REKLAMA

Czy producent iPhone’ów umie w seriale? Oceniamy Apple TV i Apple TV+ po pół roku od premiery

Czy warto wykupić dostęp do Apple TV+ po pół roku startu usługi? Oceniamy ofertę producenta iPhone’ów po zakończeniu emisji pierwszych seriali na wyłączność.

apple-tv-plus-netflix
REKLAMA
REKLAMA

Co prawda przystawka Apple TV jest w sprzedaży już dekadę, a filmy w iTunes Store można było opłacać w modelu PPV od lat, ale dopiero pół roku temu firma z Cupertino wzięła się na poważnie za streaming wideo. Debiut usługi Apple TV+ rozczarował jednak wiele osób, które miały nadzieję, że usługa VOD od producenta iPhone’ów będzie bezpośrednim konkurentem Netfliksa.

Apple TV plus czy warto opinie

Szybko się okazało, że Apple ma inną strategię, bo woli mieć partnerów niż konkurentów.

Apple chce, by jego usługa Apple TV została takim hubem łączącym w sobie zarówno treści własne, jak i wideo od partnerów. W przeciwieństwie jednak do Netfliksa, który sprzedaje w modelu zryczałtowanym dostęp do bazy mieszającej produkcje na wyłączność z tymi licencjonowanymi od innych dostawców treści, Tim Cook oferuje pakiety nazywane kanałami.

Netflix zaś, jeśli tylko wyraziłby taką chęć, mógłby być jednym z partnerów Apple’a, tak jak na rynku amerykańskim są takowymi HBO i Amazon, a także stacje telewizyjne i inni dostawcy treści. Pakietów z kolei w ramach Apple TV można wykupić w Stanach Zjednoczonych już kilkadziesiąt. Apple TV+, czyli kanał z produkcjami na wyłączność Apple’a, jest tylko jednym z wielu.

Niestety w naszym kraju ani HBO i Amazon Prime Video, ani lokalne stacje telewizyjne i inni dostawcy treści nie integrują się usługą wideo na żądanie od Apple’a. W dodatku spośród jedynie czterech dostępnych kanałów liczy się w zasadzie tylko ten od twórców usługi, czyli Apple TV+, z jego kilkunastoma produkcjami na wyłączność, z których na start dostępnych było tylko osiem.

apple tv plus za darmo

Apple TV i Apple TV+ po pół roku – czy warto wykupić dostęp?

Apple TV to bardzo wygodna i przemyślana usługa, ale jeśli spojrzeć na cenę oraz liczbę dostępnych materiałów w kontekście oferty konkurencji, to samo Apple TV+ jest… kompletnie nieopłacalne. Wiele osób zapomina jednak, że i tak nie będzie w stanie obejrzeć nawet ułamka biblioteki serwisu VOD. Znacznie ważniejsze od liczby filmów i seriali w bazie jest ich jakość.

W przypadku Netfliksa, HBO i Amazon Prime Video nie ma z tym problemu — w każdym z tych serwisów znajduję mnóstwo treści, przy których miło spędzam czas i miesiąc w miesiąc nie żałuję pieniędzy wydawanych na abonamenty. W przypadku Apple’a byłem sceptyczny, ale w praktyce aplikację Apple TV uruchamiam regularnie, a wiele produkcji dostępnych w ramach Apple TV+ przypadły mi do gustu.

Jestem też przekonany, że jeśli tylko poziom Apple TV+ utrzyma się na dotychczasowym poziomie, to usługę będę opłacał, gdy tylko minie mój darmowy okres próbny. Co prawda żałuję, że Apple nie dostosował ceny swojego kanału do zarobków w Polsce, tak jak w przypadku Apple Music (i jak zrobili to jego konkurenci), ale 24,99 zł miesięcznie nie jest jeszcze kwotą zaporową.

Podoba mi się też sposób dystrybucji seriali w Apple TV+, który żeni podejście Netfliksa i HBO.

Netflix jest serwisem VOD, który wyrósł na bazie wypożyczalni DVD i już od kilkunastu lat działa prężnie w internecie. Gdy firma zdecydowała się na stworzenie pierwszych produkcji własnych, zamiast jedynie licencjonować filmy, seriale i inne programy od zewnętrznych podmiotów, postanowiła zmienić sposób, w jaki je konsumujemy. To dlatego udostępnia pełne sezony naraz.

Dzięki temu nikogo już nie dziwi słówko „binge’ować”, które oznacza oglądanie całych sezonów ciurkiem. HBO, czyli usługa o genezie telewizyjnej, stawia zaś na zupełnie inny model i nadal najczęściej udostępnia najpierw pilota, a dopiero potem co tydzień emituje kolejne odcinki. Oba podejścia mają zwolenników i przeciwników, a ja na należę do tego drugiego obozu.

