REKLAMA

Szczepan Twardoch: tak samo będę bronić osób LGBT, wyborców PiS i polskiej prowincji

Przy „Pokorze” po raz pierwszy od „Morfiny” mam wrażenie, że napisałem najlepszą z moich powieści — mówi „Gazecie Wyborczej” Szczepan Twardoch.

szczepan twardoch pokora nowa powiesc wywiad
REKLAMA
REKLAMA

W weekendowym wydaniu „Gazety Wyborczej” (magazyn „Wolna Sobota”) ukazał się obszerny wywiad ze Szczepanem Twardochem. Pisarz przekonuje w nim o wyjątkowości swojej najnowszej powieści pt. „Pokora” i rozlicza się z własną tożsamością:

„Jestem Ślązakiem piszącym po polsku. Jestem polskim pisarzem, nie będąc Polakiem”

— stwierdza autor „Morfiny”.

Tożsamość to również powracający motyw w twórczości Twardocha:

„Od wielu lat towarzyszy mi intuicja, że rzeczywistość jest chaosem, który łatwo nie poddaje się procesom nadawania sensów. To nie jest kwestia wyboru, że uznałem problemy skomplikowanych tożsamości Ślązaków, czyli nieistotnego zupełnie narodu z zupełnie nieistotnego i nieatrakcyjnego pod każdym względem kawałka Europy Wschodniej, za uniwersale same przez się”

— mówi pisarz w rozmowie z Grzegorzem Wysockim.

„Pokora" najlepszą powieścią Twardocha?

Przy „Pokorze” po raz pierwszy od „Morfiny” mam wrażenie, że napisałem najlepszą z moich powieści.

— stwierdza Szczepan Twardoch spytany o swoją najnowszą książkę.

„Drach” był dla mnie ważny i intymny, ale od razu, niestety, czułem, że ma momenty, w których nie udało mi się udźwignąć tematu. „Król” był zwrotem w stronę pogłębionej artystycznie powieści popowej, „Królestwo” dekonstrukcją tegoż, zaś przy „Pokorze” czuję, że napisałem powieść bardzo mi bliską, intymną, a jednocześnie artystycznie spójną , precyzyjnie skonstruowaną, nad którą nie straciłem ani na chwilę kontroli

— dodaje autor „Pokory”.

Twardoch o „pie*dol się, Polsko” i swoim poparciu dla Margot

W rozmowie pojawiły się również „gorące” tematy, jakimi żyje obecnie polska debata publiczna. Wśród nich znalazła się kwestia środowisk LGBT, którym niedawno Szczepan Twardoch udzielił poparcia, uczestnicząc w demonstracji:

Nie umiałbym chyba napisać przekonującej powieści o o tym, jakich cierpień doświadcza człowiek, który odkrywa swoją transseksualność czy swój homoseksualizm, bo to nie są moje doświadczenia. Z zainteresowaniem o tym przeczytam, ale sam nie zrobiłbym tego w sposób literacko wartościowy. Bo nie byłoby w tym tego całego ładunku emocji, do którego mogę się odwołać.

— stwierdza pisarz.

Na pytanie, dlaczego wziął udział w demonstracji po zatrzymaniu aktywistki „Stop Bzdurom”, Twardoch odpowiedział:

Po prostu uznałem, że to, co się dzieje w związku z nagonką na osoby LGBT, jest głęboko obrzydliwe. I PiS robi to absolutnie cynicznie, tak jak swego czasu z imigrantami. [...] Moim elementarnym odruchem moralnym jest, że zawsze należy być po stronie słabszych przeciwko silniejszym. Tak samo zawsze będę gotów bronić wyborcy PiS-u przed odrazą i pogardą wielkomiejskiego inteligenta, któremu przeszkadza, że Polaczki za 500+ wystawiają swoje wielkie brzuchy na plaży.

Na zarzut o to, że podczas grudniowych protestów pisarza zabrakło w tłumie marznącym pod Sejmem, Twardoch odpowiada tak:

„Dalej mam to w d*pie. Cała ta kodziarska hucpa wzbudza we mnie uczucia mniej więcej takie jak koła Radia Maryja albo Kluby „Gazety Polskiej”.

Nie zabrakło również pytania o obecnie rządzących Polską:

U mnie połowa rodziny głosuje na PiS i nie jest to coś, co by niszczyło nasze relacje [...] I nie mówię tylko o pokoleniu moich rodziców czy wujów, ale też pokoleniu moich rówieśników, Ślązakach takich jak ja. Głosują zresztą na PiS z bardzo różnych powodów, które rozumiem, często z powodu katolicyzmu, tradycji głosowania na partię, która w ich opinii jest najbliżej Kościoła. Ale nie tylko, także z powodów ekonomicznych czy godnościowych, nigdy zaś z powodów polsko-nacjonalistycznych. Te motywacje naprawdę bywają złożone

— tłumaczy Twardoch.

„Wyborcza” spytała swojego rozmówcę również o jego głośne słowa „Pie*dol się, Polsko”, które poskutkowały infamią pisarza w oczach polskiej prawicy (o czym zresztą niedawno przypomniał na łamach „Do Rzeczy” Krzysztof Masłoń):

To niewątpliwie był gniew, który uważam za absolutnie słuszny i uzasadniony, gniew na to, jak państwo polskie traktuje Ślązaków, czyli swoją największą mniejszość etniczną, odmawiając jej praw, które w demokratycznym, europejskim państwie są czymś oczywistym, to jest przede wszystkim, nie uznając jej istnienia. I bardzo chętnie to powtórzę i będę powtarzał tak długo, aż coś się w tej kwestii zmieni, czyli prawdopodobnie do usranej śmierci.

REKLAMA

*Zdjęcie główne: Zuza Krajewska/Wydawnictwo Literackie

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA