REKLAMA

Antek Królikowski stał się najbardziej znienawidzonym celebrytą w Polsce. Dlaczego? Bo na to pozwolił

Antek Królikowski znów jest na językach wszystkich. Dla aktora, a teraz inicjatora gali freak fight z sobowtórami Putina i Zełeńskiego (sic!), to nie pierwszyzna. Od lat Królikowski jest w czołówce polskich gwiazd, które zdominowały plotkarskie portale. Ale media, które tak go kochają - chociaż to chyba love-hate relation - bo przecież nie ma nic lepszego niż ktoś, kto jest kopalnią tematów, też zauważają, że dobra passa, a co za tym idzie, prasa, nie może trwać wiecznie. Królikowski w ciągu ostatnich dni stał się jednym z najbardziej znienawidzonych celebrytów, a ja problem z jego obecnością w przestrzeni publicznej mam od premiery "Przez Atlantyk".

antek królikowski
REKLAMA

Patryk Chilewicz w swojej książce "FEJM. Poradnik początkującego celebryty" napisał: "A ty? Potrafisz zaprzedać się mediom, przehandlować prywatność, pogrzeb babci, całować się w świetle kamer, pokazywać milionom zużyte podpaski, kondomy i kochanków? Możesz się teraz z tego śmiać, ale naprawdę najlepiej na początku ustalić sobie, gdzie stawia się granicę. Niektórzy nie zapraszają kamer do domu, inni są w stanie wpuścić dziennikarzy do wnętrza swojej (lub czyjejś) waginy. Nie można uciec przed tą decyzją, a dobrze ci radzę: podejmij ją na wstępie. Później będzie tylko gorzej, bo znajdzie się wielu, którzy spróbują cię namówić na kolejną medialną prostytucję, kwoty będą kusiły i stracisz trzeźwość umysłu".

Choć nie jestem przesadną fanką tej publikacji i jest w tym zdaniu sporo cynizmu, to jest też w nim wiele prawdy. Showbiznes i współczesne media nie wybaczają. Zapominają, owszem, ale nie wybaczają. Nie ma do końca znaczenia, czy prywatnie jesteś misiem do rany przyłóż i zawsze wkładasz wyprasowane ubrania do szafy. Jeśli twój wizerunek jest inny albo jeśli wpuścisz media do swojej sypialni i w szafie, za ładnie poukładanymi ciuszkami, znajdą zdechłą muchę, to ty i cała reszta o tej zdechłej musze się dowiecie, bo ona zrobi nagłówek. Antek Królikowski wpuścił media dużo dalej niż do swojej szafy. Były z nim w kościele, szpitalu, na cmentarzu, w klubie, pubie, na ulicy. Media skonsumowały jego związki pewnie więcej razy niż on sam.

REKLAMA

Antek Królikowski stał się znienawidzonym celebrytą

Wiecie, dlaczego to zrobiły? Bo im na to pozwolił. Oczywiście, Antek Królikowski nie zatwierdza tego artykułu i nie pytałam się go o zdanie, czy mogę o nim napisać. Nie komentowałam też jego związków, bo nie są one do końca w zakresie moich zawodowych zainteresowań, ale prywatnie, czemu nie, zaglądam tu i ówdzie, jestem na bieżąco. Nie byłby jednak w ogóle w obrębie mojego pola widzenia, gdyby sam różnorako nie zabiegał o uwagę. Dziennikarze, media workerzy, pismaki czy jak ich i mnie nazwiecie, to nie są koledzy i przyjaciele gwiazd. Oczywiście, takie związki się zdarzają, ale bazowo tak być raczej nie powinno, bo to zakrzywia optykę. Naszym zadaniem jest znaleźć i zrealizować temat. Oczywiście, w idealnym świecie, który można włożyć między bajki i który unieważniła również cancel culture, dziennikarz, w końcu podobno człowiek, powinien kierować się empatią. To się dzieje, bo nie wszyscy są hienami, o których pisał Piotr Mieśnik.

Wciąż jednak nie polega to na tym, by wbrew swoim przekonaniom elastycznie brać w obronę każdą gwiazdę, bo przecież - mimo że się ośmieszyła i zarabia na nieszczęściu ludzi, wciskając do reklamy gali sobowtórów Putina i Zełeńskiego - chciała dobrze i zbiera na Ukrainę. Miliony Polaków dały radę nie atakować innych taką prowokacją, i pomagać, więc da się. "Szczam i rzygam na ciebie" - napisał Kamil Glik do Królikowskiego, pokazując swoją niezgodę na obecną sytuację. I choć mam obawy, co się z nami stanie, jeśli zaczniemy tak ze sobą rozmawiać w przestrzeni publicznej, to go rozumiem. Królikowski się ośmieszył i teraz ponosi tego konsekwencje - ostracyzm, kto wie, czy w dalszej perspektywie nie dotknie go modne ostatnio cancelowanie.

