REKLAMA

Olga Tokarczuk odstrasza od czytania. Na złość pisarce chwytajcie mądre filmy, seriale i gry

Olga Tokarczuk w typowy dla siebie zadufany i pełny klasizmu sposób stwierdziła, że jej książki i cała literatura są "nie dla idiotów". W ten sposób wrzuciła do jednego worka wszystkie osoby, które śmiały kiedyś skrytykować jej powieści czy opowiadania. A ja jako zadeklarowany "idiota" mówię wam, byście machnęli ręką jej wywody. Skoro literatura jest nie dla nas, to macie mądre filmy, gry, komiksy czy seriale w zamian.

olga tokarczuk idioci filmy i seriale
REKLAMA

Dołącz do Amazon Prime z tego linku, skorzystaj z promocji (30 dni za darmo) i kupuj taniej podczas pierwszego Amazon Prime Day w Polsce.

Olga Tokarczuk to jedna z najsłynniejszych polskich pisarek, ale jednocześnie osoba, którą trudno darzyć sympatią. Można by znaleźć wiele kontrowersyjnych wypowiedzi autorki "Ksiąg Jakubowych", ale po co sięgać w odległą przeszłość, skoro na podorędziu jest kolejny kompromitujący cytat. W trakcie rozpoczętego wczoraj Festiwalu Góra Literatury Olga Tokarczuk stwierdziła, że jej książki i literatura jako taka nie są dla idiotów.

REKLAMA

Jeżeli więc któraś z książek noblistki nie przypadła wam do gustu, to już wiecie dlaczego. Jej czytelnikami są tylko prawdziwi intelektualiści, cała reszta to idioci, dla których prawdziwa literatura nie powinna być dostępna, bo i tak jej nie zrozumieją. Jako zadeklarowany czytający nie natrafiłem jeszcze w swoim życiu na książkę Olgi Tokarczuk, którą określiłbym mianem "dobra". I pewnie mógłbym długo wymieniać lubianych przez siebie autorów, których dzieła często (słusznie bądź nie) trafiają na półkę "Tylko dla intelektualistów". O swojej miłości do "Ulissesa" pisałem nawet na Rozrywka.Blog, gdzie starałem się zachęcić do tej świetnej powieści zwykłych czytelników. Rzecz w tym, że nie widzę sensu kopać się koniem.

Olga Tokarczuk nie zasługuje na to, byśmy my, "idioci" ją czytali. Lepiej i tak wybrać jakiś dobry film czy serial.

Można oczywiście (jak choćby Maja Staśko) ubolewać teraz nad klasizmem wypływającym z wypowiedzi Tokarczuk. Można załamywać ręce nad tym, że polska noblistka totalnie nie rozumie, dlaczego czytelnictwo w Polsce stoi na tak niskim poziomie. Zresztą nie tylko ona jedna, bo akurat zadufanie w sobie i brak dystansu, to typowe cechy rodzimych intelektualistów. Można robić jeszcze wiele innych rzeczy, tylko po co?

Jeżeli Olga Tokarczuk i jej podobni nas nie chcą, to czemu właściwie mielibyśmy się pchać do tego towarzystwa? Ani ono przesadnie interesujące, ani tym bardziej godne płaszczenia się, którego tak wyraźnie oczekuje. Korzystanie z bogactw kulturalnych świata naprawdę jest dużo przyjemniejsze od czytania powieści Tokarczuk i wcale nie będzie wymagało od was "zidiocenia". Wręcz przeciwnie, to są naprawdę mądre rzeczy.

Aż poleje się krew - film

W "Księgach Jakubowych" Olga Tokarczuk zaprezentowała swój portret religijnego lidera i jego kultu. Znacznie ciekawszy znajdziemy jednak w filmie Paula Thomasa Andersona z 2007 roku. To opowieść o narodzinach amerykańskiego kapitalizmu, portret bezwzględnego człowieka, historia narodzin fanatyzmu i głęboko poruszająca opowieść o rodzinie w jednym. A wszystko to zostaje dodatkowo przedstawione z typowym dla Andersona wizualnym pietyzmem i możliwą do znalezienia tylko w wysokobudżetowym kinie ambicją.

