„Do Rzeczy” ratuje Komudę. Tygodnik opublikował 2. część opowiadania, za które przepraszała „Nowa Fantastyka”
W najnowszym tygodniku „Do Rzeczy” znajdziemy opowiadanie Jacka Komudy. Tak, to samo, które kilka tygodni temu wywołało w internecie burzę, a Komudzie przypięło łatkę pierwszego homofoba RP.
Rzadko zaglądam do papierowych wydań gazet (w końcu od czego mamy portale informacyjne), ale dla nowego „Do Rzeczy” zrobiłam wyjątek: głównie za sprawą Szczepana Twardocha na okładce (o czym za moment), którego twórczość literacką i facebookową publicystykę śledzę dość regularnie.
Jakież było moje zaskoczenie, gdy przeglądając kolejne strony tygodnika uchodzącego za najbardziej cywilizowane medium po prawej stronie polskiej prasy, moim oczom ukazał się tekst autorstwa Jacka Komudy. I to nie byle jaki tekst, a druga część tego samego opowiadania, które kilka tygodni temu zelektryzowało internet.
„Wyklęty” Komuda bohaterem polskiej prawicy
W zasadzie nie powinno mnie to dziwić — dzisiaj każdy, kto występuje przeciwko środowiskom LGBT, automatycznie staje się sprzymierzeńcem prawej części strony politycznej. Nie sądziłam jednak, że stanie się to tak szybko i... topornie. W najnowszym „Do Rzeczy” można bowiem przeczytać to samo opowiadanie („Dalian, będziesz ćwiartowany!”), za które na początku lipca musiała przepraszać redakcja „Nowej Fantastyki” ze względu na podniesione przez część czytelników zarzuty dotyczące homofobicznego charakteru opowiadania.
„Nowa Fantastyka” nie tylko za opowiadanie przeprosiła, ale zapowiedziała również poświęcenie kolejnego numeru tematyce LGBT. Tymczasem „wyklęty” przez własne środowisko pisarz szybko znalazł schronienie pod skrzydłami redakcji „Do Rzeczy”.
Jak się okazuje, w najnowszym numerze tygodnika opublikowano już drugą część kontrowersyjnego opowiadania (pierwsza ukazała się tydzień temu). Nie tekst autora odnoszący się do zarzutów o homofobię, czy chociaż nowe opowiadanie Komudy, jak rozumiem, nowego ulubieńca prawicy, ale właśnie to samo, o które jeszcze niedawno był taki raban.
„Friendship ended with Twardoch. Now Jacek Komuda is my best friend”
W bieżącym wydaniu tygodnika ukazał się też obszerny tekst Krzysztofa Masłonia pt. „Przemienienie Szczepana Twardocha”. Tytuł zdaje się nawiązywać do głośnej (i skądinąd świetnej) powieści autora pt. „Epifania wikarego Trzaski”, napisanej przez Twardocha jeszcze w czasach, kiedy uchodził za „prawicowego” pisarza.
Dziś, zupełnie odwrotnie, niż Komuda, Twardoch stał się w kręgach prawicy symbolem moralnego i literackiego upadku, a reklamująca tekst Masłonia okładka „Do Rzeczy” nie pozostawia co do tej interpretacji złudzeń (na okładce widnieje zdjęcie Twardocha opatrzone słowami „Nawrócony na ideologię LGBT”).
Sylwetka nakreślona przez Masłonia odbiła się dość głośnym echem, m.in. za sprawą wpisu Wojciecha Wencla na Twitterze:
Ten chłopiec z plakatu już w czasach, gdy przysyłał mi swoją prozę do oceny, mylił charakter z charakteryzacją. Byłem świadkiem upadku wielu pisarzy, którzy w trakcie kariery stawali się oportunistami. Ten nigdy nie osiągnął poziomu, z którego można spaść.
— napisał poeta sympatyzujący ze środowiskami konserwatywnymi.
Ten chłopiec z plakatu już w czasach, gdy przysyłał mi swoją prozę do oceny, mylił charakter z charakteryzacją. Byłem świadkiem upadku wielu pisarzy, którzy w trakcie kariery stawali się oportunistami. Ten nigdy nie osiągnął poziomu, z którego można spaść.https://t.co/G5nrB7RAYu
— Wojciech Wencel (@wencel_wojciech) August 24, 2020
Twardoch odpowiada: „dzięki za reklamę, chłopaki”
Dziś do tekstu w „Do Rzeczy” odniósł się sam pisarz:
Przyzwoite zdjęcie na tę okładkę dali, chociaż nieaktualne, nową powieść niedługo wydaję, więc w sumie dzięki za reklamę, chłopaki, a jakiejś specjalnej polemicznej reakcji tekst Masłonia z mojej strony się nie doczeka, bo nie warto strzelać do okrętu, który zatonął, nie opuściwszy nawet portu
— komentuje Szczepan Twardoch.
Starszy pan wychodzi na obsesyjnego stalkera, tropiącego wypowiedzi moje i na mój temat z zapałem nastoletniej psychofanki i jest to przecież samo z siebie tak zabawne, że po co psuć efekt polemiką?
— nie kryje złośliwości pisarz.
Cały wpis przeczytacie na jego Facebooku:
*Zdjęcie główne: YouTube/Telewizja Republika