Premiera "Diuny" już jutro. Czekam na nią jak na żaden inny film w tym roku.
"Diuna" nadchodzi wielkimi krokami. I choć naczekaliśmy się już na ten film, a do polskiej premiery pozostał tylko dzień, już teraz czuję – w trzewiach, w opuszkach palców, w czubku głowy – że nasza (nie)cierpliwość zostanie sowicie nagrodzona.
Nadzieję są wielkie, a oczekiwania skutecznie podkręcane. Wielu fanów materiału źródłowego wątpi, by nowa filmowa adaptacja "Diuny" Franka Herberta okazała się godnym przeniesieniem historii planety Arrakis, Paula Atrydy i innych znanych ze stron powieści bohaterów na ekrany. Sam przez pewien czas obawiałem się również, że film – niezależnie od tego, czy okaże się udany – podzieli los "Blade Runnera 2049": poprzedniego filmu Denisa Villeneuve'a, który okazał się artystycznym sukcesem, ale poniósł finansową klęskę. Obecnie jednak wydaje mi się (i mam ku temu podstawy), że pęczniejący hype, gwiazdorska obsada, znakomity zwiastun i kilka innych komponentów (zachwyty nad pokazem pierwszych minut!) zapewnią filmowi odpowiednią liczbę sprzedanych biletów. Jeśli zaś chodzi o poziom artystyczny, cóż, o niego nie martwię się już w ogóle.
Diuna - dlaczego warto na nią czekać?
1. Denis Villeneuve
Angażujący thriller „Labirynt”, niepokojący, surrealistyczny „Wróg”, brutalny „Sicario”, a w końcu też dwa filmy spod szyldu science fiction („Nowy początek” i wspomniany „Blade Runner 2049”), które zbombardowano pozytywnymi recenzjami. Villeneuve zdążył już udowodnić, że jest znakomitym reżyserem, a SF to gatunek, który kocha i w którym porusza się z wprawą, gracją i pewnością siebie. Cenię Villeneuve'a i ufam mu. To wybitny filmowiec. Udźwignie to.
2. Plejada gwiazd
Obsada "Diuny" to prawdziwa plejada gwiazd, hollywoodzka śmietanka, i wprost nie mogę się doczekać, by zobaczyć ich wszystkich razem na wielkim ekranie. Zendaya w „Euforii” udowodniła już, jak znakomitą młodą jest aktorką; o Chalameta zabijają się najlepsi reżyserzy, Jasona Momoę wszyscy uwielbiają za jego vibe, Rebecca Ferguson to elastyczna artystka z blockbusterowym doświadczeniem, a na dokładkę otrzymujemy Oscara Isaaca, Josha Brolina, Dave'a Bautistę, Javiera Bardema i – w TEJ roli! – wspaniałego Stellana Skarsgårda. Imponująca ekipa wspaniałych artystów.
3. Dwa filmy
Od dłuższego czasu wiemy już, że "Diuna" nie będzie jednym, a dwoma filmami – są przypadki, w których rozciąganie adaptacji na kilka filmów nie ma najmniejszego sensu (patrzę na pana i pańskie "Hobbity", panie Jackson), tymczasem w kontekście rozbudowanej, wielowarstwowej prozy Herberta podzielenie adaptacji na dwie odsłony jest wręcz wskazane. Dzięki temu wiem, że reżyser otrzymał potrzebną przestrzeń i czas na ukazanie wszystkiego, co w esencji tej historii najważniejsze. Nie jestem z tych, którzy uważają, że wersja filmowa ma być wiernym odbiciem materiału źródłowego, ale zdaję sobie sprawę, jak wiele zmian i cięć jest wymuszonych przez czasowe ograniczenia.
4. Kultowa powieść w końcu ma szansę na godną adaptację
Jako wielbiciel twórczości Davida Lyncha piszę to z ciężkim sercem: jakkolwiek w jego "Diunie" i całej tej serii specyficznych, zapadających w pamięć pomysłów realizacyjnych wciąż potrafię dopatrzeć się elementów, które szanuję (i które sprawiają mi najzwyklejszą w świecie frajdę), tak ani ta, ani inne podjęte dotychczas próby (miniserial z Williamem Hurtem...) nie są dobrymi adaptacjami tej powieści. Przez długie lata czekałem, aż studio wyłoży imponującą sumę, zatrudni odpowiednich ludzi na najważniejsze stanowiska kreatywne i zaangażuje grono znakomitych aktorów, sprawiając, że szansa na "Diunę” z prawdziwego zdarzenia stanie się realna. Ta powieść zasługuje na dobrą filmową interpretację i wierzę, że w końcu się jej doczekała.
5. Pierwsze minuty filmu zapowiadają spełnienie marzeń fanów
Mikro-pokaz (pierwsze dziesięć minut filmu), połączony z premierą nowego, pełnego zwiastuna, sprawił, że niecierpliwi widzowie, którzy mieli okazję obejrzeć cały ten imponujący wstęp, donośnie pieją z zachwytu. To, co mieli szansę zobaczyć, wydaje się jednoznacznie dowodzić, że wszelkie obawy były niepotrzebne. Jasne, to tylko pierwsze minuty długiego filmu, ale można wysnuć z nich naprawdę wiele wniosków. Sam mógłbym długo rozpływać się nad każdą sekundą, ale zamiast tego postanowiłem raz jeszcze przypomnieć wczorajszy tekst Piotra Grabca, który wyczerpująco spisał swoje wrażenia z pokazu.
Premiera filmu „Diuna” odbędzie się 15 października 2021 roku.
Tekst został po raz pierwszy opublikowany w lipcu.