Antek Królikowski budzi sprzeczne emocje od lat. Pamiętam go dobrze z programu "Agent - Gwiazdy" TVN-u, gdzie był trochę zawadiaką, trochę śmieszkiem, żeby nie powiedzieć trollem. Wzbudził wówczas moją sympatię, miał jakąś swobodę, której brakowało reszcie. Jednak przez długi czas jego kariery, poza komentarzami dotyczącymi ról u Patryka Vegi, tematem były związki aktora. Pozwolił mediom budować własną popularność kosztem swojej prywatności, co oczywiście może być bardzo kuszące. W końcu takie zainteresowanie się sprzedaje, da się je komercjalizować w innych dziedzinach życia. To jednak budziło już pewien niesmak wśród ogółu, a może przesyt jego osobą, bo gdy ktoś wyskakuje ci z lodówki, kiedy chcesz tylko zrobić sobie kanapkę z serem, zaczynasz się buntować. W końcu to TWOJA lodówka, a ty nawet nie jesz mięsa.

Antek Królikowski w Przez Atlantyk

Królikowski jednak najbardziej nieznośnie, poza aktualną aferą z Putinem i Zełeńskim, objawił mi się w programie "Przez Atlantyk", który oglądać można obecnie w Playerze i na TVN-ie. Formuła jest prosta - kilkoro gwiazd rusza z profesjonalną ekipą, uwaga, przez Atlantyk. Przez kilka tygodni są zdani sami na siebie, a Polacy sprawdzą, kiedy zaczną się pierwsze kłótnie albo ktoś da komuś, za przeproszeniem, po ryju. Królikowski na łódce jest nie do zniesienia. Żebyście sobie to dobrze zobrazowali: dzieje się cokolwiek, co wymaga pomocy, Antek krzyczy, że coś się dzieje, robiąc sporo zamieszania, po czym... dalej stoi i krzyczy, że trzeba coś zrobić. Mam wrażenie, że w jego kontrakcie, poza kwotą, jaką za udział w programie zarobi, był tylko jeden wymóg: krzyczeć. Atencyjne pohukiwanie trwa od pierwszego odcinka, ale to nie jest najgorsze. Najgorsze jest to, że równocześnie z emisją programu, w którym nie bez czułości opowiada o swoim życiu rodzinnym, śledzimy w portalach plotkarskich nagłówki o tym, jak to życie rodzinne porzucił. I to z hukiem, bo również mu się za to dostało.

REKLAMA

Jeśli media są złe, to Królikowski też

Zastanawiacie się pewnie, co mi do tego. Co mnie obchodzi, jak jakiś facet postanowił spędzić życie. Pewnie myślicie, że mu zazdroszczę, bo przecież Kuba Wojewódzki i Karolina Korwin Piotrowska nie mogą się mylić, robiąc jednocześnie ustawkę dla mediów i mówiąc, że ci wszyscy ludzie pracujący w internecie, to chcą być tacy jak oni, tylko są chyba, w domyśle, gorsi. Antek Królikowski jako Antek Królikowski nie obchodzi mnie właściwie wcale. Ale obchodzi mnie coś innego - to jaką figurą stał się w dzisiejszych mediach. I to jaka narracja, jego kosztem czy z jego udziałem, jest prezentowana.

Media same stworzyły "potwora", który był karmiony ich zainteresowaniem, i jednocześnie sam coraz szerzej otwierał drzwi do swojego świata. Był na fali, niezależnie od tego co zrobił, ile dziewczyn porzucił, albo ile porzuciło jego, bo temat, czy raczej on sam, "grzał". To bardzo łatwo może zrodzić się w człowieku przekonanie, że cokolwiek nie zrobi, jest pod ochroną i przetrwa. Podejrzewam, że gdyby związek Królikowskiego z mediami wyglądał inaczej, nigdy by się tak na niego nie "rzuciły", a on sam nigdy nie "rzuciłby się" na takie przedstawienie, moralnie odstręczające. Mówi się, że "nieważne jak o tobie mówią, ważne by mówili". Czy Antek Królikowski tak (nadal) twierdzi, wie tylko on sam. Ale jeśli chcecie zarzucić mediom i mnie cynizm, to coś mi się wydaje, że na ławie oskarżonych trzeba zrobić jeszcze jedno miejsce.

* Zdjęcie główne: TVN/Piotr Filutowski

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA