Bomby spadły, opadł kurz. Kto przeżył, a kto zginął w finale 6. serii „Fear the Walking Dead”?
Wybuchowa końcówka 6. serii „Fear the Walking Dead”, czyli pierwszego spin-offa „Żywych trupów”, już za nami. Scenarzyści nie ceregielą się w tańcu, a my podsumowujemy, kto przeżył i kto zginął w finale sezonu. Jak wygląda krajobraz po tym, jak spadły bomby? Uwaga na spoilery.
„Fear the Walking Dead” to pierwszy spin-off serialu „Żywe trupy” bazującego na komiksach Roberta Kirkmana. Na przestrzeni sześciu lat produkcja już kilkakrotnie zaliczała coś w rodzaju soft-reboota i przy okazji wymieniła większość obsady, ale dopiero teraz jej twórcy odpięli wrotki.
Najnowszy sezon rozwiązał ostatecznie kwestię sporu Morgana i spółki z Wirginią, ale na horyzoncie pojawił się od razu nowy złoczyńca, prezentujący się niczym wyjęty prosto z serii gier Far Cry — niejaki Teddy. W przedostatnim epizodzie spin-offa „The Walking Dead” zrealizował swój plan i… odpalił głowice nuklearne.
„Fear the Walking Dead” i podwójna apokalipsa
Bohaterowie serialu naprawdę nie mają lekkiego życia. Nie dość, że świat opanowały zombie, to jeszcze teraz pomyleniec wraz ze swoją bandą zelotów ściągnął im na kark głowice jądrowe. Wiele postaci przetrwało wybuch kilku rakiet, ale nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Podsumujmy, kto i jak przeżył, a komu się nie udało.
Uwaga na spoilery z finału 6. serii „Fear the Walking Dead”.
Rachel i jej syn — nie żyje / żyje.
Kobieta podróżowała w towarzystwie swojego syna Morgana Juniora i psa Rufusa. W momencie, gdy Morgan ostrzegał za pomocą radia przed rakietami, złapała gumę w aucie, a potem na dokładkę złamała nogę. Aby chronić dziecko, włożyła je do plecaka, przywiązała do siebie smycz swojego czworonożnego przyjaciela i… popełniła samobójstwo. Dzięki temu jako zombie goniła psa niosąc na plecach dziecko.
Daniel, Luciana, Charlie, Jacob, Wes, Sarah — żyją.
Z początku się wydawało, że Rollie pojmał Rileya, pomagiera Teddy’ego, ale okazało się, że był z nim w zmowie i próbował bohaterów wyprowadzić w pole pod pretekstem zdobycia informacji o schronie przeciwatomowym. Daniel zastrzelił pierwszego z mężczyzn i cała grupa udała się pod podane przez niego koordynaty.
Do samego końca Daniel nie wiedział, czy faktycznie słyszał wiadomość kierującą do miejsca, gdzie można przetrwać bombardowanie, ale okazało się, że to nie była imaginacja. Stara znajoma, czyli Al, wysłała po niego, Lucianę, Charlie, Sarę, Jacoba i Wesa helikopter z Isabelle na pokładzie, który ich uratował.
Dwight i Sherry — żyją, ale ledwo.
Para dotarła do jakiegoś domu, w którym planowali wspólne pożegnać padół łez. Trafili w nim na rodzinę, którą z ich schronu wyrzucili członkowie sekty Teddy’ego. Para bohaterów postanowiła odzyskać tę piwnicę. Udał im się i w ostatniej chwili ukryli się w niej wraz z nowo poznaną trójką ludzi.
Teddy, Dakota, June, John Dorie (senior) — nie żyje, nie żyje, żyje, żyje.
Teddy i Dakota dotarli na wzgórze, z którego chcieli obserwować wybuch, a June z teściem niedługo potem ich dogonili. Żona i ojciec Johna Dorie Juniora, zabitego przez młodą dziewczynę, wybaczyli jej, ale to nie wystarczyło, by córka Wirginii zwróciła się przeciwko osobie, której zdecydowała się wreszcie zaufać…
Szybko też okazało się, że Teddy wcale nie miał zamiaru umierać. W miejscu, z którego chciał obserwować wybuch, znalazł się kolejny podziemny schron. Ukryli się w nim jednak tylko June i John, gdyż Dakota wzięła pomyleńca na muszkę i została z nim na górze, zastrzeliła go i chwilę później zmieniła się w popiół.
Victor Strand — żyje i ma nowego towarzysza.
Nie ma wątpliwości, że to Victor ponosi winę za to, że plan Teddy’ego się powiódł. Mężczyzna uciekł do jakiegoś budynku, gdzie trafił na Howarda, miłośnika sztuki. Przedstawił mu się jako Morgan Jones i przypisał sobie jego zasługi. Prawdę wyznał dopiero wtedy, gdy okazało się, że wybuch go nie zabił.
Victor uznał, że skoro przeżył, to do tej pory podejmował mimo wszystko dobre decyzje i od razu zaczął snuć wizje przyszłości bazujące na eksponatach muzealnych zebranych przez jego nowego towarzysza. Howard nie odezwał się z kolei ani słowem i w milczeniu trawił najpierw kłamstwo, a potem tyradę Stranda…
Morgan Jones i Grace – żyją i mają dziecko.
Morgan do samego końca żył nadzieją, że uda mu się w jakiś sposób przerwać atak, ale do centrum dowodzenia dotarła Grace, która poprosiła go, by przestał. Para planowała popełnić samobójstwo, ale powstrzymał ich płacz dziecka. Z początku wzięli to za halucynację i myśleli, że to zmarła przy porodzie Athena.
Okazało się, że odgłosy płaczu były prawdziwe — wydawało je walkie-talkie, a płakał Morgan Junior, syn Rachel. Para niedoszłych samobójców opuściła łódź podwodną, znalazła dziecko i ukryła się przed falą uderzeniową. Niestety po pierwszym wybuchu, gdy odetchnęli z ulgą, zaczęły wybuchać kolejne bomby…
Alicia i cała reszta — (najpewniej) żyją.
Zwykle w serialach, gdy nie widzimy ciała, trzeba założyć, iż bohater przeżył. Alicię, która jest z nami od 1. sezonu, widzieliśmy ostatnio, gdy została zamknięta przez Teddy’ego w samowystarczalnym bunkrze budowanym przez jego społeczność. A co z resztą postaci, w tym dzieciakami powyżej? To już czas pokaże.
Muszę przy tym przyznać, że chociaż trup wcale nie ścielił się gęsto, biorąc pod uwagę okoliczności, to wcale nie tak małe trzęsienie ziemi wywołane przez ludzi było „Fear the Walking Dead” potrzebne. Z ogromną chęcią obejrzę kolejny sezon, w którym bohaterowie będą musieli sobie poradzić z reperkusjami ataku.