Uwaga, produkcja tylko dla koneserów. „Doom Patrol” to najbardziej komiksowy serial, jaki widziałem
„Doom Patrol” to drugi po „Titans” serial DC Universe. W naszym kraju można obejrzeć go w serwisie HBO GO. Ostrzegam jednak, że nie jest to kolejna typowa produkcja o superbohaterach.
OCENA
DC Universe to platforma online przygotowana dla fanów komiksów przez wydawnictwo odpowiedzialne za Supermana, Batmana i spółkę. Konsumenci, którzy zdecydują się opłacać abonament, otrzymują dostęp do licznych atrakcji, w tym filmów, seriali i animacji o superbohaterach.
Twórcy platformy uznali, że zachęcą fanów do opłacania abonamentu serialami aktorskimi na wyłączność. Usługa nie jest jednak dostępna poza granicami Stanów Zjednoczonych, ale na szczęście pierwszy z seriali o tytule „Titans”, który pojawił się na DC Universe, w naszym kraju dystrybuował Netflix.
Drugi serial z DC Universe zatytułowany „Doom Patrol” trafił do HBO GO.
Ponieważ emisja serialu w Stanach Zjednoczonych już się zakończyła, w polskiej usłudze VOD można od razu obejrzeć wszystkie 15 odcinków składających się na debiutancki sezon. Ostrzegam jednak, że „Doom Patrol” to tylko na pozór kolejna produkcja na podstawie komiksów o superbohaterach.
Fani, którzy obejrzeli już „Tytanów”, mogą się zresztą spodziewać totalnej jazdy bez trzymanki - główni bohaterowie „Doom Patrol” pojawili się gościnnie w 4. epizodzie pierwszej produkcji z serii DC Universe Originals. Już wtedy wiedzieliśmy, że to mieszkanka iście wybuchowa.
Jak zresztą pisałem w prywatnej wiadomości Konradowi Chwastowi, który pytał, czy warto tę nowość na HBO GO oglądać:
„Doom Patrol” to serial, w którym wśród bohaterów - oprócz tych głównych: mężczyzny-robota, kobiety-gluta, pilota z energetycznym bytem w klatce piersiowej i wariatki o 64 osobowościach, z których każda ma inną supermoc - mamy gościa, któremu w wyniku nazistowskich eksperymentów na ramieniu wyrosła głowa dinozaura, detektywa, który śledzi ludzi po zjedzeniu ich brody oraz żywą, świadomą ulicę o imieniu Danny, która wspiera środowisko LGBT i potrafi się teleportować.
Brzmi nieźle, prawda, a dodajmy, że opisane przeze mnie postaci to nie są najdziwniejsze motywy, jakie czekają na widzów w „Doom Patrol”. Do czwórki głównych bohaterów, którzy nie pasują do normalnego społeczeństwa, dochodzą:
- chłopak-księga, po przeczytaniu którego nadejdzie koniec świata;
- bóg Decreator, który mrugnięciem znajdującego się na nieboskłonie oka obraca w pył ludzi, zwierzęta i przedmioty;
- Cyborg, którego ostatnio oglądaliśmy w „Lidze sprawiedliwości”, aczkolwiek tutaj gra go nowy aktor.
- osiołek, który ma portal do innego wymiaru w… zadku;
A jakby tego było mało, główny antagonista burzy 4. ścianę.
„Doom Patrol” to grupa bohaterów mimo woli, której nadrzędnym celem jest odszukanie Nilesa Couldera - ich poruszającego się na wózku mentora. Porwał go tajemniczy Mr. Nobody. To taki zabawny facet, który rezyduje w białej przestrzeni pomiędzy komiksowymi kadrami.
Mr. Nobody, którego zagrał Alan Tudyk, jest zarówno antagonistą, jak i narratorem w „Doom Patrol”. Wielokrotnie zwraca się bezpośrednio do widza. Zwykle ma to miejsce na początku i końcu odcinka, ale burzenie 4. ściany zdarza się i w trakcie trwania kolejnych epizodów.
„Doom Patrol” to tym samym piękna zabawa z formą.
I tylko dzięki temu serial jest strawny. Główni bohaterowie to w końcu mieszanka tak bardzo przerysowanych wyrzutków, że zrobienie o nich serialu „na poważnie” byłoby z góry skazane na porażkę. Twórcy platformy DC Universe doskonale jednak wiedzą, do kogo kierują tę opowieść.
„Doom Patrol” to serial przede wszystkim dla fanów. Jest pełen subtelnych mrugnięć okiem do widza, a osoby, które nie interesują się tą gałęzią popkultury - i to nawet takie, które na serialach i filmach o superbohaterach zjadł zęby - ich nie wyłapią. Bez tej warstwy „meta” produkcja bardzo dużo traci.
Trudno powiedzieć, czy widzowie, którzy nie są zatwardziałymi fanami komiksów, będą się przy „Doom Patrol” dobrze bawić.
Obawiam się, że nie okaże się on zbytnim sukcesem w HBO GO. Winszuję jednak odwagi włodarzom DC Comics, które postanowiło wydać na tak zwariowaną produkcję niemałe pieniądze. Dzięki takim serialom świat jest może nie tyle nieco lepszym, ale na pewno odrobinę ciekawszym miejscem.
Smutek mnie jednak ogarnia na wieści o potencjalnych problemach DC Universe w wyniku przejęcia Time Warner przez AT&T. Tym bardziej, że pilot „Swamp Thing” - trzeciego nowego serialu DC po „Titans” i „Doom Patrol”, który skasowano po emisji zaledwie jednego odcinka - wypadł naprawdę nieźle.