REKLAMA

Tylko ten film może uratować "Wiedźmina". Netflix dostał właśnie ostatnią szansę

Choć drugi animowany film pełnometrażowy w wiedźmińskim uniwersum Netfliksa zapowiedziano już dawno, dotychczas nie mieliśmy pojęcia, o czym opowie. Spekulacje, jakoby obraz miał być kontynuacją historii losów młodego Vesemira, okazały się błędne - produkcja "The Witcher: Sirens of the Deep" będzie powiązane z jednym z opowiadań autorstwa Andrzeja Sapkowskiego. I to w nim serwis powinien dopatrywać się ostatniej deski ratunku.

wiedźmin netflix animacja sirens of the deep essi anime film
REKLAMA

W świecie adaptacji sagi o wiedźminie znowu dużo się dzieje. 3. sezon głównego serialu wkrótce trafi do oferty Netfliksa, trwają zdjęcia do spin-offa o Szczurach, ogłoszono "Wiedźmin Fest" w Łodzi, a teraz wreszcie poznaliśmy pierwsze szczegóły dotyczące nowego filmu animowanego. "The Witcher: Sirens of the Deep" ("Wiedźmin: Syreny z głębin") to tytuł obrazu ogłoszonego we wrześniu 2021 roku. Animacja od Studia Mir nie wróci, wbrew przypuszczeniom, do postaci Vesemira; zamiast tego przeniesie na ekrany lub nawiąże do jednego z najbardziej lubianych - i, w mojej opinii, również najpiękniejszych - opowiadań z poprzedzających pięcioksiąg antologii. Mowa o tekście "Trochę poświęcenia", w którym jedną z bohaterek była bardka Essi Daven, nazywana "Oczkiem". To właśnie ona ma być jedną z głównych postaci filmu.

Trubadurka była przyjaciółką Jaskra, która nieszczęśliwie zakochała się w Geralcie. Wiedźmin zaprzyjaźnił się z artystką podczas pracy przy jednym ze swoich zleceń. Wzruszające opowiadanie nie doczekało się adaptacji w aktorskim serialu - być może teraz ten stan rzeczy się zmieni. Niestety, póki co nie mamy pewności, czy animacja opowie zupełnie nową historię o poetce, czy może zmiksuje świeżą opowieść ze znanym nam opowiadaniem, czy jednak, na co liczymy, pozostanie wierną ekranizacją. Być może po prostu spojrzymy na tę samą fabułę z perspektywy Oczka? To mogłoby być interesujące.

Czytaj także:

REKLAMA

Głosu Essi użyczy Christina Wren, która występowała osobiście i głosowo w takich projektach, jak "Człowiek ze stali" z Henrym Cavillem czy nadchodząca "Armia Umarłych: Zagubione Vegas", gdzie usłyszymy również Anyę Chalotrę. Wren zamieściła w czerwcu 2022 roku na swoim Instagramie kilka zdjęć z sesji nagraniowej "Sirens of the Deep" wraz z komentarzem:

Wren zamieściła w czerwcu 2022 roku na swoim Instagramie kilka zdjęć z sesji nagraniowej Sirens of the Deep wraz z komentarzem:

Chciałem śpiewać w filmie animowanym odkąd byłem dzieckiem, a w zeszłym tygodniu miałam radosną możliwość spełnić to marzenie.

Póki co nie poznaliśmy daty premiery czy fabularnych szczegółów; nie mamy pewności, czy w produkcji ujrzymy animowane wersje Geralta i Jaskra, ani kto użyczy głosu temu pierwszemu: czy Cavill, czy raczej Hemsworth.

Wiedźmin: lepiej dla Netfliksa, żeby nowa animacja była świetna

Nie twierdzę, że nowa animacja ma szansę zmienić postrzeganie produkcji Netfliksa z tego uniwersum i nawrócić ostatecznie zniechęconych - bo raczej nie ma. Jeśli jednak okaże się naprawdę dobra, szanująca materiał źródłowy, atrakcyjna audiowizualnie i, przede wszystkim, dbająca o zachowanie ducha książek, ma sposobność choć odrobinę ocieplić wizerunek tej już powszechnie krytykowanej franczyzy (a raczej jej Netfliksowej odnogi) i przekonać część widzów, że może warto jeszcze dać temu światu szansę, że nie wszystko stracone, że może przyparci do muru producenci - widząc, że masakrowanie cenionej historii to kiepski pomysł - zaczną bardziej się przykładać. Jasne, być może to tylko podrygi konającego - sądzę jednak, że w istocie mogą trochę wydłużyć mu życie. Zwłaszcza, że "Zmora Wilka" była przyjęta dość ciepło i budziła raczej nadzieję, niż wrogość.

REKLAMA
Wiedźmin - animacja

Taka prawda: jedyna szansa Netfliksa na utrzymanie tego wielkiego projektu - wieloletniego planu na budowę telewizyjnego uniwersum, który jeszcze nie tak dawno temu wydawał się całkiem sensowny i z którym gigant wiązał tak duże nadzieje - to dać widzom... dobry, jakościowy produkt. Szok! Być może producenci doszli już do tego wniosku, reagując memową miną zdziwionego Pikachu i walcząc o solidny twór, który podtrzyma gasnące zainteresowanie serialowo-filmowym "Wiedźminem". Być może. Niestety, wspomnienie "Rodowodu krwi" i fakt odejścia Henry'ego Cavilla raczej nie napawają optymizmem.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA