REKLAMA

Ten odcinek "Top Model" przelał czarę goryczy. Jestem wściekła (i nie tylko ja)

Kolejny odcinek "Top Model" zadebiutował na antenie TVN. Już od samego początku widzom sygnalizowano zmiany, które nastąpią w programie, jednak mimo wszystko nie były one tak drastyczne, jak to, co wydarzyło się po castingach. Pierwszy panel oznaczał pierwsze eliminacje. Kto odpadł? Sęk w tym, że nie wiadomo.

top model drama eliminacje przerwane
REKLAMA

Premierowe odcinki 13. sezonu programu "Top Model", który z założenia ma być o modelingu (ci, którzy oglądają, wiedzą, że założenia często mijają się z tym, jak naprawdę wygląda branża modowa), są już dostępne na platformie Max. Pierwsze epizody nie wzbudzają zwykle większych emocji - w końcu to wyłącznie etapy castingowe. Można się ewentualnie oburzyć za zasadność przyznania danej osobie złotego biletu, ale to właściwie szczegół. Jazda bez trzymanki zaczyna się w kolejnych odsłonach, które w tym roku wyjątkowo pominęły etap boot campu i wszyscy uczestnicy trafili bezpośrednio do domu modelek i modeli.

REKLAMA

Zrezygnowanie z boot campu nie było jedyną zmianą, którą zdecydowano się wprowadzić do programu. Jeszcze przed rozpoczęciem "Top Model" pojawiła się informacja, że obok Michała Piróga pojawi się nowa mentorka, a jednocześnie była uczestniczka formatu, Sofia Konecka-Menescal, która na ten moment nie zaznaczyła swojej obecności na ekranie jakoś szczególnie mocno. Ponadto w poprzednich sezonach do domu modeli i modelek trafiali wyłącznie ci, którzy wzięli udział w pierwszym pokazie - tym razem po wybiegu przeszli wszyscy uczestnicy, natomiast już po pokazie zdecydowano się wyeliminować dwie osoby. Kolejne miały odpaść na pierwszym panelu.

"Top Model" robi sobie jaja z widzów. Ta zmiana to przegięcie

I to właśnie o ten panel wściekli się widzowie, w tym również ja. Odcinek przebiegał jak zwykle, dopóki nie przyszedł czas na długo wyczekiwany panel, podczas którego jurorzy oceniają zdjęcia uczestników z poszczególnych zadań i decydują, który z nich będzie musiał opuścić program. W 3. epizodzie mieliśmy akurat do czynienia z porównywaniem zdjęć - model lub modelka, którzy mieli lepszą fotografię, byli bezpieczni. Na pierwszy ogień poszli Klaudia i Grzegorz, po nich przez jury stanęli Sara i Tymek, a ostatnią ocenianą parą była Ada i Ola. Tak, dobrze czytacie - ostatnią, bo nagle niespodziewanie pojawiła się zajawka następnego odcinka.

Nie ukrywam, że był do dla mnie szok, bo do tej pory widzowie mieli jasną sytuację, kogo zobaczą w kolejnym odcinku - miało to ręce i nogi. Nie wiem, co się stało, ale teraz postanowiono zostawić widzów z potężnym cliffhangerem, ucinając trwający panel. No i zdecydowanie nie jest to ani miłe, ani zachęcające do dalszego oglądania - ten odcinek nie zasiał we mnie ziarna ciekawości, a jedynie potężne wkurzenie. "Top Model" nie narzeka raczej na małą oglądalność, więc nie bardzo rozumiem, co twórcy chcieli uzyskać poprzez zakończenie odcinka w najważniejszym momencie. Szczególnie, że do tej pory się to nie zdarzało.

Jestem mocno zawiedziona, bo mam wrażenie, że to nie jest do końca uczciwa praktyka. Do tej pory "Top Model" oglądałam z przyjemnością (każdy ma swoje guilty pleasure), świadoma tych sztucznie kreowanych dram (nie bez powodu Grzegorz i Klaudia zostali połączeni w parę) czy uwypuklania wzbudzających zainteresowanie sytuacji. Tym razem przerwanie odcinka w kulminacyjnym momencie to była przesada - zrozumiałabym nawet, gdyby emisja eliminacji odbyła się w kolejnym odcinku. W tym wypadku uważam, że to jest brak szacunku do widzów, którzy, podobnie jak ja, są wściekli zaistniałą sytuacją. Internauci nie mają litości, podkreślając, że niedługo z "Top Model" zrobi się telenowela, a sam program z sezonu na sezon coraz gorzej się ogląda. I mają rację.

REKLAMA

O "Top Model" czytaj w Spider's Web:

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA