Oscary nie przemilczały wojny w Ukrainie, ale "Putin" nie chciał przejść gwiazdom przez usta
Tegoroczna gala wręczenia Oscarów odbyła się w cieniu wojny w Ukrainie. Nie połączono się z prezydentem Wołodomyrem Zełenskim, o co zabiegali Amy Schumer i Sean Penn, ale tematu zupełnie nie pominięto. Choć poruszano go bardzo bezpiecznie. Aktorki i aktorzy pojawili się na czerwonym dywanie z żółto-niebieskim akcentami w swoich kreacjach, ofiary rosyjskiej inwazji uhonorowano minutą ciszy, a Francis Ford Coppola oznajmił ze sceny "Viva Ukraine".
Oscar w 2022 roku za najlepszy film powędrował do filmu "CODA", a tutaj znajdziecie listę pozostałych zwycięzców. Decyzje Amerykańskiej Akademii Filmowej zostały przyćmione jednak przez inbę Willem Smithem i Chrisem Rockiem. Internauci głównie tym żyją, ale komentują też gesty solidarności z Ukrainą. Tych nie zabrakło, choć nie były spektakularne i często bardzo enigmatyczne. I tak nie wszystkim się nawet takie niewielkie akcenty spodobały.
Oscary 2022. Minuta ciszy dla ofiar wojny w Ukrainie wywołała kontrowersje.
Jednym z najbardziej wyrazistych momentów gali w tym kontekście, było wyświetlenie planszy z wezwaniem do minuty ciszy i wspieraniem ofiar w Ukrainie. Pojawiła się to tuż po wykonaniu nominowanej do Oscara piosenki Somehow You Do. Warto zauważyć, że ani razu w oświadczeniu nie pojawia się słowo "wojna", ani nie potępiono Putina (jego nazwisko na gali nie padło chyba ani razu), ale może jestem przewrażliwiony i Akademia wcale nie jest taka strachliwa.
Chcielibyśmy poświęcić chwilę milczenia, by okazać wsparcie narodowi ukraińskiemu, mierzącemu się z inwazją, konfliktem oraz uprzedzeniami w obrębie ich granic. Chociaż film jest dla nas ważnym narzędziem, by pokazać człowieczeństwo w czasach konfliktu, rzeczywistość jest taka, że miliony ukraińskich rodzin potrzebują jedzenia, opieki zdrowotnej, czystej wody oraz służb ratowniczych. Zasoby są ograniczone i my - wspólnie jako globalna społeczność - możemy zrobić więcej. Prosimy was o wsparcie Ukrainy w każdy możliwy dla was sposób. #StandWithUkraine
- treść planszy poświęconej Ukrainie na Oscarach
Nie każdemu się spodobał taki gest wsparcia. Choć niektóre komentarze brzmią jak rosyjskie trolle, to jednak tak nie jest. Internauci zauważają, że na poprzednich galach nie wyrażono takiego wsparcia dla Palestyny, Iraku czy Syrii. Takich komentarzy jak ten poniżej jest więcej. Inni z kolei narzekali, że rozrywkowe wydarzenie, jakim są Oscary, to nie miejsce na politykę.
Aktorzy w przemówieniach mówili o Ukrainie, ale o Putinie nikt się nie zająknął.
W czasie przemówień także poruszano temat Ukrainy. Jako pierwsza zrobiła to pochodząca z tego kraju aktorka Mila Kunis, która razem z mężem Ashtonem Kutcherem uzbierała miliony dolarów dla uchodźców. "Ostatnie wydarzenia na świecie sprawiły, że wiele osób jest przygnębionych" - przyznała.
Powiedziała, że jest poruszona tymi, którzy walczą i przerażona tymi, którzy "znajdują swoją siłę w ciemności". Co ciekawe, nie powiedziała, o który kraj chodzi. Dopiero po jej przemowie (zapowiadała piosenkę Somehow You Do) pojawiła się plansza z minutą ciszy.
Wspomniany Francis Ford Coppola zakończył swoje przemówienie słowami "Viva Ukraine", czyli "Niech żyje Ukraina". Pojawił się na scenie w towarzystwie Roberta De Niro i Ala Pacino, a cała trójka zaszczyciła galę swoją obecnością z okazji 50. rocznicy premiery "Ojca Chrzestnego".
Chyba najmocniejszych słów użyła Amy Schumer, ale całość wypadła dość groteskowo. - W Ukrainie ma miejsce ludobójstwo, a kobiety i osoby trans tracą swoje prawa. Powitajmy zdobywcę zeszłorocznego Oscara, Anthony'ego Hopkinsa - zapowiedziała jedna z gospodyń tegorocznej ceremonii.
Aktorki i aktorzy z flagami Ukrainy na czerwonym dywanie.
Wielu zaproszonych gości uczciło uchodźców i ofiary przypinkami i flagami Ukrainy na swoich strojach. Zrobił tak m.in. Jason Mamoa i Benedict Cumberbatch, który już wcześniej apelował o pomoc dla naszego sąsiada. Może gdyby otrzymał statuetkę (zgarnął ją właśnie Will Smith), odniósł by się do tego w swoim przemówieniu.
Aktorka Jamie Lee Curtis, kompozytorka Diane Warren i zeszłoroczna zdobywczyni Oscara za rolę w "Minari" Youn Yuh-jung miały przy sobie niebieskie wstążki reprezentujące uchodźców z Ukrainy i innych stref wojennych.
Na tegorocznej gali nie było jednak przemówienia Wołodomyra Zełenskiego. Starała się o to wymieniona wcześniej Amy Schumer, a także Sean Penn. Aktor w wywiadzie dla CNN zagroził, że zniszczy swoje Oscary, jeśli na gali nie będzie wystąpienia prezydenta Ukrainy. Nie podziałało to jednak na organizatorów.
* zdjęcie główne: kazdr z ABC