Śmiechu warta petycja w obronie podręcznika do HiT. Ordo Iuris bełkocze coś o cenzurze prewencyjnej
Wojciech Roszkowski, bezwzględnie krytykowany przez większość Polaków za swój podręcznik do HiT-u, ma mimo wszystko garstkę aktywnych medialnie zwolenników. Do obrońców historyka należy mecenas Jerzy Kwaśniewski, który jest prezesem zarządu Fundacji Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Adwokat opublikował w swoich social mediach link do petycji, która ma zapobiec cenzurze prewencyjnej w sprawie przedmiotu Historia i Teraźniejszość.
Zdaniem twórców petycji i obrońców autora podręcznika do HiT-u krytyka tej nieobiektywnej i nacechowanej ideologicznie propagandowej broszury jest próbą "wprowadzenia prewencyjnej cenzury podpartej ideologicznymi motywami". To dopiero przyganiał kocioł garnkowi, prawda? Podręcznik do HiT jest przecież pełen prywatnych poglądów Wojciecha Roszkowskiego. Twórcy petycji - podpisani jako "Obywatele" - widzą jednak sprawę inaczej. I przekonują, że stają w "obronie wolności słowa, wolności nauki i przeciw cenzurze prewencyjnej".
Dokument można znaleźć na specjalnej witrynie internetowej bronmyprofesora.pl. Petycja przypomina, że nie ma przymusu korzystania z tego podręcznika i to jest jeden z głównych argumentów na jego obronę. Z pewnością znajdą się jednak nauczyciele, którzy narzucą swoim uczniom ten świadomie wpajający określone ideologie i doktryny twór. Nikt nie zabrania panu Roszkowskiemu wydawania podobnych książek, ale na opiekunach i pedagogach ciąży odpowiedzialność za ochronę kształcących się dzieci i nastolatków przed treściami szkodliwymi, o niskiej wartości dydaktycznej nie wspominając. I nie ma to nic wspólnego z cenzurą.
Ordo Iuris broni podręcznika do HiT-u Roszkowskiego. Jest petycja
Jerzy Kwaśniewski nazywa agitkę prof. Roszkowskiego cennym symbolem antysystemowej walki z cenzorami globalnego sojuszu korpo i ideologii. Trudno nie zareagować na to szyderczym parsknięciem. Czy to dziwne, że wielu Polskich rodziców nie życzy sobie "pomocy edukacyjnej", w której pojawia się na przykład głośny już fragment o "wyhodowanych dzieciach"? Nie sądzę, ale ten temat został już odpowiednio nagłośniony i szeroko omówiony.
Inna sprawa, że sam Przemysław Czarnek stwierdził już, że pozbyłby się z tekstu podręcznika kilku niefortunnych fragmentów, a wydawnictwo Biały Kruk zapowiedział usunięcie najbardziej problematycznej wstawki. W specjalnym oświadczeniu napisano: "Biorąc pod uwagę dobro społeczne, wolę uspokojenia nastrojów i możliwość bezkonfliktowego korzystania z podręcznika, postanowiliśmy wspólnie z autorem usunąć dyskusyjny fragment z podręcznika". Przedstawiciele wydawnictwa wciąż jednak podkreślają, że skoro zwrot "in vitro" nie pada w tekście, to wcale nie dotyczy on tej metody. Odrzucają zatem "manipulację", "krytykę" i "niesłuszną interpretację".
Co ciekawe, część kontrowersyjnego fragmentu jest autoplagiatem. W oryginale Roszkowski uderza w syntetyczną spermę i "odrywanie seksu od płodności". Wciąż ani na moment nie reflektuje się, że tego typu "oderwanie" jest dla niektórych jedyną szansą na potomstwo. Rzekoma "produkcja", o której pisze autor podręcznika do HiT-, to normalne narodziny. Co więcej, dzieci powołane na świat dzięki zdobyczom medycyny są zazwyczaj chciane, wymarzone, pożądane ze wszystkich sił, i o brak miłości martwić się raczej nie muszą. Dziwne, że ani przy pierwszej, ani drugiej książce nie przeszło mu to przez myśl.
Powyższe zestawienie obnaża też pomyłkę (lub świadomą manipulację, sami zdecydujcie) obrońców tego fragmentu. Oni uparcie przekonywali, że cytat odnosi się do "hodowli ludzi w Chinach", gdzie naukowcy stworzyli system robotów AI mający w założeniu dbać o ludzkie embriony, ale nie w ciele matki. Rzecz w tym, że kontekst w "Buncie barbarzyńców" również nie pasuje do tej teorii.
Zresztą, profesor wypowiadał się na ten temat kilkakrotnie - jego zdaniem " skutki ideologii in vitro będą koszmarne". Kolejne koszmarki padające z ust Roszkowskiego ostatecznie dowodzą, że nie ma on kompletnie pojęcia, czym in vitro jest i jak działa. A to kolejny powód, czemu ta napisana przez niekompetentnego człowieka książka nie powinna być wprowadzana do szkół.