Pilipiuka czytają korwiniści, a „Achaja” to książka o sikaniu? Kiciputek dissuje polską fantastykę
„Coś poszło nie tak z polską fantastyką. Nastąpiło w pewnym momencie jakieś prawicowe skrzywienie gatunku” — mówi rysowniczka i autorka komiksów Kasia Babis w filmiku pt. „Dziady polskiej fantastyki”.
Kasia Babis to ilustratorka, autorka komiksów i aktywistka społeczna, występująca często pod pseudonimem Kiciputek (lub w wersji angielskiej — Kittypat). Twórczyni nagrała filmik i zabrała głos w sprawie polskiej fantastyki:
Podobno poprawność polityczna zabija polską fantastykę, więc postanowiłam zaczytać się jeszcze raz w dobrze znanych klasykach i sprawdzić, czy jest w ogóle czego żałować. Spoiler: nie ma.
— pisze pod swoim filmikiem na YouTube autorka, w oczywisty sposób nawiązując do głośnej sprawy homofobicznego opowiadania Jacka Komudy i afery, jaką wywołało.
Polska fantastyka to literatura dla Sebiksów i Karyn?
Coś poszło nie tak z z polską fantastyką. Nastąpiło w pewnym momencie jakieś prawicowe skrzywienie gatunku
— przekonuje Babis w filmiku pt. „Dziady polskiej fantastyki”.
Zdaniem twórczyni tacy autorzy jak Rafał Ziemkiewicz, wspomniany już Jacek Komuda czy Andrzej Pilipiuk dość topornie „przemycają” w swojej literaturze własne poglądy polityczne (Babis przywołuje m.in. przykład „Oka jelenia” Pilipiuka, w której to powieści autor wychwala wizję Polski, w której Unia Polityki Realnej wygrywa wybory, a premierem zostaje Janusz Korwin-Mikke, bożyszcze Sebiksów i Karyn).
„Achaja” to książka z sikaniem na pierwszym planie
Twórczyni na warsztat wzięła „Achaję” Andrzeja Ziemiańskiego. I cóż, nie miała dla tej książki wiele litości:
Andrzej, sorry, ale masz kink na sikanie
— stwierdza w filmiku Babis, zauważając, że niemal na co drugiej stronie „Achai” główna bohaterka sika „ze strachu” lub „z podniecenia”.
Jeszcze częściej niż mocz, w książce Ziemiańskiego pojawia się słowo „dupa”, oczywiście w odniesieniu do kobiet (ewentualnie „małpa” lub „krowa”). Zdaniem blogerki „Achaja” gloryfikuje przemoc seksualną względem kobiet i uprzedmiotawia je, przedstawiając kobietę jako „coś pomiędzy wyuzdaną dominą a sześcioletnią dziewczynką”:
„Achaja” to po prostu porno. To takie „50 twarzy Greya dla facetów
— kwituje Babis, nazywając prześmiewczo powieść Ziemiańskiego „Fapają”.
„W tej historii domyślnym bohaterem jest mężczyzna”
Wbrew pojawiającym się komentarzom, sugerującym, że saga Andrzeja Ziemiańskiego jest „paradoksalną apoteozą kobiecości”, Babis przekonuje, że jest dokładnie na odwrót:
Achaja to nie jest apoteoza kobiecości. Achaja to apoteoza jakiejś toksycznej męskości, lustrzane odbicie wszystkich fantazji, wszystkich kompleksów jej twórcy. Ta postać to w ogóle nie jest kobieta, to twór, którego jedynym celem istnienia jest zapewnienie mężczyzn o ich własnej męskości i zajebistości. Albo ich wielbiąc, albo stanowiąc kontrast, do którego mogą się odnieść.
— twierdzi blogerka.
W tej historii domyślnym człowiekiem jest mężczyzna. Wypełnienie jej kobiecymi postaciami ma służyć tylko i wyłącznie zgłębianiu idei kobiecości jako dodatkowego, tajemniczego elementu. Chaotycznego, niezrozumiałego, przeseksualizowanego, pociągającego i groźnego jednocześnie.
— przekonuje Babis.
Ta książka brzmi jak napisana przez kogoś, kto nigdy w życiu nie spotkał żywej kobiety
— puentuje twórczyni.
Uwaga — w załączonej niżej recenzji Kasi Babis znajdziecie liczne spoilery dotyczące fabuły „Achai”. O ile nadal ktoś ma ochotę tę książkę przeczytać.