Debiut serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" jest już o krok. Produkcji nadal towarzyszą jednak głównie niepokój i brak wiary w twórców. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądałaby, gdyby Peter Jackson dołączył na pokład jako producent lub konsultant. Coś takiego było możliwe, ale Amazon totalnie zignorował jego propozycję.
Nie jest żadną tajemnicą, że atmosfera przed premierą nowego hitu Amazon Prime Video nie należy do najlepszych. "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" miał zapewnić firmie świetlaną przyszłość, a na razie ugina się pod wielką liczbą kontrowersji i problematycznych decyzji jego twórców. Być może sytuacja wyglądałaby diametralnie inaczej, gdyby na liście showrunnerów lub przynajmniej producentów znalazł się Peter Jackson, czyli reżyser uwielbianej w fandomie trylogii "Władca Pierścieni".
Zdobywca trzech Oscarów za "Powrót króla" był zainteresowany takich scenariuszem, o czym na bardzo wczesnym etapie prac nad serialem otwarcie wspominał w mediach. Wtedy jeszcze wydawało się, że "Władca Pierścieni" Amazona będzie znacznie bliższy temu, co widzieliśmy na dużym ekranie. Z czasem firma zaczęła się z tego jednak coraz bardziej wycofywać, dlatego 2. sezon "Pierścieni Władzy" nie będzie nawet kręcony w Nowej Zelandii. Tą zmianę strategii boleśnie odczuł zresztą sam Jackson, który został przez szefów serwisu całkowicie zignorowany.
Peter Jackson chciał pomóc przy serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy". Co się stało?
Jak podaje The Hollywood Reporter, kontakt między Amazonem a nowozelandzkim filmowcem przebiegł trochę w myśl popularnego mema: "Sorry, nie mogę teraz rozmawiać. Ale przecież to ty dzwonisz". Przedstawiciele korporacji z własnej woli skontaktowali się bowiem z Jacksonem i zapytali go, czy chciałby zaangażować się w serialowy projekt w jakiekolwiek roli. Reżyser i scenopisarka Fran Walsh odpowiedzieli, że nie sposób ustosunkować się do takiej propozycji bez wcześniejszego obejrzenia scenariuszy. Co jest ze strony obojga absolutnie logicznym żądaniem.
Początkowo wydawało się, że Amazon również to rozumie. Dlatego zapewnił Petera Jacksona i Fran Walsh o podesłaniu im skryptów, jak tylko pierwsze z nich będą gotowe. Do niczego takiego nigdy jednak nie doszło. Duet odpowiedzialny za sukces filmowego "Władcy Pierścieni" nie otrzymał obiecanych scenariuszy, w ogóle nikt z ramienia Amazona więcej się z nimi nie skontaktował.
Fandom będzie wściekły, ale Peter Jackson nie chowa urazy.
Można z góry założyć, że tolkienowski fandom zareaguje na tą opowieść jeszcze większym gniewem niż dotychczas. Trylogia z lat 2001-2003 nie była może najwierniejszą adaptacją, ale dla wielu osób stanowi absolutny szczyt kinowego fantasy. Peter Jackson w ich oczach zasługuje więc na większy szacunek. Sam reżyser zapewnia ze swojej strony, że nie chowa urazy wobec Amazona. Ma też zamiar obejrzeć serial "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" z neutralnej pozycji zwykłego widza. Dobrze to o nim świadczy po tym, jak został potraktowany, ale ta ugodowa postawa zdania fandomu raczej nie zmieni. Serialowy "Władca Pierścieni" ma u nich przechlapane, zanim zdążył pokazać choć jeden odcinek.