REKLAMA

Disney+ ma aż 116 mln subskrypcji, ale póki nie wejdzie do Polski, Netflix może spać spokojnie

Platforma Disney+ ogłosiła właśnie wzrost liczby subskrybentów do oszałamiających 116 mln. Do Netfliksa liczącego 209 mln klientów brakuje już coraz mniej. Czy dotychczasowy gigant ma się czego obawiać? Nie, przynajmniej dopóki Disney nie wejdzie do Polski. I to wcale nie jest żart.

disney plus vs netflix wyniki polska kiedy
REKLAMA

W ostatnim kwartale Netflix powiększył się o zaledwie 1,54 mln nowych użytkowników. Taki wynik platformy był bez najmniejszych wątpliwości dużym rozczarowaniem, zwłaszcza że tendencja spadkowa utrzymuje się przez cały 2021 rok. Największy globalnie serwis VOD po prostu zbliża się do sufitu swoich możliwości i dlatego musi szukać nowych rozwiązań. Tymczasem konkurencja nie śpi i systematycznie powiększa liczbę subskrypcji. Stanem finansów za ostatni kwartał pochwalił się w nocy z czwartku na piątek Disney. Wytwórnia ma za sobą trudny okres napędzany olbrzymim konfliktem ze Scarlett Johansson, ale z punktu widzenia rozwoju własnego Video on Demand decyzja o pokazaniu tam swoich najnowszych hitów okazała się słuszna.

Na to przynajmniej wskazuje wzrost liczby subskrybentów w ostatnich trzech miesiącach. Jeszcze w maju 2021 firma donosiła o 103,6 mln użytkowników, co i tak było imponującym wynikiem po półtora roku działalności. Nic nie wskazuje jednak na to, by Disney+ miał się w najbliższym czasie zatrzymać. Dość powiedzieć, że w ciągu zaledwie trzech miesięcy dodał około 13 mln klientów na całym świecie.

REKLAMA

Disney+ ma ponad 116 mln subskrybentów, więc od Netflixa dzielą go już tylko 93 mln.

Ktoś mógłby powiedzieć, że Netflix wciąż jest niemal dwa razy większy od tego przeciwnika i miałby oczywiście słuszność. Trzeba mieć jednak na uwadze, od kiedy działa Disney+ i jaki ma do tej pory zasięg. Od listopada 2019 do sierpnia 2021 ta usługa zagościła w ponad czterdziestu większych krajach i różnych podległych im terytoriach. Na pierwszy rzut oka nie wygląda to tragicznie, ale w skali całego świata to naprawdę nie jest wiele. A przecież Disney+ nie pojawiły się we wszystkich państwach za jednym zamachem. Szefowie firmy bardzo ostrożnie wchodzą na nowe rynki. Polacy zapłacili za to bardzo wysoką cenę, bo do nas Disney+ trafi dopiero latem 2022 roku.

disney plus netflix class="wp-image-1773511"

A przecież jeśli dodamy do ogólnego wyniku także dwa pozostałe VOD należące do tej korporacji (Hulu i ESPN+), to dojdziemy do 173,7 mln użytkowników. To jest już wynikiem znacznie bardziej zbliżonym do giganta spod znaku czerwonej literki „N”. Gdyby trzem serwisom streamingowym Disneya udało się razem przebić wynik Netfliksa, to w świat poszedłby bardzo mocny sygnał – „Umarł król, niech żyje król”. Byłoby to oczywiście przesadzone, ale marketing, jak wiadomo, rządzi się swoimi prawami.

Czy to oznacza, że Netflix ma powody do obaw? I tak, i nie.

REKLAMA

Disney+ tak naprawdę dopiero zaczyna swoją ofensywę programową. Przez pierwszy rok można było narzekać na bardzo wąską bibliotekę tego serwisu. Ile razy da się w kółko oglądać te same filmy Marvel Cinematic Universe czy kultowe bajki Walt Disney Animation? Nawet najbardziej zwariowani fani tych produkcji w pewnym momencie chcą czegoś nowego, a świeżych premier na Disney+ nie było wiele. Wyniki serwisu w ostatnich dwóch kwartałach podbiły filmowe hity, które wytwórnia wypuszczała równocześnie z premierą kinową. Taka strategia będzie trwała dopóty, dopóki nad naszymi głowami będzie ciążyć groźba nowej fali pandemii COVID-19. Prędzej czy później się jednak wyczerpie.

Dlatego Disney+ zaplanował na najbliższe lata kilkadziesiąt nowości. Chodzi o seriale ze świata „Star Wars”, hity wchodzące w skład 4. fazy MCU, a także 10 filmów i seriali kręconych w Europie. Będą one przeznaczone w większości dla dorosłych widzów. Netflix sam systematycznie zwiększa liczbę produkowanych rocznie nowości, ale może się mimo wszystko obawiać ambitnego planu Disneya. Z drugiej strony, powyższe zapowiedzi mają nie tylko zachęcić nowych klientów, ale też powstrzymać dotychczasowych użytkowników przed odpływem po tym, jak interesujący ich serial zakończy nadawanie. Jedyną pewną drogą zmierzającą do pokonania Netfliksa jest dalszy rozwój na nowych terytoriach. Innego wyjścia nie ma, a Disney zupełnie się z tym nie śpieszy. Netflix przed laty doskonale zrozumiał, że świata nie da się podbić, jeżeli ignoruje się tak mocne rynki jak Polska czy RPA. Disney+ nadal ma jeszcze tę lekcję przed sobą.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA