Widziałam "Koszmarną głębię" i muszę się do czegoś przyznać: oglądałam ją dla rekina
Chcieliście „Szczęki”? Przecież macie „Szczęki” w domu. A „Szczęki” w domu to po prostu produkcja Netfliksa, która kusi enigmatycznym opisem, Edem Westwickiem i krwiożerczym rekinem dryfującym po egzotycznych Karaibach. Oprócz żarłacza białego, który jako jedyny udźwignął swoją rolę w filmie „Koszmarna głębia”, jest jeden aspekt, który nie pozwolił produkcji utonąć.
"Chłopiec i czapla" to superfilm Hayao Miyazakiego. Pokochacie to anime
Hayao Miyazaki po raz kolejny przerwał emeryturę, aby opowiedzieć „jeszcze jedną historię”. „Chłopiec i czapla” to jego najbardziej osobista produkcja. Ma więc jedną wadę: jest filmem Hayao Miyazakiego. Ma jednak też ogromną zaletę: jest filmem Hayao Miyazakiego.
"Pies i robot" to animacja dla wszystkich, którzy są zmęczeni filmami Disneya i Pixara
Realistyczne trójwymiarowe animacje z każdej sceny atakujące nas feerią barw i nadmiarem bodźców, których wisienką na torcie są wpadające w ucho piosenki – tak wyglądają filmy Disneya i Pixara. Twórcy „Psa i Robota” nawet nie próbują naśladować tyleż sprawdzonej, co zjechanej formuły.
Film "Biedne istoty" to zboczona siostra "Barbie". Jest dziwacznie śmieszny
„To żyje!” – chce się krzyknąć, oglądając „Biedne istoty”. Yorgos Lanthimos bierze tu co prawda na tapet książkę Alasdaira Graya, ale tłumaczy ją na własny język i filtruje przez kolejne artystyczne obsesje. Wychodzi z tego istne filmowe monstrum, którego grube szwy uwydatniają jego charakter.
Użytkownicy Amazona pokochali komedię "Zabójcza gra". Jest okropna
12 stycznia na Amazon Prime Video zadebiutowała „Zabójcza gra”, która z miejsca trafiła na podium listy najpopularniejszych tytułów dostępnych na platformie w naszym kraju. Ależ ci wszyscy użytkownicy serwisu musieli się zawieść, gdy zorientowali się, że zamiast chociaż przyzwoitej komedii akcji, dostali streamingowy wyrób filmopodobny.
„Powstaniec 1863” - recenzja. Już lepiej pisać sprawdzian z historii niż oglądać polski film
Podczas uroczystej premiery „Powstańca 1863” reżyser Tadeusz Syka twierdził, że ta produkcja nie oferuje rozrywki, tylko budowanie świadomości. Aha, czyli w polskim kinie historycznym po staremu. Nie dostajemy filmu, tylko nabzdyczoną pogadankę szkolną.
Oglądając ten film historyczny, nie uwierzysz, że zrobili go Polacy. "Kos" to kawał kinowego mięsa
„Kos” nie jest kolejnym polskim filmem, który powstał tylko po to, aby sadystyczne nauczycielki mogły na niego zaciągnąć bogu ducha winnych uczniów. To historia przez wielkie „H”, opowiedziana językiem kina przez równie wielkie „K”.
Polski hicior sprzed lat powraca z nową odsłoną. Jak wypada "Fuks 2"?
„Patriotyczna tradycja, nowoczesna wizja” – tak brzmi hasło wyborcze w kampanii prezydenckiej głównej bohaterki „Różyczki 2”. Jak usłyszymy w filmie, jego pierwszy człon ma trafiać do ludzi w wieku rodziców Joanny Warczewskiej, a drugi – do jej rówieśników. Trudno o lepsze podsumowanie idei requeli w polskim kinie. Wspominam o nim, bo „Fuks 2” requelem właśnie jest.
"Tajemnice polskich fortun": zapomnijcie o filmach. Ta historia z PRL-u powinna była od razu dostać serial
Ktoś pewnie mógłby pomyśleć: po co tworzyć serialową wersję filmowej produkcji, która nie do końca sprostała oczekiwaniom widzów, gdzie w dodatku pojawiła się ta sama obsada? Przyczyn może być wiele, jednak ważniejszy od nich jest skutek. A skutek jest taki, że nowy dystrybuowany przez Netfliksa serial pt. „Tajemnice polskich fortun” może odczarować niesmak po produkcji „Gdzie diabeł nie może, tam baby pośle”.
"Świąteczny pensjonat" udowadnia, że "dużo" nie znaczy "dobrze"
Ten film po raz kolejny udowodnił, że choć zamysł na świąteczną komedią romantyczną może być na pierwszy rzut oka całkiem zachęcający, to jeśli twórcy chcą przedobrzyć, wychodzi z tego kompletna klapa. Dlatego w „Świątecznym pensjonacie” rezerwować pokoju nie warto.