Tak jak zgodzę się, że nikt mnie nie zmusza do oglądania odcinka za odcinkiem, tak pokusa często jest zbyt silna, a ja nie umiem przestać oglądać seriali w połowie. Na szczęście Apple’owi udało się natomiast wypracować kompromis pomiędzy tymi dwoma modelami i w większości udostępnia na start po trzy odcinki swoich seriali, a dopiero potem co tydzień dodaje następne.

Apple TV+ logo

Jakie seriale w Apple TV+ warto obejrzeć, a od których trzymać się z daleka?

Do tej pory obejrzałem na Apple TV+ już parę seriali i ze zdumieniem odkryłem, że większość z nich niezwykle przypadła mi do gustu. Nie mogę się doczekać, aż zaczną wracać z kolejnymi sezonami — i w zasadzie to mi wystarczy, by od listopada opłacać abonament, jeśli Apple nie przedłuży swojej promocji polegającej na dorzucaniu VOD na rok przy zakupie sprzętu.

Spośród seriali, które widziałem, moim faworytem pozostaje „Servant”, czyli produkcja z dreszczykiem M. Night Shyamalana, twórcy takich hitów jak „Niezniszczalny”, „Split” i „Glass”. To opowieść o małżeństwie, które straciło dziecko, ale próbuje sobie poradzić z tragedią poprzez zatrudnienie opiekunki do… lalki.

Świetnie bawiłem się też przy „Mythic Quest: Raven’s Banquet”. To typowa biurowa komedia, tyle że nie o prawnikach albo lekarzach, jak to zwykle bywa, a o twórcach gier wideo. Podoba mi się również, będący obecnie w emisji, „Defending Jacob”, opowieść o ojcu broniącym syna przed oskarżeniami o morderstwo. W główną rolę wcielił się tu Chris Evans.

Apple TV plus seriale co obejrzeć

Apple TV+ doceniłem jednak dopiero podczas dobrowolnej kwarantanny, gdy nadrobiłem dwie startowe produkcje.

Jedną z nich jest „The Morning Show” z Jennifer Aniston w głównej roli, czyli dramat o życiu pracowników telewizji śniadaniowej. Byłem pod wrażeniem, jak zgrabnie udało się Apple’owi ograć temat akcji #MeToo bez popadania w nadmierny patos. Pod koniec udało mi się przestać widzieć w głównej bohaterce Rachel z „Przyjaciół”, a to nie lada sztuka.

Świetny okazał się też „For All Mankind”, który jest takim duchowym spadkobiercą „Halt and Catch Fire” od stacji AMC. Serial osadzony w drugiej połowie ubiegłego wieku opowiada o świecie, w którym to Sowieci wygrali wyścig kosmiczny i jest de facto opowieścią o genezie nowoczesnej branży na przestrzeni lat i dekad przez pryzmat relacji międzyludzkich.

Nie wszystkie seriale na Apple TV+ przypadły mi jednak do gustu. Rozczarowaniem okazała się miniseria „Amazing Stories”. Zawiodłem się też nieco na „Truth Be Told”, gdzie ciekawie zarysowaną intrygę położyli papierowi bohaterowie, ale i tak najgorzej wspominam pierwszy serial Apple’a, który widziałem, czyli „See”.

apple tv plus kontra inne vod

Ciekaw jestem, ile osób właśnie z jego powodu dało sobie spokój z Apple TV+.

Sam jestem zadowolony, że dałem tym wszystkim produkcjom szansę i czekam teraz zarówno na ich kolejne sezony, jak i na zupełnie nowe seriale. Nie narzekam też na usługę od strony technicznej, bo – przynajmniej na urządzeniach Apple’a – działa zadowalająco. Poprawiono nawet kilka błędów technicznych, które wytykałem w dniu premiery, w tym gubienie postępów w oglądaniu.

REKLAMA

Jedyne, co mnie nieco boli, to bardzo mocne skupienie się na rynku lokalnym Apple’a. Rozumiem oczywiście patriotyzm i to, że seriale przygotowane przez firmę poświęcają dużo czasu, by opowiadać o problemach, z którymi borykają się przede wszystkim Amerykanie, ale dla Europejczyka takie motywy jak np. strzelaniny w szkołach są (na szczęście!) czystą abstrakcją.

Takie podejście firmy jest jednak oczywiście zrozumiałe, skoro Apple TV+ to usługa telewizyjna kierowana głównie do klientów ze Stanów Zjednoczonych. Mimo to przydałoby się w ofercie w przyszłości nieco więcej różnorodności oraz więcej treści globalnie uniwersalnych, które zapewniają nam teraz — poza tymi lokalnymi dostawcami treści — serwisy takie jak Netflix oraz HBO.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA