Ten film jest tak wymagający, że ominął polskie kina i trafił od razu do streamingu. Nie przegapcie go
Mający dwie szanse na Oscara film ominął polskie kina i trafił od razu do streamingu. Pojawił się na Prime Video dosłownie na chwilę przed rozdaniem nagród Amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Dlaczego warto go obejrzeć?

Nikogo nie powinno dziwić, że Amazon zdecydował się wprowadzić "Miedziaki" do kin tylko w skromnej liczbie rynków. W pozostałych państwach, w tym również w Polsce, adaptacja głośnej powieści Colsona Whiteheada trafiła od razu na Prime Video, rzucając wyzwanie użytkownikom platformy. Nie jest to bowiem film łatwy - lubi widzów prowokować, pławiąc się w kolejnych metaforach. Właśnie z tego względu jego seans staje się intensywnym doświadczeniem. Może nawet zbyt intensywnym jak na standardy masowej publiczności.
"Miedziaki" opowiadają historię dwójki afroamerykańskich wychowanków zakładu poprawczego na Florydzie. Biorąc pod uwagę, że to adaptacja powieści autora "Kolei podziemnej", reżyser RaMell Ross podejmuje przede wszystkim temat. Akcja przenosi nas do lat 60., kiedy to USA szykuje się do podboju kosmosu - już nawet robi zdjęcia kraterom na Księżycu - ale o byciu człowiekiem ciągle decyduje kolor skóry.
Miedziaki - co obejrzeć w weekend?
Trudność "Miedziaków" nie wynika wcale z podejmowanych tematów. To przecież historia w stylu "o Boże, dlaczego jesteśmy czarnoskórzy" - dużo tu ubolewania nad losem Afroamerykanów. Produkcja tapla się w przejawach rasizmu tak interpersonalnego, jak i instytucjonalnego. Nie pokazuje jednak niczego, czego już w podejmujących ten temat produkcjach byśmy nie widzieli. Zwłaszcza jeśli obracamy się w kontekście tytułów oscarowych - Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej docenia przecież kinowy aktywizm na rzecz praw obywatelskich.
Fabularnie nie ma w "Miedziakach" co prawda niczego odkrywczego, ale za sprawą swojej formy film cały czas widza przytłacza. Opowieść jest bowiem prowadzona z pierwszej osoby: na kolejne wydarzenia spoglądamy oczami głównego bohatera Elwooda, momentami przejmując spojrzenie jego przyjaciela Turnera. Dzięki temu przestajemy być biernymi obserwatorami wydarzeń, a stajemy się ich uczestnikami. Dochodzi do intensyfikacji doznań: bolesne doświadczenia młodych Afroamerykanów stają się naszymi bolesnymi doświadczeniami.
Jakby już dzięki temu film nie był wystarczająco wymagający, Ross rozsmakowuje się jeszcze w symbolach i metaforach. Lubi na zbliżeniach przyglądać się krojeniu ciasta, czy obserwować samochód, z którego padają słowa ewangelii, podczas gdy iskry lecą spod ciągniętego na pace drewnianego krzyża. Wykorzystywany przez reżysera język staje się przez to poetycki, a produkcja nabiera awangardowego posmaku.
Może i "Miedziaki" przesadzają w arthouse'owych zabiegach i z czasem zaczynają widza męczyć. Krytycy twierdzą jednak, że nie ma to najmniejszego znaczenia, bo wciąż mamy do czynienia ze świetnym filmem. Na 191 recenzji zebranych przez Rotten Tomatoes aż 91 proc. jest pozytywnych. Według konsensusu formalny radykalizm niektórych na pewno odrzuci, ale na tych, którzy zdecydują się zostać z produkcją do końca, czeka bardzo immersyjne doświadczenie.
"Miedziaki" doceniła też Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej. Produkcja otrzymała dwie nominacje do Oscarów - za najlepszy scenariusz adaptowany i dla najlepszego filmu. Czy uda się je zamienić na statuetki? Dowiemy się już w nocy z niedzieli na poniedziałek (2 na 3 marca). Debiutując na Prime Video w miniony czwartek, tytuł pojawił się na platformie w sam raz, abyśmy zdążyli go obejrzeć jeszcze przed rozdaniem najbardziej pożądanych nagród w Hollywood.
Więcej o filmach i serialach poczytasz na Spdier's Web:
- Ten serial wreszcie zrobił porządek z miernymi tytułami na Amazon Prime Video. Platforma ma nowy hit
- Ten film akcji z poślizgiem wjechał na Prime Video. Czekałem na niego od miesięcy
- The Order: Ciche braterstwo - dlaczego kina bały się tego filmu? W Polsce nie dało się go obejrzeć
- I'm Still Here może i jest ważny, ale nudny, jak przeglądanie 1000 zdjęć z wakacji twoich znajomych
- Jeden z największych hitów zeszłego roku obejrzycie wreszcie w domu. Właśnie trafił na VOD