Nicolas Cage pokazuje w "Dream Scenario", jak nie bać się niczego nie osiągnąć
O ludziach wyglądających jak Paul Matthews kino zazwyczaj śnić nie lubi. Świeci swoją łysiną, ma kilkadziesiąt kilo nadwagi i twarz podobną zupełnie do nikogo. No dobra, to ostatnie nie jest do końca prawdą, bo przecież wciela się w niego Nicolas Cage. Został jednak tak statusiowany, że nawet stary twojego kumpla wyda się przy nim przebojowy niczym wokalista Slayera.
"Nóż w nocnej ciszy" to świąteczny prezent dla fanów horroru
W świątecznych horrorach Mikołajowie nie roznoszą prezentów, ani tym bardziej nie sprowadzają wszystkiego na właściwe tory. Zamiast tego zabijają i znęcają się nad swoimi ofiarami. Kiczowate ozdoby normalnie niosące ze sobą szczęście i radość stają się natomiast morderczymi narzędziami. Dlaczego? Bo filmy te mają wywracać na lewą stronę całą poetykę bożonarodzeniowej tandety, którą rok do roku karmi nas Hallmark do pary z Netfliksem. Na takich zasadach funkcjonuje też „Nóż w nocnej ciszy”.
Słodko, bardziej słodko, "Wonka". Ten film jest tak ciepły, że śnieg mógłby roztapiać
Przepis na kino familijne? Nikt nie zna go lepiej niż reżyser „Paddingtona”. W opowieściach o tytułowym niedźwiadku Paul King odkrył już perfekcyjne proporcje słodyczy, ciepła, śmiechu i wzruszeń. Teraz zdobytą w ten sposób wiedzę wykorzystuje w „Wonce”, podrywając widzów do tańca.
Schematy są w "Służce" świętymi krowami. To mógł być znacznie lepszy horror
Materiały promocyjne „Służki” dumnie głoszą, że to nowy horror twórców „Uciekaj!”. Znaczenie ma to jednak co najwyżej marketingowe, bo na liście płac powtarzają się tylko producenci. Nie natkniecie się tu bowiem na punkty wspólne z przebojem Jordana Peele’a.
Zapomnijcie o "Oppenheimerze". "Godzilla Minus One" to najlepszy film o bombie atomowej tego roku
Gdy Amerykanie robią film o Godzilli, w najlepszym wypadku dostajemy widowisko okupione najbardziej naiwnymi tradycjami Kina Nowej Przygody („Godzilla vs. Kong”). Kiedy natomiast za film o Godzilli biorą się Japończycy, nie dość, że możemy liczyć na jeszcze większe widowisko, to jeszcze zostaje ono zbudowane na wciągającej ludzkiej opowieści.
"How to Have Sex" to film o seksie, ale nie taki, jak myślisz. Jest dużo lepszy
„How to Have Sex”? Raczej „How Not to Have Sex”. Nie dajcie się zwieść zadziornemu tytułowi i rozochocającym zwiastunom. To film elektryzujący, ale w zupełnie inny sposób niż można by się tego spodziewać. Jest wstrząsający.
Napoleon pokonał Europę, ale jednego mu się nie udało. Nie podbił mojego serca... jeszcze
W ostatnich latach filmy Ridleya Scotta to loteria. Co drugi tak naprawdę wypada ok, albo nawet nieźle. Na szczęście twórca „Obcego” poprzednio zaserwował nam „Dom Gucci”. W „Napoleonie” bez problemu przechodzi więc nad ustawioną w ten sposób poprzeczką.
To miał być wielki powrót Luca Bessona. A jak wyszło?
Spokojnie, w „DogManie” żaden pies nie ginie. Wręcz przeciwnie. To czworonogi są tu zabójcze i na polecenie swojego nie tyle pana, co przyjaciela, potrafią nawet podbiec do mafijnego bossa i chwycić go zębiskami za jaja. Szkoda, że sam film nie może pochwalić się podobną brawurą.
Nowe "Igrzyska śmierci" nie są aż tak widowiskowe, ale chwytają za serce. Tak udany prequel to rzadkość
W prequelu „Igrzysk śmierci” Suzanne Collins zdecydowała się na odważny krok. Głównym bohaterem postanowiła bowiem uczynić człowieka, którego fani zdążyli już znienawidzić. Po filmowej adaptacji „Ballady ptaków i węży” nie spodziewajcie się więc powtórki z rozrywki. Tutaj świat przedstawiony niby jest znajomy, ale jednocześnie zupełnie inny.
Krytycy obejrzeli "Napoleona". Tym razem Phoenix wypada blado na tle koleżanki z planu
Zachodni krytycy mają już za sobą pierwsze prasowe pokazy „Napoleona” Ridleya Scotta. Monumentalny obraz, który na ekrany polskich kin wejdzie 24 listopada, zgodnie z przewidywaniami okazał się udaną, choć niedoskonałą produkcją. Co chwalą, a na co narzekają dziennikarze?