Wiemy, jakie straty przyniósł Blade Runner 2049. Za te pieniądze można by nakręcić widowiskowy film
Jeden z najpiękniejszych wizualnie filmów w historii kina… nie znalazł odpowiedniego zainteresowania, by na siebie zarobić. Wytwórnia filmowa już liczy straty. A te są gigantyczne.
Blade Runner 2049 to jeden z najciekawszych – jeżeli nie najciekawszy – film ostatnich lat. Poetycka, mroczna, cyberpunkowa wizja przyszłości ujęła większość krytyków i fanów. Jak zawsze, produkcja nie wszystkim się podobała i część zwyczajowo twierdzi, że sequel jest znacznie gorszy od oryginału. Przeważają jednak opinie pełne zachwytu, w tym i te wyrażone w naszych recenzjach.
Tym bardziej bolały nas pierwsze doniesienia o niepewnej finansowej sprawności filmu. Film jest sequelem kultowego dzieła science-fiction, ma gwiazdorską obsadę, wygląda – w tym i na materiałach promocyjnych – przepięknie. To jednak też dzieło o astronomicznym budżecie i musiało być absolutnym hitem, by nie przyniosło strat.
Sale kinowe pustkami nie świeciły. Ale do hitu mu daleko.
Blade Runner 2049 to 80 mln dol. w plecy dla wytwórni Alcon.
Denis Villeneuve nalegał, by kampania marketingowa promująca film zdradzała jak najmniej, jeśli chodzi o fabułę. To bardzo mile widziane podejście i wyraz olbrzymiego szacunku dla fanów pierwszego filmu, jednak to podejście wyraźnie nie opłaciło się finansowo.
Blade Runner 2049 kosztował 400 mln dol. (wyłączając marketing, koszt filmu wyniósł 155 mln dol.). Tymczasem do tej pory zarobił 240 mln dol. Według prognoz wpływów z tytułu sprzedaży praw do emisji na usługach VoD i sprzedaży płyt DVD i Blu-ray produkcja w ostatecznym rozrachunku przyniesie 80 mln dol. straty.
Szkoda. Bardzo liczyłem na komercyjny sukces nowego Blade Runnera. Należę do tej grupy, która wyszła z seansu zachwycona i nie mogę się już doczekać możliwości kupienia tego filmu na Blu-ray. Niestety, na kolejną produkcję z tego uniwersum prawdopodobnie liczyć nie możemy. A już na pewno nie z takim rozmachem.