Olejcie te wszystkie głupoty i zobaczcie ten film, który wpadł na Max. Cały czas go przeżywam
Po znakomitym „Sundown” Michel Franco powrócił z obrazem, który znacznie głębiej wgryzł się w moje ciało migdałowate. Debiutująca na zeszłorocznym festiwalu w Wenecji „Pamięć” jest znacznie bardziej stonowana i subtelna, choć również wymykająca się ramom. Ten czuły, a zarazem znacznie intensywniejszy emocjonalnie film okazał się najbardziej niezwykłym dziełem w portfolio Meksykanina.
„Pamięć” to Franco jakiego jeszcze nie widzieliście. Poważnie. Tu podkreślę, że moja miłość do jego twórczości, z naciskiem na wspomniane „Sundown”, jest ogromna - większość recenzentów wprawdzie doceniła obraz, ale przyjęła go z nieco mniejszym entuzjazmem. Bo choć Tim Roth milczał przez większość czasu trwania seansu, to cały ten nihilizm, pęczniejący dystans, niewygodny bohater, któremu najzwyczajniej w świecie nie chce się już żyć, bezwzględna dosadność, jednoznaczne zakończenie i zlekceważenie tła społecznego nie są cechami subtelnego, szanowanego kina. Cóż, mnie tam spodobały się konsekwencja, radykalizm i niechęć do przymilania się odbiorcy. Ba, byłem zachwycony. Mimo tego zgadzam się, że „Pamięć” - choć diametralnie inna, można by rzec, że będąca przeciwieństwem poprzedniego tytułu - to najpiękniejsza rzecz, jaką dał nam Franco.
Jessica Chastain wciela się tu w Sylvię, samotną matkę, trzeźwą od 12 lat alkoholiczkę i pracownicę socjalną, która zmaga się z trudną przeszłością. Z kolei nagrodzony za tę rolę Peter Sarsgaard portretuje Saula - po zjeździe absolwentów liceum, Saul podąża śladem Sylvii, a następnie wyczekuje przed oknem jej domu. Ostatecznie przesypia noc pod jej drzwiami. Nie pamięta kobiety, ale ona jego tak - ich spotkanie okaże się początkiem głęboko retrospektywnej podróży.
Max: co obejrzeć? Pamięć to film, z którym warto się zapoznać
„Pamięć” skrywa sporo tajemnic. Zaczyna się, cóż, wręcz irytująco znajomo, ale szybko rozwija się w niespodziewanym kierunku. Nie tylko demencja jest tu bowiem tematem - nie wiemy przecież, co wprowadziło Sylvię w alkoholizm, nie wiemy, dlaczego ucieka, gdy Saul się do niej przysiada. Nie wiemy, dlaczego traktuje go z takim dystansem, wręcz niechęcią. Franco niczego nie ułatwia, początkowo wręcz unika dialogów - z każdą kolejną minutą czujemy jednak, że ta opowieść składa się z wielu istotnych wątków, które ujawnią się dopiero z czasem. Zdajemy sobie sprawę, że są rzeczy, o których nikt jeszcze nie mówił - a mają kluczowe znaczenie.
Narracyjna intryga Franco oferuje więcej, niż ciekawe, choć niepotrzebnie mnożone twisty z „Sundown”. Owszem, wypłaca widzowi kilka nieoczekiwanych, potężnych liści w twarz, jednak każda z zaskakujących informacji o bohaterach jest niezwykle istotna względem przeszłości bohaterów i tego, jak wpływa ona na ich teraźniejszość, kształtując rdzeń opowieści. Ta rozwija się we wzorowy sposób, stopniowo potęgując naszą ciekawość i zaangażowanie. Nie ma mowy o chwili znużenia. Pozornie dzieje się niewiele, ale w istocie - naprawdę sporo.
Obraz orbituje wokół, jakżeby inaczej, tematu pamięci, zmieniającej oblicze w zależności od kontekstu - a nadaje go właśnie tych dwoje skrzywdzonych ludzi. Mamy tu wspomnienia przykre i niechciane, ale zachowane - oraz te, które umknęły i których nie da się na stałe odzyskać. Zapominanie wbrew woli i zapominanie pożądane. Pamięć, która czasem boli, a wówczas jej nieobecność może stać się czymś wyzwalającym, otwierającym na wyzbytą z traumatycznych ograniczeń czułość.
Dużo tu tej czułości i bliskości - zarówno od strony twórczej, jak i tej wewnętrznej, obserwowanej. Franco jest szczery jak nigdy, ale też niebywale wrażliwy - zamiast epatować nihilizmem, postanowił zainteresować się tym, jak traumy czy choroby wpływają na człowieka, na jego poczucie własnej wartości. Ogrom empatii i wrażliwości na piękno świata i człowieczeństwa, które wydobywa z najokrutniejszych życiowych zawirowań, odświeża i zachwyca. Tym skuteczniej, że rozkwitająca dynamika między bohaterami jest prawdziwie fascynująca, a ożywiające te złożone postacie gwiazdy - Chastain i Sarsgaard - ocierają się o geniusz.
Czytaj więcej o hitach w serwisach streamingowych:
- Max: najlepsze filmy akcji. Wybieramy tytuły, które dostarczają najwięcej adrenaliny
- 2. sezon "Tulsa King" jeszcze bardziej należy do Sylvestra Stallone'a - recenzja kontynuacji hitu SkyShowtime
- Rozumiem, czemu tak chętnie oglądacie nowy hit na Amazonie. Musicie jednak przestać
- Netflix dodał film, który doprowadził mnie do płaczu. Obejrzałem go ponownie - to był błąd
- Pełen intryg serial o łososiowym imperium? Biorę w ciemno. Recenzujemy "Wyspę miliarderów" Netfliksa
Reżyser nie stara się udzielić bezpośrednich odpowiedzi na postawione przez siebie pytania, ale jego dojrzałość emocjonalna sprawia, że zachowuje wiarygodność, a wskazówki, które podrzuca, mają w sobie dużo tak potrzebnej mądrości. „Pamięć” może początkowo męczyć widzów, którzy oczekują bardziej konwencjonalnej narracji, warto jednak kontynuować seans - ta humanistyczna podróż przez labirynt wspomnień jest tego warta.
- Tytuł filmu: Pamięć
- Rok produkcji: 2023
- Czas trwania: 1 godz. 43 min
- Reżyser: Michel Franco
- Aktorzy: Peter Sarsgaard, Jessica Chastain
- Nasza ocena: 8/10
- Ocena IMDB: 6,7/10