REKLAMA

"Pies i robot" to animacja dla wszystkich, którzy są zmęczeni filmami Disneya i Pixara

Realistyczne trójwymiarowe animacje z każdej sceny atakujące nas feerią barw i nadmiarem bodźców, których wisienką na torcie są wpadające w ucho piosenki - tak wyglądają filmy Disneya i Pixara. Twórcy "Psa i Robota" nawet nie próbują naśladować tyleż sprawdzonej, co zjechanej formuły.

pies i robot animacja co obejrzeć
REKLAMA

"Pies i Robot" to animacja wręcz niemodna. Pablo Berger sprzeciwia się w niej obowiązującemu w filmach Disneya i Pixara dyktatowi przesytu. Stawia bowiem na prostotę, jaka nawet nie śniła się pokoleniu, które zdecydowanie sprawniej porusza się po TikToku niż autor tego tekstu. To właśnie w tym stonowaniu i wyciszeniu tkwi największa siła tej produkcji. Tutaj nie ma rozpraszaczy, nie ma natręctwa, nie ma nieuzasadnionego rozciągania opowieści w czasie. Pozostaje esencja przedstawianej historii - jej emocjonalność.

Jasne, antropomorfizacja rzeczy i zwierząt to znak rozpoznawczy animacji Disneya i Pixara. To jednak tradycja stara jak świat. "Psu i Robotowi" bliżej wręcz do "Bajek Ezopa" niż filmów wspomnianej wytwórni. To prosta i mądra opowieść z jasnym morałem, który nie sprowadza się do celebracji siły rodziny, wspólnoty, marzeń, miłości czy indywidualizmu. Historia skupia się wokół przyjaźni tytułowych bohaterów. Pies jest samotnym nowojorczykiem. Tęskniąc za jakąkolwiek bliższą relacją, ulega telewizyjnej reklamie i zamawia sobie Robota. Tak rozpoczyna się opowieść o przyjaźni wystawionej na ciężką próbę.

Więcej o animacjach poczytasz na Spider's Web:

REKLAMA

Pies i Robot - recenzja animacji

Życie Psa zmienia się diametralnie. Teraz ma już z kim dzielić kolejne dni i wraz z nowym przyjacielem korzysta z uroków wielkomiejskiego życia. Razem spacerują, tańczą, zajadają się hot dogami i wygłupiają. Pewnego dnia postanawiają pójść na plażę. Po wielu godzinach wodnych plusków i opalania się w pełnym słońcu nadchodzi jednak czas powrotu do domu. Robot sztywnieje i nie może się ruszyć. Czy da się go uratować? Zwierzak próbuje, jak tylko może. Na drodze do osiągnięcia celu stają kolejne przeszkody. Aż serce krwawi, kiedy natrafia na tabliczkę z napisem "PLAŻA ZAMKNIĘTA", albo ochroniarz powstrzymuje go przed przecięciem płotu.

REKLAMA
Pies i Robot - animacja - co obejrzeć?

Z każdej sceny "Psa i Robota" bije niewysłowione ciepło. Niezłomność Psa podnosi na duchu. On się nie poddaje. Codziennie próbuje dostać się na plażę i niestraszne mu zmienne warunki pogodowe. Ogarnia go prawdziwa obsesja, bo budzi się spocony po koszmarach, w których ktoś inny wyciąga jego przyjaciela z tarapatów i potem jak nieznajomi mijają się gdzieś na mieście. Chociaż głównymi składnikami animacji są subtelny humor i wyolbrzymiane dramaty, znajduje się tu bowiem miejsce na chwilę grozy. Szczególnie gdy Robota odnajduje wioślarze, którzy postanawiają go rozczłonkować.

"Pies i Robot" to film, który co chwilę gra widzom na nosie. Gdy tylko zaczynamy się domyślać, co zdarzy się w następnej kolejności, Berger zaraz obiera niespodziewany kierunek. Bo ta produkcja nie znosi łatwych rozwiązań. Woli zagęszczać atmosferę, zmieniać tonację i wchodzić na niepopularne w animacjach tereny, aby wywołać łzy w oczach widza. Wywrotowość fabularna najlepiej dowodzi dojrzałości przedstawianej historii. Wywoływane przez nią emocje nigdy nie są jednoznaczne. Reżyser prezentuje je z całą ich różnorodnością i złożonością. To nie jest bajeczka o piesku i robociku. To pełnowartościowa opowieść o rozpadzie przyjaźni i jego przepracowywaniu.

Całą głębię emocjonalną swojej opowieści udaje się Bergerowi wydobyć minimalnym nakładem środków. W urokliwej animacji 2D nie ma fajerwerków. Prosta kreska, ograniczona paleta barw - tyle. Co jednak najciekawsze, całość rozgrywa się bez dialogów. W ten sposób reżyser podbija tu jeszcze siłę obrazu. Słowa stają się więc zbędne.

"Pies i Robot" od piątku, 19 stycznia 2024 r. w kinach.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA