12 stycznia na Amazon Prime Video zadebiutowała "Zabójcza gra", która z miejsca trafiła na podium listy najpopularniejszych tytułów dostępnych na platformie w naszym kraju. Ależ ci wszyscy użytkownicy serwisu musieli się zawieść, gdy zorientowali się, że zamiast chociaż przyzwoitej komedii akcji, dostali streamingowy wyrób filmopodobny.
OCENA
Powodów popularności produkcji jest z pewnością kilka. Na bank zadziałał efekt nowości, bo przecież w naturze użytkowników Amazon Prime Video leży rzucanie się na premiery platformy. Poza tym z okładki filmu w serwisie spoglądają na nas znajome twarze. Z jednej strony jest David Oyelowo, a z drugiej Kaley Cuoco, która sławę zdobyła rolą Penny w "Teorii wielkiego podrywu". O ile jednak aktorka w serialach radzi sobie znakomicie ("Stewardessa"), o tyle pełnometrażowe tytuły z jej udziałem pozostawiają wiele do życzenia. "Zabójcza gra" tego stanu rzeczy nie zmienia.
"Zabójcza gra" ma wiele wspólnego z debiutującym w tym samym czasie na Netfliksie "Skokiem w przestworzach". Oba filmy to bowiem komedie akcji skierowane od razu do streamingu. Choć opierają się na różnych schematach, okazują się tak samo beznamiętne. Oglądanie ich przypomina słuchanie suchego i przydługiego żartu, który dobrze już znamy. Co jakiś czas uśmiechamy się więc z grzeczności, z niecierpliwością wyczekując, aż w końcu rozmówca dojdzie do wyczekiwanej puenty.
Więcej o filmach na Amazon Prime Video poczytasz na Spider's Web:
Zabójcza gra - recenzja filmu Amazon Prime Video
O ile "Skok w przestworzach" jest generycznym heist movie, o tyle "Zabójcza gra" okazuje się generyczną komedią akcji o parze, w której jedna z osób ukrywa swoją prawdziwą tożsamość. Gdy jest to mężczyzna, kobieta ma zazwyczaj panikować i zachowywać się niezdarnie, jak to robiła Anna Kendrick w "Panie idealnym". Gdy jest to kobieta, mężczyzna ma zazwyczaj zachowywać się, jak zniewieściały ciołek w stylu Chrisa Evansa w "Randce, bez odbioru". W filmie Amazona grany przez Oleyowo Dave Brackett wykazuje się jednak całkiem sporą dozą godności. Nerwowym śmiechem reaguje na informację, że jego żona jest płatną zabójczynią, a potem ze stoickim wręcz spokojem pozwala Emmie wyciągnąć się z tarapatów. Miła odmiana, ale w każdej innej kwestii twórcy podążają po linii najmniejszego gatunkowego oporu.
"Zabójcza gra" składa się z powidoków innych (i o wiele lepszych) produkcji. Klisza na kliszy kliszą pogania. W końcu Emma jest zabójczynią, która w przeszłości zdecydowała się zerwać kontakty z Sovereign. Jak wiadomo, organizacje tego typu nie akceptują takiego zachowania. Agencja wyznacza więc za swoją byłą pracownicę nagrodę, niczym Najwyższa Rada za głowę Johna Wicka. Chce ją jednak żywą. Dlaczego? Idzie się szybko domyślić, bo przecież mamy do czynienia z filmem wypełnionym przewidywalnymi zwrotami akcji. Stojący za kamerą Thomas Vincent zachowuje się jednak, jakby Amerykę przed nami odkrywał.
To wręcz zaskakujące, jak Vincent dwoi się i troi, aby nadać swojemu filmowi choć namiastkę charakteru. Popada przy tym w nieznośną tautologię. Wszystkiego jest tutaj za dużo. Łzawe dialogi o rodzinnych wartościach idą w parze z podniosłymi wypowiedziami o samostanowieniu o sobie. Ich melodramatyczny wydźwięk podbija muzyka Raela Jonesa. W zamyśle ma nas za rączkę prowadzić przez tę całą opowieść, a w praktyce wali łopatą po głowie. Staje się to wręcz pretensjonalne. Sfera dźwiękowa zmienia się więc w tanią próbę manipulowania widzami. A przecież produkcja zrobiona jest na bogato.
Podobnie jak ten nieszczęsny "Skok w przestworzach", "Zabójcza gra" powstała chyba tylko po to, aby zaprezentować możliwości finansowe swojego nadawcy. Oba filmy charakteryzuje wizualny przesyt, bo skupiają się na międzynarodowej - z braku lepszego określenia - intrydze. W dostępnej na Prime Video produkcji też przeskakujemy z jednej lokacji do drugiej, bo tak. W Buenos Aires zobaczymy, jak Emma profesjonalnie wykonuje zlecenie, a w ostatnim akcie trafimy do Berlina, gdzie główna bohaterka mierzy się z paroma przeciwnikami. Ma być dynamicznie i widowiskowo, ale wychodzi nudno i żenująco.
"Zabójcza gra" jest ładna. To jej trzeba oddać. Została jednak zrobiona od niechcenia. Mamy do czynienia z filmem tak bezpiecznym i obdartym z wszelkiego seksapilu, że wydaje się wręcz, jakby sami twórcy nie byli przekonani do opowiadanej przez siebie historii. Trudno więc oczekiwać, żeby widzowie mogli się w nią zaangażować.
"Zabójcza gra" zanudzi was na Amazon Prime Video.