Netflix coraz poważniej konkuruje z tradycyjnymi wytwórniami rodem z Hollywood. Platforma daje wolną rękę artystom i zachęca ich znacznie większym budżetem niż konkurenci. Ostatnio na współpracę z Netfliksem skusił się Martin Scorsese. Właśnie ogłoszono, że do serwisu trafią aż dwa jego nowe filmy.
Martin Scorsese to reżyser-legenda. Jedynie Steven Spielberg cieszy się w Hollywood równą estymą. Mimo tego najnowszy fabularny projekt artysty, „The Irishman”, zawisł nad przepaścią. Studio Paramount Pictures nie chciało się zgodzić na rosnący z każdym miesiącem budżet, który miał finalnie wynieść 140 mln dol. Tak duże koszty miały się wiązać z wykorzystaniem specjalnej technologii, która odmłodzi aktorów na ekranie o kilka dekad. Dla Netfliksa taka kwota nie była jednak problemem.
Dlatego szefowie platformy zdecydowali się wykupić prawa do filmu. Prestiż posiadania na swoim pokładzie tak wybitnego (choć nierównego) reżysera jak Scorsese ma ogromne znaczenie dla przebijającego szklany sufit Hollywood serwisu. Jeszcze niedawno Steven Spielbierg głosił, że Netflix nie kwalifikuje się do Oscarów, ale wiele zmieniło się wraz z premierą „Romy”. Produkcja tryumfowała podczas rozdania Złotych Globów i zmierza prostą drogą po Oscara.
Martin Scorsese Netflix - jakie filmy?
Dokładna data premiery „The Irishman” nie jest znana, ale ma to nastąpić jeszcze w tym roku. Oczywiście w serwisie Netflix, choć bardzo prawdopodobne, że film trafi też do dystrybucji kinowej. Trudno sobie wyobrazić, żeby taki filmowiec jak Scorsese nie chciał zobaczyć swojego nowego dzieła na dużym ekranie. A i dla platformy VOD będzie to zapewne sprawa prestiżu.
Według nowych informacji portalu Variety „The Irishman” nie będzie jedynym nowym filmem reżysera na Netfliksie. Do serwisu trafi także dokument o Bobie Dylanie pt. „Rolling Thunder Revue: A Bob Dylan Story by Martin Scorsese”. Amerykański reżyser od lat jest fanem muzyka (i laureata Literackiej Nagrody Nobla). Pierwszy dokument o Dylanie zrobił trzynaście lat temu. Nowa produkcja dotyczyć będzie słynnej trasy koncertowej, która odbyła się w latach 1975-76.
Ma być to po części dokument, a po części film koncertowy i szaleńczy sen. Twórcy „Rolling Thunder Revue: A Bob Dylan Story by Martin Scorsese” obiecują również pokazać uczucia, które w tamtym okresie dominowały w sercach Amerykanów. Według plotek Scorsese ma ochotę na eksperymenty z formą dokumentalną, co nie zmienia faktu, że na potrzeby produkcji przeprowadził wywiad z Dylanem. Nie jest to rzecz łatwa. Muzyk stroni od mediów tak bardzo, że długo zwlekał nawet z odpowiedzią na decyzję Komitetu Noblowskiego. Na ten moment Netflix nie chciał podać daty premiery, ale spekuluje się, że produkcja ujrzy światło dzienne tej jesieni.