„Zabójcze wesele” jest lepsze niż pierwsza część. Jakie filmy z Adamem Sandlerem warto obejrzeć?
W ten piątek do biblioteki Netfliksa wpada kontynuacja komedii kryminalnej z Adamem Sandlerem i Jennifer Aniston w rolach głównych - filmu, który cieszył się olbrzymią popularnością wśród subskrybentów serwisu. "Zabójcze wesele" okazało się lepszym filmem, niż poprzednik - wyjaśnię wam, dlaczego tak sądzę, a korzystając z okazji pochylę się nad największymi perełkami z dziwacznego portfolio Sandlera.
Fani "Zabójczego rejsu" musieli czekać blisko cztery lata na premierę kontynuacji, czyli "Zabójczego wesela", które w ten piątek debiutuje w Netflix Polska. Sequel tego lekkiego i całkiem zabawnego pastiszu historii autorstwa Agathy Christie w gruncie rzeczy powtarza to, co najlepiej wyszło w "jedynce" - tylko z większym tempem, rozmachem i luzem. Obraz w reżyserii Jeremy'ego Garelicka stara się zapewnić widzom trochę niezobowiązującej radochy - i robi to skutecznie już od pierwszych minut.
Czytaj także:
- Nowy thriller Netfliksa mocno wyróżnia się na tle konkurencji. Jest naprawdę pokręcony
- Świetna adaptacja powieści na Netfliksie! Ten nowy thriller szpiegowski ogląda się z wypiekami na twarzy
- Ten dokument świetnie opowiada o seksualności na ekranie. Robi to lepiej niż głośny film Netfliksa
- Widzieliśmy „Seks, sieć i kasa: Historia Pornhuba”. Ten film jest dokładnie taki, jak go sobie wyobrażasz - recenzja
Zabójcze wesele: warto?
"Zabójcze wesele" nie marnuje czasu na zbędną ekspozycję; ba, nie marnuje też całego pierwszego aktu na wprowadzanie do ogólnej narracji i ustalanie dynamiki między postaciami. Z marszu zostajemy wrzuceni w tę nową intrygę, która okazuje się na tyle przyjemna, że aż pozwalająca przymknąć oko na pewną przewidywalność. Tym razem nie mamy do czynienia z morderstwem, a z porwaniem - i to wokół niego toczy się cała akcja, momentami zaskakująca sekwencjami rodem z rasowych blockbusterów.
Dodam do tego świetne postacie drugoplanowe, w które wcieliła się absolutnie bezbłędna ekipa: John Kani, Mélanie Laurent, Jodie Turner-Smith, Enrique Arce i Kuhoo Verma. Interakcje między członkami grupy nakreślono bardzo zmyślnie: gwarantują mnóstwo niewymuszonego humoru i budzą sympatię. Co więcej, całość potrafi pochylić się nad rozmaitymi komponentami konwencji i wycisnąć z nich sporo dowcipnych komentarzy. To na tyle przyjemny, samoświadomy (zwłaszcza na poziomie dialogów!) i zajmujący seans, że z pewnością zadowoli potrzeby każdego poszukiwacza lekkiej rozrywki na weekendowy wieczór.
Adam Sandler: najlepsze role
Przy okazji premiery warto pochylić się nad dziwaczną karierą siedmiokrotnie nagrodzonego Złotą Maliną Adama Sandlera, który - mogłoby się wydawać - poświęcił życie wcielaniu się w podobne do siebie, kretyńskie role w niewybrednych komediach. Z drugiej strony - raz na kilka lat decyduje się zaskoczyć wszystkich i przypomnieć publiczności, że jeśli tylko ma taki kaprys, to potrafi wybrać sobie naprawdę świetny scenariusz i stworzyć kreację, nad którą rozpływają się recenzenci z całego świata. Poniżej przypominam najlepsze występy Sandlera.
Lewy sercowy
Uwielbiany Paul Thomas Anderson wyciska tu z Sandlera aktorskie siódme poty - ta współpraca poskutkowała kreacją wybitną. Reżyserska synestezja ilustruje unikalny sposób postrzegania świata przez głównego bohatera - Barry'ego, który próbuje uporać się z problemami emocjonalnymi i znaleźć miłość. W końcu poznaje kobietę, dla której jest gotów zrobić wszystko. I robi. Piękne, urocze, dziwaczne, zabawne, wzruszające.
Sandler w poruszającym dramacie - tu w roli Charliego, który stracił rodzinę podczas zamachu na World Trade Centre. Spotkanie z przyjacielem ze studiów rozpoczyna proces przezwyciężenia żałoby. Wybitna rola walczącego z traumą mężczyzny, który zagłusza rzeczywistość i własne demony muzyką tętniącą z nieodłącznych słuchawek. Mocne i piękne.
Jeden z najlepszych filmów Judda Apatowa. Kiedy znany komik George Simmons (Sandler) dowiaduje się o swojej śmiertelnej chorobie, wyrusza wraz z asystentem Irą (Seth Rogen) w sentymentalną podróż do miejsc i ludzi, którzy przez lata kształtowali jego życie. Jak to u Apatowa - zabawnie i na poważnie, momentami głupawo, a chwilami zaskakująco celnie i emocjonalnie. Bardzo czuły obraz i do dziś jedna z najważniejszych kreacji Sandlera w jego karierze.
Opowieści o rodzinie Meyrowitz
Mistrz Noah Baumbach przedstawia rodzinny komediodramat z gwiazdorską obsadą (m.in. Sandler, Stiller, Hoffman, Weaver, Thompson czy Driver). Na co dzień rozdzieleni członkowie rodziny spotykają się w Nowym Jorku, by uczcić wystawę ich ojca artysty. Jak to u Baumbacha - proza życia z lekkim przymrużeniem oka. Autentycznie i ironicznie.
A to najpewniej jeden z najlepszych filmów, w jakich Sandler wystąpił w swoim życiu. Uderza w splot słoneczny, frustruje, trzyma w napięciu, wciska w fotel i nie pozwala się oderwać. Bracia Safdie w formie nad formami, wyprowadzają nas z równowagi sensomotorycznym chaosem. Mania, obsesja, dzikość, intensywność. Pozycja obowiązkowa - zlekceważenie tego filmu to jedna z największych kompromitacji Akademii ostatnich lat.
Rzut życia
Sandler w roli pechowego koszykarskiego łowcy talentów, który odkrywa wyjątkowego gracza z trudną przeszłością i postanawia zabrać go do Stanów bez zgody drużyny. Robią wszystko, by jednym przełomowym rzutem udowodnić, że zasługują na miejsce w NBA. Sandler wlał w tę postać ogrom pasji. Całość ciepła i podnosząca na duchu. Dobre kino.