokochały go miliony fanów.
To właśnie od miłośników Snydera, dla których cały ten edgy-vibe (niektórym chyba niezbędny, by nie czuć irracjonalnego wstydu w związku z zamiłowaniem do trykociarzy w dorosłości) to wartość sama w sobie, a Henry Cavill to świętość, której w niczym nie można zastąpić, spływa najwięcej hejtu. Tak, hejtu - nie mylić z krytyką, która powinna opierać się na analizie i racjonalnych argumentach. Cała reszta, choćby oglądała ten teaser raz po raz, nie dostrzeże w ujęciu Corensweta nic zanadto dziwnego - jasne, że nagłe zatrzymanie obrazu może zaowocować spojrzeniem na niezbyt reprezentatywną klatkę, ale jest to dość częsty skutek wciskania pauzy w losowym momencie.
Streszczając sprawę: po opublikowaniu 30-sekundowego teasera, w którym przedstawiono pełne ujęcie lotu nowego Supermana, część internautów zauważyła, że twarz Davida Corensweta wygląda nieco nienaturalnie, co wywołało spekulacje na temat zastosowania komputerowej manipulacji. Część internautów porównywała to ujęcie do wcześniejszych interpretacji postaci, sugerując, że nowe podejście odbiega od oczekiwań.
Na platformach takich jak Threads pojawiły się komentarze kwestionujące autentyczność sceny. Jeden z użytkowników napisał: „Coś jest nie tak z jego twarzą, wygląda trochę dziwnie. Wiem, że jest jeszcze dużo czasu na dopracowanie CGI” - i był to przy okazji jeden z niewielu autorów bardziej wyważonych opinii, który nie szukał afery, a raczej zwyczajnie skomentował coś, co zwróciło jego uwagę. Szanuję, jakkolwiek sam - mimo starań - nie potrafiłem zrozumieć, gdzie oni wszyscy widzą to CGI i co dokładnie nie pasuje im w twarzy artysty. Swoją drogą: świetnie dobranego do tej roli.
Wreszcie sam James Gunn odpowiedział na te zarzuty, wyjaśniając, że w omawianym ujęciu nie zastosowano żadnych efektów CGI na twarzy aktora (niemożliwe!). Podkreślił, że różnice w wyglądzie mogą wynikać z użycia szerokokątnego obiektywu z bliskiej odległości ("Ludzkie twarze mogą wyglądać inaczej, jeśli robisz zbliżenie ze pomocą obiektywu szerokokątnego"). Dodał również, że tło sceny zostało nakręcone w Svalbardzie i jest w 100% prawdziwe, podobnie jak sam David.
Niestety, kontrowersje wokół teasera nowego „Supermana” ukazują niekończące się i - wybaczcie, ale nie da się tego inaczej określić - idiotyczne napięcia między fanami różnych interpretacji postaci. W większości wypadków nie chodzi o oczekiwania wobec nowej produkcji, które, owszem, powinny być wysokie - cała awantura wyrosła na obsesji na punkcie mrocznej estetyki, Henry’ego Cavilla i okrutnie płytkiej i niedojrzałej „wizji” Snydera, który na szczęście nie rozwija już DCU, choć, trzeba mu przyznać, doczekał się w międzyczasie grona bardzo zawziętych fanów. Napisałbym: poczekajcie na film i dajcie mu szansę, ale wiem, że nawet największe arcydzieło nie odwiedzie ultrasów od piętnowania Gunna.
Czytaj więcej o SUPERMANIE:
- "Superman": pierwszy zwiastun filmu właśnie wylądował. Tak wygląda DCU
- DC pożegnało najlepszego ekranowego Supermana i wcale nie chodzi mi o Henry’ego Cavilla
- „Superman i Lois”: serial zerwał ze złotą zasadą opowieści o herosie. Czegoś takiego jeszcze nie było
- Zack Snyder zdradził oryginalne plany na DCEU. Tak prezentowałby się los Supermana
- Zack Snyder broni jednej z najgłupszych scen, jakie kiedykolwiek nakręcił. Tak, chodzi o tę z „Człowieka ze stali”
Film „Superman” w reżyserii Jamesa Gunna ma być nowym spojrzeniem na postać, koncentrującym się na wczesnych latach kariery Clarka Kenta jako reportera. Oprócz Davida Corensweta w roli Supermana, w obsadzie znaleźli się Rachel Brosnahan jako Lois Lane oraz Nicholas Hoult jako Lex Luthor. Premiera filmu zaplanowana jest na 11 lipca 2025 roku.