Film jest dostępny na platformach Chili, iTunes, Netflix i Loomi.

Umowa z Bogiem. Trylogia: Życie na Dropsie Avenue - komiks

Skoro nie wolno nam czytać literatury przez wielkie "L", to zamiast tego pooglądajmy obrazki. Oczywiście, taki opis dzieła wielkiego Will Eisnera (od jego nazwiska pochodzi nazwa najważniejszej komiksowej nagrody) nie jest w żadnym razie sprawiedliwy, ale pamiętajcie, że patrzymy na sprawę oczami polskiej noblistki. "Umowa z Bogiem" to jedna z najlepszych powieści graficznych Amerykanina - opowieść pełna emocji, ludzkich dramatów i przemocy, ale też piękna i wzruszeń. Jeżeli chcecie poznać historię Nowego Jorku od strony europejskich imigrantów, to naprawdę nie ma lepszego wyboru niż komiksy Eisnera.

Blasphemous - gra wideo

A skoro o współczesnej krytyce religijnego fanatyzmu mowa, to "Blasphemous" hiszpańskiego studia The Game Kitchen również robi to w ciekawszy sposób od "naszej" noblistki. To inspirowane historią Świętej Inkwizycji fantasy rozgrywające się w świecie, gdzie ludzi dotykają równie natchnione co okrutne cuda. "Blashpemous" wymaga nie tylko znajomości historii Kościoła katolickiego, ale też dobrego refleksu i cierpliwości do odkrywania nowych lokacji w stylu typowym dla Metroidvanii. Ma też sporo wspólnego z kultową serią "Dark Souls", choć nie stawia przed graczami równie trudnych wyzwań.

U nas w Filadelfii - serial

Skoro jesteśmy idiotami, to warto byśmy spędzili trochę czasu w towarzystwie innych kretynów. Najlepsze towarzystwo tego typu znajdziemy w serialu "U nas w Filadelfii", który z olbrzymim (i często niepoprawnym politycznie) humorem wykpiwa amerykańskie życie społeczne i polityczne. Już w pierwszym odcinku kultowa Ekipa mierzy się z problemem rasizmu, a w kolejnych sezonach znajdziecie odcinki podejmujące właściwie wszystko, co ważne: od podatków, przez kwarantannę, religię, molestowanie seksualne, aż po śmierć. Zawsze z humorem i pomysłem.

Serial dostępny na Disney+.

Bioshock - gra wideo

"Bioshock" pojawia się właściwie przy każdej dyskusji o "mądrych" grach wideo, ale trudno się z tym kłócić, bo to nie tylko wyśmienity FPS, ale też niezwykle interesująca historia alternatywna. Produkcja rozgrywa się stworzonym przez Andrew Ryana podwodnym mieście Rapture, które zostało stworzone w sprzeciwie wobec socjalnych reform amerykańskiego rządu, zorganizowanej religii i komunizmu. Podobieństwo tego świata do "Atlasa zbuntowanego" Ayn Rand absolutnie nie jest przypadkowe, a cała opowieść w ciekawy i ekscytujący opowiada o śmierci utopii rozumu i indywidualizmu.

REKLAMA

Samuraj Jack - serial

Wybraliśmy już inteligentne gry, komiks, film i serial, to czas na "bajeczkę". Nie od dzisiaj wiadomo bowiem, że polscy intelektualiści gromadnie pogardzają animacją jako nurtem przeznaczonym dla dzieci. Z seriali tego typu, podobnie jak z komiksów, powinno się z czasem wyrosnąć. A potem tłuc kobyły od Tokarczuk. Na szczęście istnieje alternatywa, a "Samuraj Jack" jest jednym z tych tytuł, które pokazują jej olbrzymie plusy. Stworzona przez Gennedy'ego Tartakovsky'ego animacja opowiada o samotnym samuraju, który zostaje wysłany w przyszłość przez demona Aku i desperacko poszukuje powrotu do swoich czasów, podróżując przez cyberpunkowy świat i pomagając po drodze wszystkim potrzebującym.

Disney+ zadebiutował w Polsce. Tutaj kupisz go najtaniej.

Publikacja zawiera linki afiliacyjne Grupy Spider's Web.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA