REKLAMA

„Tytani” wracają z 2. sezonem na Netfliksa. Niestety czar prysł - recenzja

W serwisie Netflix dostępny jest już 2. sezon jednego z najlepszych seriali na motywach komiksów wydawnictwa DC. Szkoda tylko, że „Tytani” tak bardzo stracili na bliższym poznaniu.

titans sezon 2 recenzja
REKLAMA
REKLAMA

Netflix i HBO rozparcelowali pomiędzy siebie serialową ofertę niedostępnego w Polsce serwisu DC Universe. W bibliotece tego pierwszego serwisu znaleźli się „Tytani”, podczas gdy drugi z nich przejął prawa do spin-offa w postaci „Doom Patrol” oraz niepowiązanego z dwoma pierwszymi „Swamp Thing”.

Co istotne, wszystkie trzy dotychczasowe produkcje własne DC Universe stoją na bardzo wysokim poziomie. „Titans” było jednym z najmilszych zaskoczeń 2018 r. Niestety ta druga, zeszłoroczna seria, która teraz z małym poślizgiem trafia na polskiego Netfliksa, wypadła nieco gorzej.

titans netflix class="wp-image-230006"

Twórcom serialu „Tytani” w 2. sezonie powinęła się noga.

Co prawda po pilocie serialu nie byłem przekonany, ale w kolejnych odcinkach urzekł mnie sposób, w jaki zarysowano świat przedstawiony w „Tytanach”. Wszystko było świeże i interesujące i było czuć, że to serial od fanów dla fanów. W ramach „Titans” nie dostaliśmy po raz kolejny dziesiątek origin story.

Miałem wrażenie, że scenarzyści założyli, iż grupa docelowa ma już jakieś pojęcie o uniwersum DC - a przynajmniej tak to wyglądało i to był strzał w dziesiątkę. Większość seriali i filmów o superbohaterach jest kierowanych do szerszego grona odbiorców, co wymusza nadmierną ekspozycję.

Dzięki temu „Titans” pod względem scenariusza bliżej było do kolejnego komiksu niż do adaptacji.

Takie komiksowe podejście ma niestety zalety i wady. Podobnie jak w licznych seriach wydawnictwa DC, także i w serialu tempo akcji bywało powolne, a właściwą historię przerywały liczne flashbacki. Do tego nie dostaliśmy de facto zakończenia - „Titans” urwało się przed samym kulminacyjnym momentem.

W dodatku po powrocie do tego uniwersum cały czar prysł. Początkowy odcinek nowej serii był całkiem niezły i rozprawił się z głównym antagonistą poprzedniego… w kilkanaście minut. Całe napięcie, jakie budowano w poprzednim roku, uleciało i trzeba je było budować od nowa.

seriale 2020 marvel dc class="wp-image-361989"

Demonicznego ojca Rachel na pierwszym planie wśród złoczyńców zastąpił znany fanom Deathstroke.

Nie zrozumcie mnie źle - z tej zmiany jestem zadowolony, bo najemnik z zasadami, który przez własną brawurę i głupotę stracił dziecko, jest ciekawszym przeciwnikiem dla bohaterów niż jakikolwiek generyczny demon z piekła rodem. No bo umówmy się - antagonista był najsłabszym punktem poprzedniego sezonu.

Problem w tym, że wraz z kiepskim antagonistą zniknęło gdzieś to, co sprawiało, że „Tytani” byli wyjątkowi - czyli przede wszystkim wiarygodne i nieoczywiste relacje pomiędzy znanymi już bohaterami. Mam wrażenie, że debiutancki sezon wyczerpał ten motyw, a kolejny serwuje nam już tylko odgrzewane kotlety.

No bo ileż razy można patrzeć na tę samą zbolałą minę Dicka, wybuchy Rachel, nonszalancję Starfire i kłótnie Hanka i Dawn?

Po kilku odcinkach miałem po dziurki w nosie tych starych bohaterów, za których pokochałem pierwszy sezon „Titans”. Wszyscy stali się nagle przewidywalni. Ba, wręcz nudni! Scenarzyści nie potrafili ich chociaż na chwilę wyrwać ze strefy komfortu.

Jak na złość zaś nowe postaci, a tych pojawiło się nie mało, również nie umiały się przebić. Deathstroke jest poprawny, ale nic ponadto. Jego córka Rose stara się z kolei aż za bardzo, a Superboy jest… nieciekawy. Najciekawiej wypadł chyba Aqualad, ale jego oglądamy tylko w retrospekcjach.

netflix styczeń 2020 class="wp-image-361851"

„Tytani” nie powinni też wprowadzać Batmana - a konkretniej Bruce’a Wayne’a.

Rozumiem, że było to kuszące z perspektywy finansowej, bo mogło zwiększyć oglądalność, ale Mroczny Rycerz w swej ludzkiej postaci nie był tu potrzebny. W dodatku we własnej osobie pojawił się tylko kilka razy, a wcielające się w tego bohatera aktor lwią część czasu ekranowego spędził jako imaginacja Dicka.

REKLAMA

Szerszy problem jest jednak taki, że ci młodzi bohaterowie od samego początku żyją w cieniu swoich mentorów. Trudno, by to właśnie oni grali o najwyższe stawki, jeśli w tym samym świecie operują Batman, Superman i Wonder Woman. Motyw, by Dick i spółka odcięli się od Ligi sprawiedliwości, był świetnym pomysłem.

Mimo wszystko czekam na kolejny sezon i ewentualny crossover z „Doom Patrol” - oczywiście pod warunkiem, że uniwersum „Titans” zostanie odtworzone, bo ich świat wyparował w ramach crossovera „Crisis of Infinite Earths” stacji CW. Postaci i fajnych aktorów już mamy, a teraz brakuje już tylko ciekawego scenariusza.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA