Lepszy niż "Władca Pierścieni" Amazona czy klon MCU? Skrajne opinie o filmie "Dungeons & Dragons"
Fani fantastyki teoretycznie nie mają powodów do narzekań na swoją obecną sytuacją. Na VOD zmierzają "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy", "Ród Smoka", 2. sezon "Koła czasu" i prequel "Wiedźmina", a w kinach zadebiutuje "Dungeons & Dragons: Złodziejski honor". Premierowy trailer produkcji zadebiutował na San Diego Comic Con i wywołał delikatny entuzjazm. Są powody do zadowolenia, ale też dostrzegalna chęć kopiowania stylu Marvel Cinematic Universe.
Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.
Nie byłoby współczesnego fantasy, gdyby nie "Władca Pierścieni" i "Dungeons & Dragons". Oba tytuły wywarły kolosalny wpływ na rozwój jednego z najpopularniejszych gatunków w historii, ale długo były traktowane zupełnie inaczej nawet przez samych fanów. Granie w "Lochy i smoki" w "poważnym" towarzystwie było uznawane za dziecinną rozrywkę, która nie ma szans mierzyć się prawdziwą literaturą. W ostatnich latach mamy jednak do czynienia z wielkim powrotem i wejściem papierowych RPG-ów do absolutnego mainstreamu.
Mocno przyczyniła się do tego oczywiście popularność serialu "Stranger Things", którego bohaterowie od samego początku z lubością oddają się graniu w "Dungeons & Dragons". Rosnące zainteresowanie kultowym RPG-iem siłą rzeczy musiało zaś sprawić, że znów zainteresuje się nim Hollywood. W 2000 roku powstał już co prawda film zatytułowany po prostu "Lochy i smoki" (zagrali w nim m.in. Jeremy Irons, Tom Baker i Bruce Payne), ale tamta produkcja okazała się absolutną katastrofą. Podobnie jak jej dwa sequele, które nawet nie trafiły do kin. Zapowiedziane na przyszły rok "Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" miało przenieść wykreowany przez Gary'ego Gygaxa i Dave'a Arnesona na duży ekran w odpowiednim stylu i z wiernością wobec oryginału. Czy się udało?
Reakcje na zwiastun "Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" są w większości pozytywne.
Materiał pojawił się w sieci w związku z trwającym właśnie San Diego Comic Con, czyli najważniejszej nerdowskiej imprezy roku. Paramount Pictures najpierw wypuściło oficjalny plakat i zdjęcia najważniejszych członków obsady, a potem spróbowało rozbić bank za pomocą trwającego ponad dwie minuty trailera. Wygląda na to, że się udało, bo wideo na oficjalnej stronie wytwórni już zgarnęło prawie 6 mln wyświetleń (a ta liczba wkrótce po publikacji tekstu z pewnością zostanie przekroczona).
Pochwały płyną przede wszystkim w kierunku występujących w filmie aktorów - takich jak Chris Pine, Michelle Rodriguez, Justice Smith, Rege-Jean Page i Sophia Lillis - a także odpowiedzialnych za humor scenarzystów. Wielu fanów cieszy się też z widocznych w zwiastunie nawiązań do świata "D&D", by wymienić tylko pojawienie się popularnego owlbeara czy scenę z czarnym smokiem plującym kwasem zamiast ognia. Główna emocja krążąca obecnie wokół "Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" to ostrożna nadzieja, również w kontekście efektów specjalnych, które okazały się lepsze od oczekiwanych.
Nie jest to oczywiście poziom zjawiskowości porównywalny do trylogii "Władca Pierścieni" czy serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy", ale ten drugi tytuł w oczach fanów "Lochów i smoków" i tak wypada gorzej od adaptacji ich ukochanego RPG-a. Głównie dlatego, że Amazon wyraźnie odszedł od tolkienowskiego kanonu, a twórcy "Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" wyraźnie starają się oddać nastrój panujący w trakcie gry. Film duetu Jonathan Goldstein i John Francis Daley nie wygląda więc tak dobrze jak najdroższa produkcja w historii VOD (nie powinno to zresztą dziwić), ale w ogóle nie jest za to krytykowany. I byłoby naprawdę świetnie, gdyby nie jeden szczegół, który mnie osobiście mocno niepokoi.
"Dungeons & Dragons: Złodziejski honor" niebezpiecznie naśladuje styl Marvel Cinematic Universe.
Nie chodzi tylko o podszywanie się pod typowy dla Marvel Studios humor, choć to też da się zauważyć. Problem jest natomiast większy. Gdyby ustawić zwiastun produkcji Paramount Pictures tuż obok zapowiedzi "Thor: Miłość i grom", to odnaleźlibyśmy tam nawet kilka de facto identycznych scen. Nawet wybór piosenki do podkładu (to remiks Whole Lotta Love Led Zeppelin) budzi skojarzenia z mającym obsesję Guns N' Roses "Thorem 4"). Być może to tylko taki zabieg marketingowy i samo skończone dzieło będzie mieć trochę inny styl.
Na razie jednak przypomina pod wieloma względami tanią podróbkę MCU. A przecież to samo można też powiedzieć o 4. fazie tego uniwersum, które od ponad roku odcina kupony i coraz bardziej wygląda jak kurczak biegający z odciętą głową. Pójście po śladach Marvel Cinematic Universe jeszcze kilka lat temu wydawało się strzałem w dziesiątkę, ale dziś naprawdę życzę adaptacji "Dungeons & Dragons" innego losu. Produkcja pojawi się w kinach 2 marca 2023 roku.
Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.
Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.